Zimne powietrze kłuło twarz jak igłami, ale Jan nie czuł już chłodu. Wewnątrz miał lodowaty kamień zamiast serca — twardszy niż najgorsza zamieć. Stał w środku zaśnieżonego parku, spowitego wieczornym zmierzchem, i gorączkowo wpatrywał się w przechodniów, szukając maleńkiej postaci w jaskrawoczerwonym kombinezonie. Michał. Jego wnuk. Dla Jana ten chłopiec był całym światem. Ściskając w […]