Katechetka gromi przedmiot szkolny. Mówi, czego jej brakuje: Praca nad seksualnością

gazeta.pl 6 dni temu
Zdjęcie: Fot. Maciej Swierczysski / Agencja Wyborcza.pl


Oburzona katechetka krytykuje edukację zdrowotną. Głos zabrała inna nauczycielka. "Dlaczego mamy zakłamywać rzeczywistość? Ludzie nie żyją tylko w małżeństwach, ale też w związkach nieformalnych. Zgoda na seks w każdej relacji, także małżeńskiej, jest niezbędna" - napisała. Pomysł uczenia dzieci o świadomej zgodzie potępił także Gość Niedzielny.Od przyszłego roku a szkolnego do szkół wejdzie nowy przedmiot, który zastąpi wychowanie do życia w rodzinie. Edukacja zdrowotna obejmie wsparcie zdrowia psychicznego, kwestie diety i aktywności fizycznej. Program powstaje we współpracy z Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Sportu. Pomysł wzbudza jednak sprzeciw niektórych środowisk konserwatywnych, jak np. ultrakatolickiej organizacji Ordo luris. Powód? Bo zawiera elementy edukacji seksualnej. Głos w sprawie zabrała ministerka edukacji.
REKLAMA


Katechetka oburzona nowym przedmiotem szkolnym- W takim kryzysie zdrowia psychicznego jesteśmy, iż ja nie wiem, jak trzeba być bezwzględnym człowiekiem, żeby podburzać, żeby dziecko nie uczestniczyło w procesie edukacyjnym, który mu da podstawową odporność również na kryzysy psychiczne, który pokaże mu, jak zdrowo się odżywiać, jak stosować profilaktykę w swoim codziennym życiu, jak się badać, jak dbać o każde swoje zdrowie - zdrowie psychiczne, fizyczne, seksualne - powiedziała Barbara Nowacka na antenie TVN24 i dodała, iż w zaistniałej sytuacji, "nie obchodzi ją, co boli Ordo Iuris", gdyż priorytet stanowi dostarczenie dzieciom kompleksowej wiedzy o zdrowiu.W sieci jednak wciąż wrze. "Nowy przedmiot nie będzie też zwracał uwagi na potrzebę pracy własnej nad sferą seksualną" - napisała na platformie X oburzona katechetka i udostępniła artykuł opublikowany na łamach "Gościa Niedzielnego". W materiale programowi zajęć zarzucono m.in. to, iż ukazuje rodzinę na bocznym torze i promuje antykoncepcję, która jest niezgodna z naukami Kościoła.


Zobacz wideo


800 plus na dziecko - dużo czy mało?


Czy świadoma zgoda nie powinna być priorytetem?"W przedmiocie WDŻ to kryterium to miłość mężczyzny i kobiety, trwały związek, poświadczony przysięgą małżeńską. W edukacji zdrowotnej tym kryterium ma być świadoma zgoda: 'uczeń wymienia kryteria świadomej zgody oraz omawia sytuacje, w których można ją stosować w relacjach zarówno seksualnych, jak i np. przyjacielskich, rodzinnych i społecznych'. Gdy ona jest jasno wyrażona, wtedy seks jest w porządku, jest dobry, akceptowalny. Natomiast jeżeli jej nie ma, to jest negowany, zły" - pisał w przytoczonym artykule dr Zbigniew Barciński, prezes promującego katolickie wartości Stowarzyszenia Pedagogów NATAN.Pozostaje jednak pytanie, czy uczenie dzieci i młodzieży, iż świadoma zgoda powinna być absolutną podstawą stosunków seksualnych (także w małżeństwie), nie powinno być naszym priorytetem? Na tę kwestię zwrócili uwagę internauci komentujący wpis katechetki.


"Dlaczego mamy zakłamywać rzeczywistość? Ludzie nie żyją tylko w małżeństwach, ale też w związkach nieformalnych. Zgoda na seks w każdej relacji, także małżeńskiej, jest niezbędna" - napisała inna nauczycielka. Podobne podejście miał również inny internauta. "I nie daj Boże dziecko się dowie, iż masturbacja nie jest niczym złym i iż to jest normalną, prywatną sprawą i wcale nie musi się z tym źle czuć i opowiadać o tym obcemu facetowi schowanemu w szafie. Kościół do końca będzie walczył o to, żeby seksualność kojarzyła się ze strachem i poczuciem winy - pisał.
Idź do oryginalnego materiału