Kiedy Michał poprosił mnie o rękę, miałam już 52 lata. Mojego męża straciłam ponad 20 lat temu. Mam dwoje dorosłych dzieci. W zeszłym roku pojechałam do sanatorium — tak po prostu, dla zdrowia i zmiany otoczenia — i właśnie tam spotkałam Michała. Od tamtej pory moje życie zaczęło toczyć się zupełnie inaczej. Ale nikt w naszej wiosce o tym nie wie. Pewnego dnia Michał zadzwonił i zapytał, czy mógłby mnie odwiedzić

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Kiedy Michał poprosił mnie o rękę, miałam już 52 lata.
Mojego męża zabrakło ponad 20 lat temu. Mamy z Iwankiem dwójkę dzieci. W zeszłym roku pojechałam do sanatorium – i tam poznałam Michała. Od tamtej pory moje życie całkowicie się zmieniło. Tyle iż nikt na wsi o tym nie wie. Kiedyś Michał zapytał, czy może mnie odwiedzić…

Kiedy Michał zaprosił mnie do małżeństwa, nie mogłam uwierzyć. Miałam 52 lata, on był starszy tylko o kilka.
Męża pochowałam dawno temu. Po jego śmierci choćby nie przyszło mi do głowy, iż jeszcze kiedykolwiek w moim domu pojawi się inny mężczyzna. Wszystko w tym domu – każde okno, każda klamka – było zrobione jego rękami. Mój Iwanek był człowiekiem niezwykle pracowitym, spokojnym i dobrym jak chleb.

Rodzice nie chcieli, żebym za niego wychodziła. Był ode mnie niższy, trochę utykał, nie był przystojny. Ale mnie urzekła jego dobroć, opiekuńczość i to, jak bardzo starał się mnie uszczęśliwić, choć w kieszeni miał tylko drobne. I rzeczywiście – uczynił mnie szczęśliwą.

Wyszłam za mąż nie z wielkiej miłości, ale z potrzeby ucieczki. Moi rodzice byli surowi, ojciec rozkazywał mamie i mnie od rana do wieczora. Nie mogłam już wytrzymać tej kontroli, tego ciągłego milczenia, kiedy choćby słowa nie mogłam powiedzieć – bo to przecież „jego dom”.

Iwanek był zupełnie inny – cichy, cierpliwy, czuły. Z dnia na dzień kochałam go coraz mocniej. Nigdy nie zapomnę, jak na moje urodziny, za ostatnie pieniądze, kupił mi pudełko czekoladek. Zjedliśmy je razem od razu – to był najszczęśliwszy wieczór mojego życia. Wtedy zrozumiałam, iż zawsze będę dla niego najważniejsza.

Iwanek własnymi rękami postawił nasz dom. Dzieci kochał jak nikt inny – tego nie da się opisać słowami.

A zeszłego lata dzieci zrobiły mi niespodziankę – wykupiły turnus w sanatorium. Tam poznałam Michała. Porządny, spokojny człowiek. Nigdy nie był żonaty – od lat opiekuje się chorą matką. Mówił, iż próbował się ustatkować, ale żadna kobieta nie chciała zamieszkać z teściową w jednym domu. A on nie mógł zostawić mamy samej.

Często dzwoniliśmy do siebie. Michał zapraszał mnie do siebie, mówił też, iż może przyjechać do mnie, jeżeli tylko go zaproszę. Ale nie odważyłam się ani razu. Nie pojechałam też do niego. Bałam się, wahałam. Ale przez te wszystkie miesiące zrozumiałam, iż on stał się dla mnie kimś bardzo ważnym. choćby nie umiem sobie wyobrazić życia bez tych rozmów.

Tylko… wstydzę się. Przed rodziną, przed dziećmi. Co im powiem? Że do domu, który zbudował ich ojciec, wprowadziłam obcego mężczyznę? Co powiedzą dzieci? Co powie rodzina? Sąsiedzi?

Idź do oryginalnego materiału