Kiedy mąż nas opuścił, zabrał wszystkie pieniądze, patelnię, garnuszek i uprzedził, iż przy następnym przyjeździe zabierze telewizor, lampkę i fotel komputerowy. Po upływie pół roku znów zapukał do naszych drzwi

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Wiem, iż chciwość to zła cecha. Ale nie mogłam sobie choćby wyobrazić, iż wybiorę na męża tak chciwego człowieka. Jest tak skąpy, iż trudno to sobie wyobrazić, choćby ja wcześniej tego nie wiedziałam. Nie wiem, jak dalej żyć z takim człowiekiem.

Poznając Wiktora, nie miałam pojęcia, jak bardzo jest skąpy. Nie zaniepokoiło mnie, iż na pierwsze spotkanie przyszedł bez kwiatka i zamiast do kawiarni zaproponował spacer po parku. W dwudziestostopniowym mrozie! A kiedy wybraliśmy się do centrum handlowego, zamiast taksówki czy autobusu staliśmy w długiej kolejce na bezpłatny autobus. Potem tłoczyliśmy się w nim jak śledzie w beczce.

Kiedy wreszcie dotarliśmy do tego pechowego centrum, Wiktor bardzo długo wybierał sobie sweter. Ostatecznie wziął jeden z najtańszych. „Oszczędza” – pomyślałam wtedy. Ale dla mnie to nie był powód, aby się rozstawać czy zmieniać stosunek do tej osoby. Raczej uznałam, iż Wiktor zna wartość pieniądza. W końcu pracował i od dawna radził sobie bez pomocy rodziców, w przeciwieństwie do niektórych moich znajomych. Ci już mieli samochody i mieszkania, które kupili im rodzice. Mój partner chciał wszystko zdobyć samodzielnie.

Wkrótce jednak zrozumiałam, iż jego oszczędność jest nadmierna, granicząca z chciwością. Doszłam do tego wniosku po naszym ślubie. Mieliśmy wspólny budżet i już nie mogłam swobodnie wydawać pieniędzy.

Chociaż nigdy tego nie robiłam. Zawsze starałam się podchodzić do zakupów praktycznie. jeżeli coś kupować, to coś dobrej jakości. Ale po ślubie mój modowy shopping się skończył. Wiktor uważał, iż mam wystarczająco dużo ubrań, więc nie ma potrzeby wydawać więcej.

Potem przeszłam na urlop macierzyński. Urodziła się nasza córka. Od tego momentu zaczęły się problemy, konflikty, nieporozumienia. Mąż za każdym razem podkreślał, iż jest jedynym żywicielem rodziny i nie da mi ani grosza.

Nasze relacje utknęły w martwym punkcie. Kłóciliśmy się coraz bardziej. Rozmawialiśmy o rozwodzie. Powiedziałam, żeby Wiktor opuścił nas i wyprowadził się z mieszkania. I rzeczywiście spakował rzeczy i poszedł. Ale zabrał też wszystkie pieniądze, które mieliśmy w domu, które odkładaliśmy na nieprzewidziane wydatki.

Zabrał też patelnię, garnuszek i zapowiedział, iż przy kolejnym przyjeździe weźmie telewizor, lampkę i fotel komputerowy.

Dopiero po pół roku znów się zeszliśmy. Dla dobra córki. Ta historia zostawiła ślad i uświadomiła mi, jaki naprawdę jest mój mąż. Jednak Wiktor nie stał się bardziej hojny. przez cały czas liczył każdy grosz.

Postanowiliśmy kupić własne mieszkanie na kredyt. Oszczędzaliśmy na wkład własny. Czułam, iż Wiktor jeszcze bardziej kontrolował moje wydatki. Zrobił mi awanturę o nową czapkę. „Masz ich już całą masę!” – mówił mąż. A ja choćby nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam coś dla siebie.

Nie można mnie nazwać rozrzutną. Ale jestem kobietą, która chce dobrze wyglądać. Czapka nie kosztowała fortuny, ale i tak przez nią się pokłóciliśmy. Pomyślałam sobie: „Czy całe życie będę ograniczana finansowo i karcona za każdą drobnostkę, którą kupię?!”

Nie wiem jak, ale dalej żyliśmy razem. Zbliżały się urodziny męża. Na okrągłą rocznicę postanowiłam kupić mu skórzaną torbę na dokumenty. Wiktor mówił, iż jej potrzebuje.

Ale mój mąż nie potrafił przyjmować prezentów i poprosił, żebym oddała ją do sklepu. „To nie czas na rozrzutność” – stwierdził. A ja tak długo wybierałam tę torbę, czytałam recenzje, radziłam się siostry!

Większość moich koleżanek chodzi do salonów piękności. Robią sobie manicure, regulują brwi, depilują. Kiedy wspomniałam, iż też chciałabym raz w miesiącu pomalować paznokcie u kosmetyczki, Wiktor pokręcił głową: „Twoje koleżanki nie wiedzą, co robić z pieniędzmi! Wyrzucają je do toalety! Nie bierz z nich przykładu. Masz pełno lakierów. Pomaluj sobie sama”.

Teraz zastanawiam się, czy warto dalej dzielić z Wiktorem życie. Czego od niego oczekiwać? Że się zmieni? Raczej nie. Coraz bardziej wydaje mi się, iż bez tego skąpca będę szczęśliwsza.

Idź do oryginalnego materiału