Kiedy potrzebowałem wsparcia, siostra zniknęła – teraz nie utrzymujemy kontaktu.

newsempire24.com 5 dni temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

— Cześć, Weronika! — zawołała z euforią Ola, wybierając numer. — Chcielibyśmy wpaść do was w weekend. Możemy?

— Cześć… — odpowiedź była chłodna. — Nie, nie możecie.

— Jak to? — Ola zamarła.

— Wprost. — Wiola odcięła się krótko.

— Jesteś na coś zła? Nie rozumiem…

— Pytasz? Po tym, co zrobiłaś, nie chcę cię znać! — wybuchnęła Wiola.

— Co niby zrobiłam? O czym mówisz?

Siostry Kowalskie wychowały się w małej wsi na Podlasiu. Starsza, Wiola, została po szkole w rodzinnych stronach: skończyła technikum, została księgową. Wyszła za miejscowego przedsiębiorcę, Jacka, z którym zbudowała dom, urodziła syna Kacpra i pomagała w rodzinnym biznesie.

Młodsza, Ola, marzyła o życiu w mieście. Wyjechała na studia do Lublina, tam została, pracując jako sprzedawczyni w sieciówce. Z mężem, Tomaszem, robotnikiem w fabryce, mieszkali w wynajętym mieszkaniu. Dwa lata po ślubie urodziła się ich córka, Zosia.

Mimo odległości siostry się trzymały. Gdy Zosia skończyła rok, Ola zaczęła często gościć u Wioli. Świeże powietrze, dobre dla dziecka, no i pomoc siostry się przydała. Czasem przyjeżdżała na weekend, a bywało, iż i na miesiąc.

Wiola zawsze witała ich z otwartymi ramionami. W domu było miejsce, a Zosia była spokojnym dzieckiem. Z czasem Ola zostawiała córkę u siostry choćby bez siebie — najpierw na parę dni, potem na tydzień, a latem i na cały miesiąc. Tłumaczyła, iż z mężem chcą trochę odpocząć. Wiola nie protestowała. Pracowała zdalnie, więc choć było to uciążliwe, pomagała.

Sama Ola nie kwapiła się z rewizytą. W ich małej kawalerce nie było miejsca dla rodziny Wioli, więc gdy przyjeżdżali do miasta, wynajmowali pokój. A Ola choćby nie zawsze znajdowała czas na spotkanie. To wizyta u fryzjera, to pilne sprawy. Czasem wpadała na godzinę — i tyle.

Ale Wiola starała się nie myśleć o tym. Ważne, iż dzieci się dogadywały, a siostra, choć niedoskonała, była rodziną.

Kacper dorósł i szykował się na studia. Rodzice mieli zapłacić za naukę. Ale na dzień przed składaniem dokumentów Wiola ciężko zachorowała: gorączka, osłabienie. Jacek obiecał zawieźć syna do miasta, ale nie mógł mu towarzyszyć — praca.

Więc Wiola zadzwoniła do siostry:

— Olu, — szepnęła ledwo słyszalnie. — Mogłabyś jutro pomóc Kacprowi z dokumentami? Spotkać go, zawieźć na uczelnię, dopilnować… I żeby u ciebie przenocował? Jacek odbierze go rano…

Długa cisza.

— Przykro mi, nie dam rady, — odpowiedziała Ola.

— Dlaczego? — Wiola nie wierzyła własnym uszom.

— Mam wizytę u kosmetyczki, potem z Zosią po zakupy — jedzie na obóz, trzeba jej przygotować rzeczy.

— Olu, nigdy cię o nic nie prosiłam. To tylko jeden dzień…

— Naprawdę nie mogę.

— A nocleg? choćby na podłodze!

— Wiolka, przecież to dorosły chłopak. Gdzie ja go ulokuję? U siebie w sypialni? Albo w pokoju Zosi? Oboje nastolatki, trochę nie wypada. A kuchnia malutka — sama wiesz…

Wioli zakręciły się łzy. Przez tyle lat nigdy nie odmówiła siostrze. Zawsze przyjmowała, pomagała, karmiła. A w zamian…

— Dobrze. Zrozumiałam, — cicho powiedziała.

Pomógł w końcu daleki krewny Jacka, z którym ledwo się znali. Z euforią zawiózł Kacpra, pomógł z papierami, a choćby pokazał mu miasto.

Kacper dostał się na studia. Rodzice wynajęli mu pokój. Wyrosnął na odpowiedzialnego młodego mężczyznę. Ale Wiola nie mogła zapomnieć: w potrzebie własna siostra odmówiła pomocy.

Minął miesiąc. Nagle telefon:

— Cześć, chcemy z Zosią przyjechać na tydzień — mam urlop, ona wakacje!

— Nie, — spokojnie odparła Wiola.

— Jak to nie?

— Dokładnie tak. Więcej u mnie nie śpicie. Chcecie świeżego powietrza — wynajmijcie domek. Ale na moją pomoc nie liczcie.

— To przez Kacpra?

— Tak. Raz cię poprosiłam, a ty mnie oleciałaś. Koniec. Lata u mnie odpoczywaliście, a gdy ja potrzebowałam pomocy, wybrałaś kosmetyczkę i zakupy.

— No, przepraszam… — próbowała Ola.

— Już za późno.

Więcej nie rozmawiały. Zosia i Kacper zostali w kontakcie — Wiola nie przeszkadzała. Dziewczynka była niewinna. Ale w jej domu już nie nocowała.

A Ola choćby po latach nie widziała swojej winy. „Przecież ma duży dom, łatwo jej było”, myślała. Ale więcej tam nie weszły.

Czasem lepiej nie mieć siostry, niż mieć taką, na którą nie można liczyć, gdy jest ciężko.

Idź do oryginalnego materiału