Kolegiata w Tumie, świadek historii Polski

turystyka-niecodzienna.pl 1 tydzień temu

Pośród praktycznie niczego, pośród pół i łąk, dumnie stoi jedna z piękniejszych, a może i najpiękniejsza w Polsce romańska świątynia dumnie górująca nad całą okolicą. Była ona świadkiem praktycznie całej historii naszego kraju, a z jej wież patrzy na nas prawie 10 wieków historii. Warto poświęcić dzień, by odwiedzić okolicę, wszak ma ona do zaoferowania kilka ciekawych, historycznych miejsc.

Wcześniej byli benedyktyni

Historia kolegiaty w Tumie łączy się historią najstarszego w Polsce opactwa benedyktynów. Czyli opactwa łęczyckiego, powstałego za sprawą fundującego klasztor Bolesława Chrobrego w 997 roku. Pierwszą głową opactwa był Astryk-Anastazy, jednak zamiast niego postacią najbardziej kojarzoną z tymże opactwem jest jego założyciel, czyliy św. Wojciech.
Wznoszenie kolegiaty w Tumie rozpoczęto na początku lat 40. wielki XII na miejscu wspominanego, działającego pod tumskim grodem opactwa, pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i św. Aleksego. Jego istnienie w roku 1136, poświadcza bulla papieska „abbatia sancte Marie i castello Lancicie”.
Mniej więcej na początku wieku XII zgromadzenie przeniesiono, budowlę rozebrano i poczęto stawiać kolegiatę. Budowę zainicjował prawdopodobnie arcybiskup gnieźnieński Jakub ze Żnina. Warto tutaj zauważyć, iż wówczas Łęczyca znajdowała się we władaniu księżnej Salomei, po tym kiedy po śmierci Bolesława Krzywoustego wyodrębniono ją z dzielnicy senioralnej. Jednak inicjatywa budowy kolegiaty w Tumie mogła też należeć do jednego z książąt juniorów, będących synami Salomei i Bolesława. Do tego trzeba założyć, iż budowa trwała nie więcej niż dwadzieścia lat, albowiem konsekracja świątyni miała miejsce w roku 1161.

Kolegiata sumą innych świątyń

Z konstrukcją obiektu powiązany jest płocki biskup Aleksander, który oprócz budowy kolegiaty w Tumie działał też czynnie przy budowie katedry w Płocku, czy pobliskim Czerwińsku. Więc tutejsza kolegiata poniekąd jest wynikiem połączenia wspomnianych budowli z ówczesną wawelską katedrą.
Konsekracja kolegiaty można by rzec, iż odbyła się ze sporym rozmachem, zjechali się kolejno: arcybiskup Janik (Jan Fryfita), wszyscy polscy biskupi i książęta, proceps Bolesław Kędzieżawy, i jego młodsi bracia, Henryk i Kazimierz (obaj byli później znani pod przydomkami Sandomierski i Sprawiedliwy), biskup krakowski Mateusz, wrocławski Walter, oraz kruszwicki Onold.

O Borucie co kamienie nosił

Będąc na zewnątrz kolegiaty warto poszukać kamienia z wgłębieniami, podobnież są to wgłębienia pazurów diabła Boruty. Boruta będąc oszukanym przez pewną pannę, nie chciał dopuścić do budowy kolegiaty więc począł ją niszczyć gołymi rękoma. A dokładniej to było to tak.
Pewnego lat a Boruta siedział sobie pod drzewkiem, dokładniej wierzbą płacząca i rozmyślał jakby tu mieszkańcom dokuczyć, w tym też czasie obok tejże wierzby przeszło wielce nadobne dziewczę idące nad strumyk by obmyć nogi. Borucie serce wielce ujęła owa niewiasta i diabeł zakochał się w niej bez pamięci. Zamienił się więc w pięknego młodzieńca i całymi dniami spędzał z nią czas.
Dziewczyna był córką ubogiego rolnika, który to wraz z sąsiadami pewnego dnia postanowił, iż zbudują sobie kościół, i to nie byle jaki kościół, więc potrzeba im dużo rąk do pracy. Niewiasta świerzo poznanego przyjaciela okłamała wiedząc iż nie lubił on świątyń. Rzekła że, będzie stawiana karczma, i poprosiła go o pomoc w budowie. Zakochamy Boruta bardzo ochoczo wziął się do pracy, i począł nosić kamienie na budowę. W tym czasie panna ważyła strawę dla ciężko pracujących pracowników. ale gdy pewnego dnia budowla poczęła nabierać kształtów, i rozpoczęto wznosić prezbiterium, Boruta zrozumiał jak bardzo go oszukano. Więc co zrozumiałe wściekł się okrutnie i chciał świeżo powstałe mury obrócić w kupę gruzu, ale nie mógł tego uczynić. Odcisnął jedynie ślad łapy w kamieniu, ślad ten do dziś możemy w tumie oglądać.

Najstarsze w Polsce zgromadzenie

Przy kolegiacie w Tumie osadzono dwunastoosobowe zgromadzenie kanoników świeckich. Było najstarsze w kraju, pełne zgromadzenie kanonickie. Tym sposobem pod-Łęczycka kolegiata stała się drugą po katedrze kościelną placówką w archidiecezji gnieźnieńskiej. Od ukończenia budowy miało tutaj miejsce 21 prowincjonalnych synodów łęczyckich. Były to zjazdy przedstawicieli duchowieństwa oraz osób świeckich, pierwszy miał miejsce w 1180 roku natomiast ostatni w roku 1547.

Warto też wspomnieć, iż tumska kolegiata odegrała doniosłą rolę w polityce. Gdyż na pierwszym zjeździe w roku 1180, którego to była gospodarzem zniesiono prawo senioratu, i ustanowiono sukcesję tronu po mieczu w linii Kazimierza sprawiedliwego. Natomiast podczas synodu z roku 1285, zwołanego przez arcybiskupa Józefa Świnkę podjęto znaczne krotki zapobiegające niemieckim wpływom na kościół w Polsce. Oba te wydarzenia uznaje się na początki parlamentaryzmu w kraju.

Kolegiata oprócz oczywistej funkcji duchowej, oraz politycznej mogła też i pełniła zresztą funkcję obronne dla okolicznej ludności. Mianowicie w roku 1241 oparła się najazdowi Tatarów. Niestety nie udało się to w roku 1294, kiedy to Litwini pod wodzą Witenesa zdołali kolegiatę w Tumie zdobyć. Wtedy też część miejscowej ludności wzięto w niewolę, a część wymordowano. Samą świątynię natomiast spalono, zawaliło się wówczas prezbiterium i może też przegrody pomiędzy nawami. Kilkanaście lat później najechali Krzyżacy i w 1306 oraz 1331 spustoszyli ten i okoliczne tereny.

Ruina, odbudowa i pożar

Po tych wydarzenia na przełomie XIII i XIV wieku pozostaje zrujnowana. Stan ten zmienia dopiero arcybiskup Jarosław Bogoria ze Skotnik w drugim ćwierćwieczu wieku XIV. Odbudowując wprowadza do budynku trochę gotyckich elementów. Niestety odbudowana świątynia nie przetrwała długo, albowiem już w roku 1473 wybuch pożar, który to wymusił kolejny remont. Został on ukończony w roku 1487. W efekcie tego remontu i idących za nim zmianami w Tumie pojawiły się ostrołukowe arkady i ceglane, międzynawowe filary. Oprócz tego w nawach bocznych zrobiono krzyżowo-łukowe sklepienia. Rokiem 1569 przed głównym wejściem postawiono renesansową kruchtę, która osłoniła romańskie portal, a także zrobiono we wnętrzu tynki, pokryte freskami.

Szwedzki potop, i następujący po nim remont.

Potop szwedzki także nie był łaskawy dla kolegiaty, w roku 1705 Łęczycę najechali Szwedzi, niszcząc podczas tego najazdu świątynię. Odbudowano ją prawie osiemdziesiąt lat później, z inicjatywy prymasa Łubieńskiego i dzięki fundacji Kajetana Sołtyka. Podczas tej odbudowy świątyni nadano styl klasycystyczny, kierował nimi architekt Efraim Szreger. Przebudował on wieże, główną nawę, zachodnią fasadę, szczyty, oraz okna i wnętrze. Odciążono zewnętrzne mury obniżając je o 2 metry, zamurowano arkady empor, oraz wieże otrzymały klasycystyczne hełmy.
Na czas remontu, chcąc parafianom zapewnić miejsce do udziału w liturgii wybudowano stojący do dziś obok kolegiaty mały, drewniany kościółek, PW. św., Mikołaja, do roku 1819 pełnił on rolę kościoła parafialnego.
Co warto zauważyć to, fakt iż rachunki z roku 1655 mówią o remoncie czterech wież kościelnych. Więc wielce prawdopodobnym jest fakt, iż dwie z tych wież są tera absydą północną i południową, o ile nie padły one ofiarą któregoś z pożarów.

Rozbiory i czasy względnie współczesne

Rokiem 1818 cara Aleksander I Romanow zarządził likwidację łęczyckiej kapituły. Została więc ona zlikwidowana, a Łęczyca utraciła swoje do tej pory spore znaczenie, od tej pory kolegiata stała się kościołem parafialnym. Druga wojna światowa także nie była łaskawa, podczas bitwy nad Bzurą w 1939 roku w północnej wieży ukrył się niemiecki obserwator, który kierował ogniem niemieckiej artylerii. Polacy skutecznie unieszkodliwili obserwatora, niszcząc niestety całą wieżę. Spowodowało to w kolegiacie pożar, który doszczętnie strawił drewniane elementy architektoniczne. Po przejściowej obecności w okolicach Łęczycy polskiego wojska kolegiata ucierpiała po raz kolejny, została albowiem zbombardowana przez Luftwaffe. Spowodowało to kolejne zniszczenia murów oraz stropów, oraz kolejny pożar. Ze świątyni zostały tylko mury.
Dość szybko, albowiem trzy lata po zakończeniu wojny, na polecenie Jana Zachwatowicza rozpoczęto odbudowę kościoła. Kierowała nią Jan Witkiewicz Koszczyc. Jednakowoż początkowo były plany uznać kolegiatę za zbyt zniszczoną, zaniechać odbudowy a to, co zostało rozebrać, to na szczęście odbudowę zaczęto. Dwudziestego lipca tegoż roki łódzki ordynariusz we wstępnie uprzątniętych murach świątyni odprawił pierwszą po wojnie mszę świętą. I wzięto się do prac, które trwały przez następne kilka lat.

Współcześnie, i trochę wcześniej

Siedemnastego czerwca roku 1961 biskup Michał Klepacz dokonał ponownej konsekracji świątyni, która podniesiono do rangi bazyliki. Sześć lat później nastąpiły obchody millenium chrztu Polski, w związku z czym późniejszy papież, wtedy jeszcze kardynał odprawił tu mszę świętą. Niestety prace zatrzymały się, nie jako iż je zakończone, ale brakło na nie środków. W marcu 1992 papieską bullą Totus Tuus Poloniae populus parafię w Tumie włączono do diecezji łowickiej, kościół po raz kolejny podniesiono, tym razem do rangi archikolegiaty, a rok później erygowano łęczycką kapitułę. Tym samym rokiem rozpoczęto kolejny etap odbudowy świątyni, który całkiem niedawno się skończył.
Na dziewięć lat przed nowym millenium, czyli w roku 1991, już w wolnej Polsce po raz kolejny przystąpiono do remontu świątyni w Tumie. Prace te niestety nie były zbytnio fachowe, ani też nie trwały zbyt długo. Niestety podczas tych prac zniszczono część odkrytego po wojnie fresku, poza tym na filary nałożono obejmy, i dokonano kilku widocznych do dziś odwiertów. Rok przed nowym millenium z Gniezna sprowadzono do Tumu relikwię św. Wojciecha, z okazji tegoż wydarzenia ufundowano ołtarz w nawie głównej, a obok wspominanego kościółka św. Mikołaja posadzono poświęcony św. Mikołajowi dąb.
W latach 1995-2008 przeprowadzono kolejne prace konserwatorskie pod kierownictwem dr. Zenona Dudy z AGH w Krakowie, oraz prof. Andrzeja Kossa z ASP w Warszawie, oraz prof. Marii Roznerskiej i jej córki Ewy, które zajęły się konserwacją ściennych malowideł.

Skarby i zabytki w Tumie

Jak na tak starą świątynię, tak i Tumie zachowało się sporo oryginalnych, zabytkowych fragmentów budowli, między innymi:
– zabytkowe XII wieczne polichromie z zachodnie absydy, jest to największe zachowana romańskie malowidło w Polsce;
– kamienny fragment części ołtarza z XII wieku z przedstawieniem Chrystusa Pankratora, co interesujące to do niedawna składała się tylko z torsu, jej głowa rzeźby została odnaleziona w 1995 roku;
– jeden z najstarszych w Polsce kielichów z pateną z motywem Manus Dei;
– srebrny krzyż z 2-3 ćw XII wieku;
– pierścień arcybiskupi z ametystem;
– kamienne portale w stylu romańskim i gotyckim;
– kamienna chrzcielnica z XVI wieku;
– pojedyncze deski stropowe pokryte polichromią z wieku XVI lub początku XVII

Galeria

Artykuł "Kolegiata w Tumie, świadek historii Polski" który właśnie przeczytałeś/aś pochodzi z serwisu Turystyka Niecodzienna. Zapraszam do pozostawienia komentarza.

Idź do oryginalnego materiału