Gdy drzwi za Agnieszką Arkadiewską zamknęły się cicho, w
biurze pozostało troje: Zuzanna, jej malutka córeczka oraz wysoki mężczyzna w drogo pachnącym garniturze. Marek Aleksandrowicz pochylił się, podniósł leżący na podłodze ołówek i przyjrzał mu się, jakby trzymał artefakt archeologiczny. Następnie spojrzenie jego spoczęło na małej Zosi. Ten ołówek należy do ciebie? zapytał spokojnym, ciepłym […]