Dawno temu, w małym miasteczku pod Krakowem, życie płynęło swoim rytmem, a los układał wszystko po swojemu. Często wystawiał ludzi na próby, sprawdzając ich cierpliwość i wytrwałość.
Z trzaskiem zatrzasnąwszy drzwi, Wojciech wybiegł z domu, zaciskając pięści i zgrzytając zębami. Był wściekły na siebie i na swoją żonę, Bronisławę.
Zdrowy, młody facet, a nie potrafi postawić się własnej żonie. Kobiecie, którą kocha i dla której zrobiłby wszystko. Gdzie popełniam błąd? myślał z goryczą.
Nie rozumiał, dlaczego Bronka wciąż była nim niezadowolona. Jej pogardliwe spojrzenia, szyderczy uśmiech i ciągłe przytyki raniły go głęboko.
Takie zachowanie niszczyło ich małżeństwo. Żyli razem pięć lat, mając trzyletniego synka, Tadzika.
Jeszcze niedawno pędził do domu z pracy z bukietem róż i prezentem dla żony. Tego dnia obchodzili piątą rocznicę ślubu. Cieszył się, iż Bronka się uśmiechnie, przyjmie podarunek i doceni, iż pamiętał o tej ważnej dacie.
Podając jej bukiet czerwonych róż i małe pudełeczko ze złotym wisiorkiem, spodziewał się słów wdzięczności. Weszłszy do pokoju, wręczył jej kwiaty i niebieskie pudełko. Bronisława odrzuciła bukiet na kanapę, a otworzywszy pudełko, spojrzała na niego tak, jakby trzymał w rękach tandetną błyskotkę.
I to wszystko, na co cię stać? syknęła z pogardą. Myślałam, iż wyszłam za mąż za prawdziwego mężczyznę, a ty? Nie mogłeś kupić pierścionka z diamentami? Nie zasłużyłam na coś lepszego po pięciu latach? Oddaję ci najlepsze lata życia! Omyliłam się żyję z nieudacznikiem, który tylko takie badziewie mi daje.
Rzuciła pudełko na kanapę, widząc, jak mężowi zmienia się twarz. Zanim zdążył odpowiedzieć, dodała:
Myślałam, iż związałam się z prawdziwym mężczyzną, a ty jesteś mięczakiem. Nie potrafisz choćby porządnie zarobić.
Wojciech ledwo się powstrzymał, by nie odpowiedzieć ostro kobiecie, którą kochał, matce jego syna. Dlatego wybiegł z domu. Pretensje Bronki były niesprawiedliwe i upokarzające. Cierpiał w milczeniu, czasem próbując żartować, ale z każdym dniem czuł, jak żona się od niego oddala.
Co jeszcze muszę zrobić, żeby była zadowolona? zadawał sobie pytanie. Żeby przestała mnie krytykować, żeby znów była taka, jak dawniej.
Widział, iż gdy tylko Bronka podnosiła głos, Tadzik zaczynał płakać. Chłopiec rozumiał, iż rodzice się kłócą. Próbował tłumaczyć to żonie, ale ta machała ręką, a Wojciech czuł się jeszcze gorzej.
Tego dnia znów próbował poprawić jej humor, spiesząc się z prezentem, ale skończyło się, jak zawsze. Myślał, iż ucieszy się z róż i wisiorka z jej znakiem zodiaku, ale się przeliczył. Bronka celowo raniła jego dumę, poniżała go. Wszystko, jak zawsze. Nic się nie zmieniało.
Wojciech szedł przed siebie, nie patrząc, dokąd zmierza. Nagle zobaczył małą knajpkę i wszedł do środka. Usiadł przy barze, poprosił o coś mocnego. Przed pierwszym łykiem mruknął do siebie:
No, Wojtku, z okazji rocznicy rocznicy małżeństwa. Potem zamówił kolejną, i jeszcze jedną.
Na co dzień nie pił nie lubił stanu, w którym tracił kontrolę. Tym razem jednak się upił. Nie wiedział, gdzie teraz pójdzie, ale był pewny jednego: nie wróci do domu.
Cześć usłyszał za sobą kobiecy głos. Może napijemy się razem?
Mimo alkoholu dostrzegł, iż przed nim stoi nieznajoma. Widząc jej zapłakane oczy, odparł:
No chyba Wygląda na to, iż i tobie dziś nie najlepiej
Obudził się wczesnym rankiem z rozdzierającym bólem głowy i pragnieniem. Rozejrzał się obce mieszkanie, obce łóżko, obca kobieta. Przypomniał sobie wczorajsze spotkanie w knajpie i rozmowę z tą dziewczyną. Zrozumiał, iż po raz pierwszy zdradził żonę. Zrobiło mu się niedobrze. Cichutko wstał, ubrał się i wymknął na klatkę schodową.
Wyszedłszy przed blok, spojrzał na tabliczkę z nazwą ulicy pamiętał numer mieszkania.
Chyba niedaleko od mojego domu pomyślał. No, dopiero wpadłem Zdradziłem żonę. Bronka nigdy mi tego nie wybaczy. Chyba iż kupię jej diamentowy pierścionek?
W domu wybuchła awantura. Żona była wściekła i domagała się wyjaśnień, gdzie spędził noc.
Wczoraj się z kolegą urżnąłem, przez naszą kłótnię. Zostałem u niego. Gdzie miałem iść w takim stanie? powiedział pewnym głosem, widząc, iż Bronka mu uwierzyła. Przepraszam, Broniu Wynagrodzę ci to.
Gryzły go wyrzuty sumienia. Nie mógł sobie wybaczyć.
Przez następne dni w domu panował spokój. Żona patrzyła na niego łagodniej, choćby żartowała najwyraźniej zrozumiała, iż przesadziła. Wojciech cieszył się, iż znów jest dla niego dobra, jak dawniej. Tylko on wciąż nie mógł zapomnieć o tamtej nocy. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju.
Zapomniał już o wszystkich kłótniach i upokorzeniach. Postanowił kupić Bronce pierścionek z diamentami, choć brakowało mu pieniędzy. Pożyczył od matki, która, pomrukując, iż rozpieszcza kapryśną żonę, dała mu brakującą sumę.
Bronisława miała wolne, więc Wojciech wziął dzień urlopu i poszedł do jubilera. Pięknie opakowany pierścionek schował do kieszeni, kupił bukiet białych róż i pośpieszył do domu.
Żona będzie zachwycona myślał. Tadzik od wczoraj u babci, spędzimy ten dzień tylko we dwoje.
Otworzył drzwi kluczem i wszedł cicho. Usłyszał rozmowę z pokoju. Gdy zajrzał do środka, zobaczył nakryty stół, świece, Bronisławę w wyzywającej sukience z kieliszkiem wina w ręce. A naprzeciw, rozwalony na kanapie, siedział obcy mężczyzna. Coś opowiadał, a ona się śmiała i zalotnie zerkała.
Wygląda na to, iż nie po raz pierwszy przemkn