Kiedy nie otrzymałem pomocy od siostry, nasza relacja się rozpadła.

polregion.pl 22 godzin temu

Dziś napiszę o czymś, co od dawna mnie męczy. O mojej siostrze, która zawiodła mnie w najtrudniejszej chwili – i tak skończyły się nasze relacje.

— Cześć, Krysia! — zawołała radośnie Zosia, dzwoniąc do mnie. — Chcielibyśmy wpaść do was na weekend. Możemy?

— Cześć… — odpowiedziała zimno. — Nie, nie możecie.

— Jak to? — Zosia była zdezorientowana.

— Tak, jak mówię — rzuciła krótko Krysia.

— Złościsz się na coś? Nie rozumiem…

— Ty jeszcze pytasz? Po tym, co zrobiłaś, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! — wykrzyknęła Krysia.

— Co ja niby zrobiłam? O czym ty mówisz?

Siostry Kowalskie dorastały w małej wsi na Podlasiu. Starsza, Krysia, została po szkole w rodzinnej miejscowości: skończyła technikum, została księgową. Wyszła za mąż za miejscowego przedsiębiorcę Wojtka, razem zbudowali dom, urodził im się syn Kacper, a ona pomagała prowadzić rodzinny interes.

Młodsza, Zosia, zawsze marzyła o życiu w mieście. Wyjechała do Lublina na studia, tam została, znalazła pracę jako sprzedawczyni w sieciowym sklepie. Z mężem, Marcinem, pracownikiem fabryki, mieszkała na wynajętym dwupokojowym mieszkaniu. Dwa lata po ślubie urodziła się ich córka Ania.

Mimo odległości, siostry utrzymywały kontakt. Gdy Ania skończyła roczek, Zosia zaczęła częściej odwiedzać Krysię. Świeże powietrze dobre dla dziecka, no i pomoc siostry się przyda. Czasem przyjeżdżała na weekend, bywało, iż zostawała i na miesiąc.

Krysia zawsze przyjmowała ich z radością. W domu było miejsce, a Ania była spokojnym dzieckiem. Z czasem Zosia zaczęła zostawiać córkę u siostry choćby bez siebie – na kilka dni, potem na tydzień, a latem choćby na cały miesiąc. Mówiła, iż z mężem chcą trochę odpocząć. Krysia nie protestowała. Pracowała zdalnie i choć to było uciążliwe, pomagała.

Zosia za to nie spieszyła się z odwzajemnieniem serdeczności. W ich maleńkim mieszkaniu rodzina Krysi nie miała gdzie spać, więc kiedy przyjeżdżali do miasta, wynajmowali pokój. A Zosia choćby nie zawsze miała czas się z nimi spotkać. Raz wizyta u kosmetyczki, raz pilne sprawy. Czasem wpadały do niej na godzinę – i tyle.

Ale Krysia starała się o tym nie myśleć. Ważne, iż dzieci się lubią, a siostra, choć niedoskonała, to jednak rodzina.

Kacper dorósł i zaczął starać się o studia. Rodzice mieli pieniądze na opłacenie nauki. Ale tuż przed złożeniem dokumentów Krysia ciężko zachorowała – wysoka gorączka, osłabienie. Wojtek obiecał zawieźć syna do miasta, ale nie mógł zostać – praca.

Wtedy Krysia zdecydowała się zadzwonić do siostry:

— Zosieńko — szepnęła ledwie słyszalnym głosem. — Czy mogłabyś jutro pomóc Kacprowi z dokumentami? Spotkać go, zawieźć do uczelni, dopilnować spraw? I żeby u ciebie przenocował? Wojtek rano go odbierze…

Zapadła długa cisza.

— Przykro mi, ale nie dam rady — odpowiedziała Zosia.

— Dlaczego? — Krysia nie wierzyła własnym uszom.

— Mam wizytę u kosmetyczki, potem z Anią po zakupy – jedzie na obóz, musimy jej wszystko przygotować.

— Zosia, nigdy cię o nic nie prosiłam. To tylko jeden dzień…

— Naprawdę nie mogę — przerwała jej stanowczo.

— A choćby na noc? Niech śpi na podłodze!

— Krysiu, on już dorosły. Gdzie ja go zmieszczę? U siebie w sypialni? Czy może w k— W pokoju u Ani? Oboje są nastolatkami, to byłoby dziwne, a w kuchni przecież nie ma miejsca — wiesz o tym.

Idź do oryginalnego materiału