Kiedy los decyduje

newsempire24.com 4 dni temu

– Weronika, co ty tam grzebiesz? – powiedział Miś, gdy w końcu wyskoczyła z domu. Chodzili do tej samej klasy. – Spóźnimy się do szkoły.

– Mama nalała gorącej herbaty, prawie się sparzyłam – odpowiedziała Weronika. – Musiałam poczekać, aż ostygnie. Nie spóźnimy się, niedaleko mamy – śmiała się dziewczyna.

Miś i Weronika mieszkali obok siebie, przez płot. Ich rodzice żyli w dobrych stosunkach i czasem choćby mówili, iż fajnie byłoby kiedyś ich ożenić, bo przyjaźnili się od dziecka.

Miś był jedynym synem Tatiany i Mikołaja. Matka nie mogła się nim nacieszyć. Uważała, iż jest najzdolniejszy, najprzystojniejszy i najgrzeczniejszy, i rzeczywiście taki wyrósł. Weronika była cicha i skromna, ale zaradna. Już w szkole średniej potrafiła szyć, robić na drutach i ugotować obiad, gdy matka była w pracy. Wiele nauczyła się od swojej mamy.

– Nasz Miś powinien wziąć Weronikę za żonę – mówiła Tatiana do męża.

– No tak, jeżeli się pobiorą, możemy choćby płot rozebrać i żyć jak jedna rodzina – żartował Mikołaj.

Cała wieś myślała, iż tak właśnie będzie – Miś i Weronika pobiorą się, bo zawsze byli razem. Miś lubił Weronikę, ale nie tak, żeby oszaleć, jednak ich przyjaźń była mocna. Weronika także z nadzieją spoglądała na sąsiada.

Gdy byli w dziesiątej klasie, do szkoły przyszła nowa uczennica – Marianna. Miś zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ciemnowłosa dziewczyna z dołeczkiem w brodzie i smutnymi oczami.

Marianna z matką Taisją przeprowadziły się do wsi z miasta. Smutek w oczach dziewczyny pojawił się po śmierci ojca. Ratował tonącego chłopca nad rzeką, wypchnął go, ale sam nie zdołał wyjść. Później powiedziano im, iż wtedy zawiodło go serce.

Po pogrzebie ojca, którego bardzo kochała, nie mogła patrzeć na sąsiedniego chłopca. To nie dawało jej spokoju.

– Mamo, tak bardzo tęsknię za tatą, iż czasem trudno mi oddychać, i nie mogę patrzeć na tego… – nigdy nie nazywała go po imieniu.

Taisja postanowiła wyjechać z miasta. Dla niej także wszystko przypominało o mężu. Wynajęła mieszkanie, kupiła mały dom na wsi i wyjechała z córką, by uciec od bolesnych wspomnień.

Weronika zaprzyjaźniła się z Marianną, a gdy poznała jej smutną historię, szczerze współczuła. Widziała, iż Miś zakochał się w Mariannie, ale nie miała do nich pretensji.

Czas mijał. Miś spotykał się teraz z Marianną, ale ta miłość zmartwiła jego matkę, Tatianę.

– Synku, nieładnie oszukiwać uczucia i nadzieje Weroniki. Przecież jesteście razem od dziecka, a tu jakaś przyjezdna zaćmiła ci rozum. Weronika będzie dobrą żoną, a co ta Marianna potrafi? Pewnie choćby obiadu nie ugotuje, a Weronika już jest gospodarna.

– Mamo, przecież nic o niej nie wiesz. Dlaczego tak mówisz? Weronika wie, iż nic jej nie obiecywałem, to ty wymyśliłaś, iż mamy się pobrać.

Mikołaj milczał, ale gdy żona naciskała na syna, w końcu stanął w jego obronie:

– Kobieto, daj chłopakowi spokój. Sam zdecyduje, z kim się ożeni, to jego życie.

– Sam? I co, zepsuje sobie życie z tą przyjezdną, a ty mówisz, jakby twój syn był ci obojętny? To wszystko przez twoją matkę, która ci mózgi myje.

Mikołaj był już zmęczony ciągłymi kłótniami między swoją matką a Tatianą. Od początku nie zaakceptowała synowej, i tak już zostało. Żadna nie chciała ustąpić. Teściowa choćby kiedyś powiedziała, iż wnuk wcale nie przypomina jej syna. Dlatego teraz nie mieszał się w życie syna, by znów nie być obwinianym.

Po skończeniu szkoły Miś i Marianna postanowili się pobrać. Choć ojciec radził mu, by się nie śpieszył, Miś się zdenerwował.

– Tato, chociaż ty zostaw mnie w spokoju. Kochamy się, już sto razy to przemyślałem. Będę szczęśliwy tylko z Marianną.

Wiedział, iż przy matce lepiej takich rozmów nie prowadzić, więc postanowił zrobić po swojemu. Złożyli papiery w urzędzie, a miesiąc później cicho się pobrali. Wrócili jako mąż i żona, stawiając wszystkich przed faktem dokonanym.

Tatiana wywołała awanturę:

– Nie pozwolę tej przyjezdnej przekroczyć progu mojego domu! – i wiele innych przykrych słów.

Miś spakował rzeczy i wyprowadził się do domu Taisji. Teściowa i zięć dogadywali się wzajemnie, szanowali się. Z rodzicami nie utrzymywał kontaktu, choćby na pożegnanie przed wojskiem ich nie zaprosił.

– Misia, przyjadę na przysięgę – obiecała żona, a on uśmiechnął się szczęśliwy. Bardzo kochał swoją Mariannę.

Marianna dotrzymała słowa i przyjechała na przysięgę męża, zwłaszcza iż służył niedaleko, w sąsiednim województwie.

– Misia, jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko – szepnęła wtedy.

A on poczuł się jeszcze szczęśliwszy. choćby w liście powiedział rodzicom o radosnej nowinie, ale ci nie odpowiedzieli. Gdy urodził się syn, Marianna była zrażona, iż teściowa jej nie akceptuje i nie utrzymuje kontaktu z Taisją. Omijała dom teściowej szerokim łukiem.

Minął czas, Michał wrócił z wojska. Po drodze wstąpił najpierw do rodziców, bo Taisja mieszkała na drugim końcu wsi. Tęsknił za nimi, myślał, iż oni też.

– O, synku – przywitała go czule matka. – Wróciłeś? Chodź, usiądź, ojciec w pracy.

Nalała mu kieliszek, potem drugi. Michał zrobił się senny, nie pił alkoholu, a tu jeszcze po podróży. Nie mógł odmówić, bo matka go częstowała. Gdy zauważyła, iż syn jest podchmielony, zaczęła mówić.

– Synku, okazuje się, iż dziecko Marianny nie jest twoje. Oszukała cię. Jak tylko wyjechałeś do wojska, Taisję odwiedził jakiś młody chłopak. Ludzie mówili, iż to kuzyn Marianny, ale ja nie wierzę. Parę dni u nich mieszkał.

– Mamo, co ty opowiadasz? – wściekł się syn.

– Mówię, iż twój syn wcale nie jest do ciebie podobny. Podobny do tamtego chłopaka.

Na trzeźwo Michał nigdy by w to nie uwierzył, ale matka była sprytna. Wiedziała, jak przekazać synowMichał wybiegł wściekły, ale gdy ochłonął i zrozumiał, iż matka kłamała, wrócił do Marianny i ich syna, a z czasem odbudowali rodzinę, choć Tatiana nigdy nie pogodziła się z prawdą.

Idź do oryginalnego materiału