Nasza mama to trudny człowiek, a życie z nią bywa ciężkie. Od dziecka pamiętam, iż jedno mówiła, drugie robiła, a ze mną zawsze lubiła się spierać.
Kiedy zaszłam w ciążę i okazało się, iż będą bliźniaki, mama aż promieniała:
– Dobrze, iż mieszkacie blisko, a nie gdzieś daleko jak twoja siostra. Teraz całą swoją uwagę poświęcę wnukom!
Tyle iż wyszło inaczej. jeżeli zostawiam jej dzieci, później przez tydzień muszę słuchać, jak bardzo się zmęczyła i iż „sami sobie zrobiliście dzieci, to sami wychowujcie”. A jeżeli wezmę nianię, od razu się obraża: „Jak to, obcą babę wpuszczasz do domu, skoro ja jestem babcią?”.
A przecież ja czasem naprawdę potrzebuję pomocy – choć pracuję głównie w domu, muszę jeździć do klientów. Dzwonię do mamy – ciągle wymówki, a jak już przyjdzie, to potem mam po 20 telefonów: iż dzieci niegrzeczne, iż krzyczą, iż ją głowa boli. I jeszcze kilka dni później wyrzuty, iż wnuki ją „wykończyły” i ma podwyższone ciśnienie.
Pierwszy raz, gdy chłopcy mieli nieco ponad rok, musiałam wyjść na kilka godzin. Mama przyszła, ale od razu pytała, kiedy mają spać, bo ona jest zmęczona. Gdy tylko wyszłam, zaczęły się telefony: iż dzieci nie słuchają, iż za głośno, iż ona nie daje rady. Byłam kłębkiem nerwów, choćby przy klientach gubiłam dokumenty. Wróciłam wcześniej, bo inaczej bym zwariowała.
Następnym razem wzięłam nianię z agencji – i żadnych problemów. Cisza, spokój, wszystko załatwione. Mamie nic nie mówiłam, bo od razu policzyłaby mi każdy grosz i nazwała rozrzutną. Ale gdy znowu poprosiłam ją o pomoc, zaczęła swoje:
– Po co wam były dzieci, skoro nie potraficie ich sami wychować?
Słuchałam pięć minut i miałam dość. Zostawiła swoje warunki: miałam wrócić o konkretnej godzinie i odbierać wszystkie jej telefony. Oczywiście znów było ich kilkanaście. A potem kilka dni narzekań, iż wnuki ją „wykończyły”.
Kiedy raz zostawiłam dzieci z nianią, mama zadzwoniła:
– Z kim oni są? Co to za obca baba? Ja nie jestem godna własnych wnuków?
Próbowałam jej wytłumaczyć, iż to przez jej narzekania, a ona tylko:
– Miałam zły humor, byłam zmęczona, a ty wszystko wyolbrzymiasz.
Jak mam zgadnąć, kiedy będzie miała „dobry humor”? Dlatego powiedziałam jasno: będę zatrudniać nianię i już.
Teraz tak właśnie robię, choć mama wciąż ma pretensje i próbuje rywalizować z nianią:
– Ja przyjadę, po co im jakaś obca?
Tłumaczę, iż zapłaciłam z góry i nie mogę już zrezygnować. A mama swoje: iż odda mi pieniądze, żebym ją wzięła zamiast niani. Ale ja wiem, jak by to się skończyło: znów telefony, pretensje i wyrzuty.
Ekonomicznie pewnie byłoby taniej zostawiać dzieci z babcią, ale psychicznie – straciłabym wszystkich klientów i własne zdrowie. A mama i tak znalazłaby powód, by narzekać i mieć do mnie pretensje.
I tak stoję w rozkroku: nie chcę jej urazić, ale też nie chcę wciąż powtarzać tych samych błędów.