— Kim jesteś?!

twojacena.pl 2 godzin temu

Kto ty jesteś?!
Marta zastygła w drzwiach swojego mieszkania, nie wierząc własnym oczom.

Przed nią stała obca kobieta około trzydziestki z małym kucykiem, a za jej plecami kręciło się dwoje dzieci chłopiec i dziewczynka, którzy z ciekawością przyglądali się niespodziewanej gospodyni.

W przedpokoju leżały cudze kapcie, na wieszaku wisiały nieznane kurtki, a z kuchni dobiegał zapach pomidorowej.

A pani kto? Kobieta zmarszczyła brwi, instynktownie przyciągając do siebie młodsze dziecko. My tu mieszkamy. Wpuścił nas Grzegorz. Powiedział, iż pani się zgodziła.

To MOJE mieszkanie! Głos Marty drżał z oburzenia. I na pewno nikomu nie pozwalałam tu żyć!

Kobieta zamrugała zdezorientowana, rozglądając się po porozrzucanych po podłodze zabawkach, po kuchni, gdzie suszyło się dziecięce ubrania, jakby szukała potwierdzenia swoich praw do tego lokum.

Ale Grzegorz Marek powiedział Jesteśmy rodziną Mówił, iż pani się zgodzi Że pani jest dobra i wyrozumiała

Marta poczuła niewypowiedziane oburzenie i pewien rodzaj szoku, jakby wylano na nią wiadro lodowatej wody.

Powoli zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami, próbując zebrać myśli. Jej dom, jej przestrzeń, jej życie i nagle okazało się, iż jest w nim obca

Rok wcześniej wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Marta odpoczywała nad morzem, ciesząc się zasłużonym urlopem po zakończeniu trudnego projektu renowacji zabytkowego budynku w centrum Poznania.

W wieku trzydziestu czterech lat była uznaną architektką, przyzwyczajoną polegać tylko na sobie.

Kariera zajmowała większość jej życia, ale nie narzekała praca dawała satysfakcję i stabilne, dobre zarobki.

Grzegorza poznała na molo pewnego upalnego sierpniowego wieczoru. Był czarującym mężczyzną, nieco starszym od niej, z ciepłym uśmiechem i uważnymi brązowymi oczami.

Rozwiedziony od trzech lat, miał dwoje dzieci dziesięcioletniego chłopca i siedmioletnią dziewczynkę, pracował jako kierownik budowy w dużej firmie developerskiej.

Grzegorz zalecał się pięknie i po staroświecku kwiaty każdego dnia, restauracje z widokiem na morze, długie spacery po plaży pod gwiazdami.

Jesteś wyjątkowa mówił, delikatnie całując jej dłoń. Mądra, niezależna, piękna. Dawno nie spotkałem takiej kobiety. Wiesz, czego chcesz od życia.

Marta topniała pod wpływem jego słów i uwagi. Po serii nieudanych związków z mężczyznami, którzy albo bali się jej sukcesów, albo próbowali z nią rywalizować, Grzegorz wydawał się prawdziwym prezentem od losu.

Szanował jej pracę, z zainteresowaniem wypytywał o projekty, wspierał w trudnych chwilach, gdy klienci wymagali niemożliwego.

Podoba mi się, iż jesteś silna mówił. Ale przy tym pozostajesz kobieca, delikatna, wrażliwa.

Wakacje się skończyły, ale ich związek trwał dalej. Grzegorz przyjeżdżał do niej do Poznania, ona do niego do Gdańska. Wideorozmowy, wiadomości, plany na przyszłość.

Po ośmiu miesiącach oświadczył się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie się poznali.

Ślub był skromny, ale pełen ciepła. Marta przeprowadziła się do Gdańska, do męża, znalazła pracę w lokalnej pracowni architektonicznej, a swoje mieszkanie w Poznaniu zostawiła puste.

Jesteśmy teraz rodziną mówił, mocno ją obejmując. Moje dzieci to twoje dzieci, moje problemy to twoje problemy. Wszystko pokonamy razem.

Na początku Marta była szczęśliwa. Podobało jej się uczucie prawdziwej rodziny, ciepło domowego ogniska, dziecięce głosy w domu.

Z przyjemnością pomagała Grzegorzowi z dziećmi, kupowała im prezenty, opłacała zajęcia dodatkowe, woziła do lekarzy.

Ale stopniowo coś zaczęło się zmieniać.

Najpierw były to drobiazgi Grzegorz brał pieniądze z jej konta bez uprzedzenia. Zapomniałem zapytać, wybacz mówił, gdy zauważała przelewy.

Potem coraz częściej prosił o pomoc w opłaceniu alimentów byłej żonie.

No wiesz tłumaczył, rozkładając ręce z przepraszającym uśmiechem. Dzieci nie są winne, iż w tym miesiącu u ojca z pracą krucho.

Marta rozumiała i chciała pomóc. Kochała Grzegorza i szczerze przywiązała się do jego dzieci.

Ale z czasem prośby stały się coraz częstsze i coraz większe

Opłacić wyjazd dzieci do babci do Krakowa, kupić nowe zimowe ubrania, zapłacić za kolonie, wynająć korepetytora z matematyki.

Najgorsze było to, iż Grzegorz zaczął przelewać pieniądze byłej żonie bezpośrednio z karty Marty, choćby jej nie informując.

Przecież to teraz nasze wspólne dzieci tłumaczył się, gdy Marta oburzyła się, odkrywając kolejny przelew. Kochasz je, prawda?

Poza tym ty zarabiasz więcej niż ja. Żal ci?

Nie chodzi o żal czy nie mówiła cicho, ale stanowczo. To moje pieniądze i mogłeś chociaż ze mną to wcześniej omówić.

Oczywiście, oczywiście. Następnym razem na pewno zapytam.

Ale następny raz nie różnił się od poprzedniego.

Marta zaczęła czuć się nie jak żona i partnerka, a jak wygodne źródło finansowania. Nikt nie pytał jej o zdanie, po prostu stawiano ją przed faktami dokonanymi.

I za każdym razem, gdy próbowała się sprzeciwić lub porozmawiać o domowym budżecie, Grzegorz oskarżał ją o chłód, egoizm i brak chęci bycia prawdziwą rodziną.

Myślałem, iż jesteś inna mówił z goryczą. Że pieniądze nie są dla ciebie najważniejsze

Tego majowego dnia, gdy pojechała odwiedzić chorą matkę w Wielkopolsce i po drodze zajrzeć do swojego mieszkania w Poznaniu, Marta jeszcze miała nadzieję, iż wszystko się ułoży.

Może krótka rozłąka pomoże im obojgu przemyśleć ich związek i znaleźć kompromis.

Ale to, co zobaczyła w swoim mieszkaniu, przerosło jej najgorsze obawy.

Mieszkanie było w stanie życiowego bałaganu. W kuchni stało mnóstwo brudnych naczyń, w łazience suszyła się cudza bielizna, a w jej sypialni stało łóżeczko dziecięce.

Na stole leżały nieop

Idź do oryginalnego materiału