Kiedy obiad będzie gotowy?

newskey24.com 15 godzin temu

Kiedy kolacja będzie gotowa?
Jak przygotujesz, to będzie. Teściowa zsunęła okulary na czubek nosa. Mikołaju, twoja żona chyba chce, żebym ja stanęła przy garach, a ona sobie poleży? Natalia, nie słuchając, złapała torbę i ruszyła do przedpokoju. Teściowa tuż za nią. Co się tu wyprawia? Gdzie to się wybierasz? Na urlop! Do widzenia!

Natalia z ulgą postawiła ciężkie torby na podłogę.

Jestem w domu!

Z pokoju dobiegło mamrotanie, po czym pojawił się jego źródło mężczyzna około czterdziestki, może trochę mniej, może trochę więcej, ubrany w dres i kapcie.

Natalia, czym ty się wyróżniasz? To nie twoja wieś, żeby wrzeszczeć. Zachowuj się jak należy.

Mógłbyś choć wyjść na moje powitanie, wiesz, iż przyszła wypłata, trzeba zrobić zakupy.

Mężczyzna głośno westchnął:

Jezu! Jakie zakupy?!

Obrócił się i odszedł do pokoju. Natalia ciężko westchnęła. Miała tego serdecznie dość!

Pracowała na dwóch etatach, żeby w domu niczego nie brakowało, a jej mąż, z błogosławieństwem matki, od lat pisał jakąś mityczną powieść. Drugą z kolei. Pierwszą nikt nie docenił, bo cóż tam zwykli ludzie rozumieją ze sztuki!

Rozebrała się, zaniosła torby do kuchni. Od jutra miała urlop. Czekało ją szorowanie mieszkania, pranie, prasowanie i składanie ubrań. Wszystko pod czujnym okiem teściowej. Była wykończona.

Do kuchni zajrzała Wanda Pawełówna.

Natalciu, a ty co, rozsiadłaś się? Męża nakarmić nie zamierzasz? On cały dzień pracował, a teraz ma czekać?

Dużo zarobił?

Natalia sama nie wiedziała, skąd jej to wylazło. Kiedyś patrzyła z zachwytem na początkującego pisarza, który opowiadał jej, jak sławny zostanie.

Drżała na sam widok teściowej, starając się jej przypodobać. Potem milczała z poczucia winy w końcu gdy była na zwolnieniu macierzyńskim, to teściowa utrzymywała całą rodzinę.

Wanda Pawełówna, która już wychodziła, nagle się odwróciła:

Co powiedziałaś?

Spytałam, czy dużo zarobił. Zwykle jak ludzie pracują, to pieniądze do domu przynoszą.

Jak śmiesz?! Mikołaj cały dzień układał fabułę nowego rozdziału! Gdzie tobie do takiego poziomu! Ty nie wiesz, co to praca umysłowa!

Fuknęła i wyszła, a Natalii nagle przyszło do głowy:

A co ja tu w ogóle robię? Synek od dawna jest u moich rodziców na wsi. Bo widzisz, hałasuje, bawi się, a to przeszkadza Mikołajowi skupić się na kolejnym niepotrzebnym arcydziele.

Natalia poderwała się i zaczęła wyciągać jedzenie z lodówki. Tym razem pakowała je do wielkiej torby. Wypłatę i urlopowe już miała. Przywiezie smakołyki, a prezent dla syna kupi po drodze.

Wyszła do przedpokoju, postawiła torbę i wróciła po resztę rzeczy. Mikołaj, nie odrywając wzroku od telewizora, zapytał:

Kiedy kolacja będzie gotowa?

Jak przygotujesz, to będzie.

Teściowa zsunęła okulary.

Mikołaju, twoja żona chyba chce, żebym ja stanęła przy garach, a ona sobie poleży?

Natalia, nie słuchając, złapała torbę i ruszyła do przedpokoju. Teściowa tuż za nią.

Co się tu wyprawia? Gdzie to się wybierasz?

Na urlop! Do widzenia!

Nie czekała na reakcję. Chwyciła ciężką torbę i zbiegła po schodach, wzywając taksówkę. No co, 60 kilometrów raz się żyje!

Jasiek już spał, gdy Natalia weszła do rodzicielskiego domu. Obudził się, podbiegł i mocno ją przytulił. Przytuliła go, czując, jak bardzo za nim tęskniła

Matka przyjrzała się córce:

Coś się stało? Jak to, zostawiłaś Mikołaja? Kto się nim zajmie?

Mama zawsze traktowała zięcia adekwatnie czyli kompletnie go ignorowała. Po ślubie przyjeżdżali jeszcze na weekendy, ale teściowa, widząc, jak zięć spędza czas, gwałtownie postawiła go do pionu. Wystarczyło kilka wizyt, gdy Genowefa Budzisłówna budziła go o szóstej rano i wysyłała do pracy w obejściu albo na pole. W ten sposób Mikołaj stracił ochotę na wiejski odpoczynek.

Koniec, mamo! Mam dość. Jestem na urlopie przez cały miesiąc!

Mama rozpływała się w uśmiechu:

No i chwała Bogu, odpoczniesz i z synkiem pobędziesz.

Natalia położyła się z Jaśkiem. Długo nie mogła zasnąć, wpatrując się w księżycowe światło na twarzy chłopca.

Rano obudził ją zapach. Takie uczucie było dziwne żeby pachniało jedzeniem, gdy ona jeszcze spała, a do tego czymś pieczonym. Jaśka już nie było. Natalia przeciągnęła się. Jak dobrze W drzwiach stanął syn.

Babcia napiekła tyle placków! Całą blachę!

Po śniadaniu Natalia spytała matkę:

No to co mam robić?

A ty już się wyspałaś?

Ależ mi to tylko na radość, tu przecież inna praca.

Idź do ogródka. Kapusta zarasta, ogórki też trzeba wypielić, nic nie nadążam.

Około trzeciej grządki Natalia zrozumiała, iż praca w ogrodzie sprawia jej przyjemność. Spojrzała na czyste, wypielone rządki i uśmiechnęła się.

No, pięknie.

Pierwszy raz widzę, żeby ktoś tak z uśmiechem plewił!

Podniosła wzrok.

Wiesiek! Skąd ty się tu wziąłeś?!

Rzuciła się na szyję mężczyźnie, który wszedł do ogrodu od podwórza.

A no tak, zajrzałem do twojego ojca po klucz, a mówią Natalia przyjechała. No, nie mogłem tak sobie pójść.

Wiesiek był jej sąsiadem. Gdy miała 10 lat, naturalnie się w nim zakochała. Chodziła za nim krok w krok. Choć on był już prawie dorosły miał wtedy 15 lat nigdy jej nie odpędzał. Częstował cukierkami i opiekował się nią. Później poszedł do wojska. Wrócił, a Natalia była już dziewczyną. Patrzyła na niego zawstydzona, przez co i on się speszył. Potem się ożenił, wyjechał do miasta. I tak minęło z dziesięć lat.

Natalia spytała:

A ty co tu robisz?

OjNatalia spojrzała na niego przez łzy, widząc w jego oczach to samo, co czuła w sercu iż czas wreszcie przestać uciekać i zacząć żyć naprawdę.

Idź do oryginalnego materiału