Kawa dla bezdomnego, a potem zjawienie się w garniturze

twojacena.pl 6 dni temu

Był chłodny poniedziałkowy poranek w śródmieściu Warszawy. Powietrze było ostre, przecinające choćby najcieplejsze szaliki i zmuszające najbardziej stylowych przechodniów do szybszego kroku. Klara Nowak kurczowo trzymała swój kubek termiczny z kawą, pędząc w kierunku Orzeł & Szary, niewielkiej firmy konsultingowej, gdzie pracowała w marketingu. Jej szalik tańczył na wietrze, pięty wystukiwały nerwowy rytm na chodniku, a w głowie powtarzała prezentację dla klienta przed dziesiątą.

Znów się spóźniała.

Poranny tłum płynął jak tryby w dobrze naoliwionej maszynie wzrok wbity w ziemię, słuchawki w uszach, kawa w dłoni, myśli gdzie indziej. Klara przeciskała się przez niego Krakowskim Przedmieściem, gdy nagle, przy zagięciu ulicy niedaleko starej, opuszczonej księgarni, zauważyła coś niezwykłego. Coś nieruchomego. Coś ludzkiego.

Mężczyzna siedział na kamiennych schodach przed zamkniętym sklepem. Wyglądał na około sześćdziesiątkę, z siwymi włosami nieco wijącymi się przy kołnierzu i głęboko osadzonymi błękitnymi oczami, które świeciły niemal zbyt jasno na jego spracowanej twarzy. Jego płaszcz był wytarty, rękawiczki dziurawe przy kostkach, a obok leżała prosta kartonowa tabliczka.

Potrzebuję tylko jednej szansy.

Klara zwolniła. Ludzie mijali go, jakby był częścią bruku kolejnym elementem miejskiego tła. Zawahała się, potem podeszła.

Chciałby Pan coś ciepłego? zapytała łagodnie.

Spojrzał w górę, zaskoczony, ale nie wystraszony. Jego głos był spokojny. Kawa byłaby miła.

Bez słowa Klara wślizgnęła się do pobliskiego mlecznego baru. Po pięciu minutach wróciła z dwoma parującymi kubkami. Jeden podała jemu, a sama usiadła obok na schodach.

Jestem Klara powiedziała, ogrzewając się kubkiem.

Tomasz odparł. Miło poznać.

Siedzieli chwilę w cichej komitywie, popijając kawę, podczas gdy poranny pośpiech wirował dookoła. Klara nie dopytywała, a Tomasz nie mówił wiele tylko iż pracował w kierowaniu ludźmi i strategii, przeszedł długą wędrówkę przez życie i starał się odkryć.

Było w nim coś spokojna godność, która nie pasowała do podartych rękawiczek ani kartonowej tabliczki. Mówił wyraźnie. Miarowo. Łagodnie.

Klara nie czuła litości. Czuła respekt.

Gdy wstała, by odejść, wyjęła z torebki wizytówkę i podała mu ją. jeżeli kiedykolwiek będzie Pan potrzebował rozmowy albo miejsca, żeby zacząć od nowa ja pracuję niedaleko stąd.

Tomasz spojrzał na wizytówkę i powoli kiwnął głową. Zapamiętam to, Panno Klaro.

Odeszła, czując, iż coś w niej drgnęło. Nić porozumienia, delikatna jak płatek śniegu, została nawiązana.

Tego popołudnia w Orle & Szarym Klara opowiedziała współpracownikom o spotkaniu przy kuchence do kawy.

Dałaś bezdomnemu swoją wizytówkę? Elżbieta z kadr uniosła brew.

Nie sprawiał wrażenia jakich wielu tu spotykamy odpowiedziała Klara.

Elżbieta prychnęła. Warszawa nie ma litości, Klaro. Nie naprawisz ludzi kawą i dobrym słowem.

Szymon, młodszy konsultant, uśmiechnął się drwiąco. Jesteś zbyt ufna. To naiwne.

Klara się nie kłóciła. Wzruszyła tylko ramionami. Wierzę, iż ludzie to coś więcej niż nasze o nich przypuszczenia.

Ale wątpliwość zawisła w powietrzu jak para nad kubkiem.
Przez kolejne poranki Klara wypatrywała Tomasza, mijając księgarnię, ale schody były puste. Zastanawiała się, czy trafił do schroniska. Czy może… było to po prostu chwilowe, ulotne spotkanie.

Napięcie w pracy rosło. Szepty o fuzji z inną firmą krążyły po biurze. Spotkania się podwoiły. Terminy piętrzyły. W dziale marketingu czuć było nerwową energię.

Pewnego ranka Klara zastała w holu firmy nową tabliczkę: Orzeł & Szary W Partnerstwie z Grupą Sobieski.

Nazwa kojarzyła się jej jak nieuchwytna nić. Sobieski. Dlaczego to brzmiało znajomo?

Odepchnęła myśl kolejną rzecz do wygooglania i pospieszyła na górę.

Następnego wtorku właśnie o 9:58 szklane drzwi holu otworzyły się, a gwar rozmów nagle ucichł.
Wszedł mężczyzna, wysoki, pewny siebie, w idealnie skrojonym granatowym garniturze. Lśniące buty rozlegały się na marmurowej podłodze. Jego siwe włosy były starannie zaczesane do tyłu, a sylwetka emanowała spokojnym autorytetem.

Klara zamarła.

To był Tomasz.

Wyglądał zupełnie inaczej niż człowiek, którego spotkała na schodach. A jednak był to niewątpliwie on.

Dzień dobry powiedział do sali, jego głos płynny i zdecydowany. Jestem Tomasz Sobieski, Dyrektor ds. Strategii w Grupie Sobieski. Z niecierpliwością oczekuję współpracy z każdym z państwa.

Cisza była niemal komiczna. Słychać byłoby upadek długopisu. Oczy Elżbiety stały się szerokie. Szymonowi wyraźnie opadła szczęka.

Tomasz zwrócił się w stronę Klary i u
I stało się coś, czego nikt się nie spodziewał: mała kawiarniana rozmowa na zatłoczonych ulicach Warszawy nie tylko odmieniła życie Tomasza i Klaudii, ale stała się zaczątkiem fali życzliwości, która rozlała się po całej firmie Projekt Łaska, zmieniając serca i umysły pracowników, a także losy wielu stołecznych bezdomnych.

Idź do oryginalnego materiału