Klucz do pasa cnoty jest uniwersalny, czyli deser na zimno

histermadka.pl 2 lat temu

Pomimo mojego paktu o nieagresji z deserem, Facebook w ostatnim czasie regularnie pokazuje mi jej posty, mimo iż zdążyłem już o niej zapomnieć. Rzucił mi się w oczy zascreenowany post i postanowiłem go skomentować, odnosząc się do samej treści, bez ataków personalnych. Temat dla mnie luźny, ale warto się na nim pochylić.

|"Cała ta analogia o „kluczu, który otwiera wszystkie zamki” i „zamku, który da się otworzyć każdym kluczem”, jako porównanie cud penisów, które są w stanie wejść w każdą pochwę i bezużytecznych (?) pochw, które dają w siebie wchodzić wszystkim penisom…"|

... jest stosowana z reguły w określonym kontekście, o którym nie wspomniała ani słowa, a jest to dość istotne. Pojawia się gdy ktoś zaczyna narzekać na fakt, iż kobieta sypiająca z wieloma mężczyznami jest uważana za łatwą, a facet sypiający z wieloma kobietami jest uważany za ogiera. I w tym kontekście analogia sprawdza się dość dobrze. Zniknie, gdy nieogary zakumają przyczyny różnicy w społecznym odbiorze rozwiązłości kobiet i mężczyzn, które są naprawdę bardzo proste.

Ale żeby nie było - wytłumaczę. Kobiety preferują mężczyzn z genetycznej elity, tj. najbardziej atrakcyjnych. Cieszący się powodzeniem mężczyzna jest zatem (co oczywiste) łakomym kąskiem. Mężczyźni natomiast preferują kobiety cnotliwe i niedostępne, bo zwiększa to szansę na pochodzenie potomstwa od ojca właśnie. Mądry naród żydowski bardzo dobrze rozumie tę koncepcję, dlatego przynależność do niego dziedziczona jest po kądzieli. Bo tylko matka jest pewna.

|"Pokazuje stosunek mężczyzn do seksu, który w ich głowach sprowadza się do aktu wejścia, jako absolutnego sukcesu, który kończy temat."|

Witamy w kulturze rozwiązłości, gdzie ludzie parzą się jak króliki mając wszystko gdzieś.

Tak, o ile celem mężczyzny jest wejście w dopiero co poznaną kobietę, to to wejście kończy temat. I bardzo często jeżeli wejście było zbyt łatwe, to stanowi istotny sygnał ostrzegawczy przed czymkolwiek więcej niż tylko penetracją. Mechanizm opisałem powyżej - relacja z kobietą rozwiązłą jest hazardem.

|"Chłopcze, to, iż udało Ci się wejść w kobietę, nie oznacza nic poza tym, iż uznała Cię za dość atrakcyjnego, charyzmatycznego lub przynajmniej wystarczającego na jej aktualne potrzeby, by dać Ci szansę."|

Nie dała ci szansy, bo wylosowałeś szczęśliwy numerek, a dlatego, iż zaprezentowałeś cechy, które ustawiły cię na szczycie hierarchii mężczyzn, z którymi ona chce uprawiać seks.

Praktycznie we wszystkich dziedzinach życia znalezienie się na szczycie hierarchii wiąże się z wykonaną wcześniej pracą. Ludzie doceniają pracę, stąd społeczny odbiór mężczyzn, którzy mają powodzenie u kobiet i korzystają z tego jest dużo bardziej pozytywny niż w przypadku rozwiązłych kobiet, które nie muszą wykonać żadnej pracy, aby mieć dostęp do seksu z wieloma meżczyznami. Wystarczy, iż się pojawią:)

Aczkolwiek sam osobiście nie jestem zwolennikiem kultury rozwiązłości i traktowania innych ludzi jak żywe wibratory.

|"Penetracja sama w sobie nie jest wykorzystaniem tej szansy ani nie mówi o Tobie nic szczególnego."|

Mylisz się. Stety niestety żyjemy w przeseksualizowanych czasach, gdzie seksualność (dzięki lewicy) jest jednym z ważniejszych elementów tożsamości człowieka. Jednocześnie, jak na ironię, coraz więcej młodych mężczyzn nie uprawia seksu. Niemal co trzeci mężczyzna w wieku 18-29 lat nie uprawiał seksu przez ostatni rok. Do tego rośnie środowisko inceli, oraz mężczyzn, którzy w wieku 30 lat wciąż są prawiczkami (30% w zeszłym roku w porównaniu z 8% w 2008 roku).

Nie chce mi się rozwodzić o powodach takiego stanu rzeczy, ponieważ to złożony problem. Natomiast mylisz się, iż w takiej sytuacji mężczyzna "wkładający klucz w wiele zamków" nie prezentuje cech szczególnych na tle pozostałych, zwłaszcza dla kobiet. Kobiety lubią mężczyzn obytych i doświadczonych w relacjach z płcią przeciwną, dlatego patrzą bardziej wyrozumiałym okiem na wysoki licznik partnerek u nich.

|"„Otwarcie zamka” to nie to samo, co „włożenie klucza w zamek”."|

Widzę, iż zaczynamy mieszać w samej analogii, żeby się zgadzało:) A ona ma sens tylko wtedy, gdy uznajemy, iż po włożeniu klucza, zamek zostaje otwarty. Sama penetracja, a nie jej jakość powoduje, iż zamek został otwarty.

|"Jeżeli każdy z tych „zamków” jesteś w stanie „otworzyć”, przez co powinno się rozumieć orgazm i satysfakcję na poziomie, który sprawia, iż kobieta się na Ciebie otwiera, przynajmniej seksualnie… To ok."|

A czemu "powinno się" to tak rozumieć? Mam wrażenie, iż Ty w ogóle nie rozumiesz tej analogii i próbujesz ją przekształcić w coś innego niż jest. To co się dzieje po otwarciu zamka nie ma już znaczenia. Zamek dający się otworzyć przez wiele kluczy traci na wartości, ponieważ nie spełnia swojego zadania. Jest bezużyteczny. Rozwiązłe kobiety, które dopuszczają do siebie dużą liczbę mężczyzn mają problem z utrzymaniem związku, częściej zdradzają, częściej inicjują rozwody, częściej mają problemy psychiczne, częściej sięgają po używki. To wszystko jest dobrze zbadane. I dlatego mężczyźni szukający poważnego związku sceptycznie podchodzą do relacji z takimi kobietami.

|"Ale o ile po prostu jesteś w stanie wepchnąć tam swój „klucz” i na tym Twoje osiągnięcia i umiejętności się kończą, to jesteś kolejnym rozczarowaniem do odhaczenia na długiej liście mężczyzn, którzy nie mają pojęcia o seksie, kobiecym ciele i przyjemności."|

To uroczo naiwne, iż wydaje Ci się, iż mężczyźni praktykujący kulturę rozwiązłości przejmują się kobiecą przyjemnością, orgazmem, oraz co ona pomyśli o nim po stosunku. Cała idea hookup culture polega na tym, iż nie znasz kobiety, z którą uprawiasz seks. Poznałeś ją tej samej nocy na imprezie, albo zamieniliście dwa zdania na Tinderze. Dlaczego więc miałoby takiemu mężczyźnie zależeć na przyjemności kogoś, kogo nie zna, a jedyna funkcja jaką spełni w jego życiu to seks lalka na jedną noc?

|"Sprowadzając całość do swojego własnego penisa."|

Tak, a o co chodzi?

|"Gdybyście nie byli tak powszechnie beznadziejni w łóżku"|

Mógłbym w tym momencie silić się na złośliwości o doświadczeniu z obdukcji, ale powstrzymam się i odpowiem krótko: biegłość seksualna mężczyzn determinowana jest zaangażowaniem partnerek. jeżeli więc prawdą jest, iż polscy mężczyźni są kiepscy, to wystawia także nienajlepsze świadectwo kobietom.

|"to kobiety nie musiałyby próbować aż tylu „kluczy”, żeby znaleźć w końcu taki, który jest w stanie „otworzyć” ich „zamki”."|

Cóż za katastrofalna bzdura! Kobiety są rozwiązłe, ponieważ mężczyźni nie zadowalają ich w łóżku? Patriarchat znowu w natarciu! Typowe dla tej strony ściąganie odpowiedzialności z negatywnych zachowań kobiet i obarczanie winą mężczyzn.

|"PS o ile musisz pytać kobietę czy doszła, to nie doszła. Orgazmu nie da się przeoczyć*, bo w jego skład wchodzą intensywne i rytmiczne skurcze mięśni w pochwie, które można wyczuć zarówno palcem, językiem, jak i penisem."|

A czy to nie czasem środowisko feministyczne pcha pojęcie "świadomego seksu", w którym o wszystko trzeba kobietę pytać? Fajnie, iż czasem jednak wychodzi kobieca natura, szczerość i oczekujecie (słusznie), iż facet zamiast pytać czy może położyć rękę na Twoim kolanie, albo czy jest ci dobrze, będzie wiedział co i jak należy zrobić.

|"(Post skierowany nie do mężczyzn ogólnie, a mężczyzn, którzy myślą i wartościują kobiety w ten sposób)"|

Obawiam się, iż ci mężczyźni mają takie uwagi w głębokim poważaniu, dlatego może zamiast zwracać się do nich, bardziej produktywna byłaby krytyka zjawiska, w którym partycypują. Hookup culture nie przynosi adekwatnie żadnych korzyści poza chwilową, pustą przyjemnością. Jest degradująca dla obu stron, niszczy kobiety emocjonalnie i psychicznie, robi z mężczyzn niedojrzałych piotrusiów panów, żyjących od jednego seksu do następnego. W takim środowisku dochodzi do rozkładu koncepcji rodziny, która jest podstawową komórką społeczeństwa. Tym samym cywilizacja gnije na poziomie ludzkim.

Masz niezłe zasięgi i taki przekaz mógłby zrobić różnice i wpłynąć na czyjeś postępowanie. Ale obawiam się, iż z racji przynależności środowiskowej choćby nie uznajesz hookup culture za zjawisko negatywne. Choć kto wie? Może się mile zaskoczę?

Idź do oryginalnego materiału