— Mamo, jesteś tylko biedną kobietą! — krzyknął Michał, trzaskając drzwiami swojego pokoju.
Kasia zamarła na korytarzu, trzymając w rękach jego półzałożoną koszulkę. Jego słowa uderzyły mocniej niż jakikolwiek cios fizyczny. Kolana odmówiły jej posłuszeństwa, a w piersi poczuła ciężar. Ostatnio takie sceny zdarzały się coraz częściej.
— Michał, — powiedziała cicho, — porozmawiajmy…
— O niczym! — usłyszała jego głos zza drzwi. — Wszyscy mają normalnych rodziców, a ty? “Poczekaj do następnej wypłaty”… Zawsze brak pieniędzy!
Kasia zamknęła oczy. W jej głowie pojawiły się obrazy bezsennych nocy, stary samochód, który sprzedała, żeby opłacić Michałowi kursy, chleb, który jadła zamiast obiadu… Wszystko to zrobiła dla niego, a teraz on mówił takie rzeczy.
— Synu, — próbowała mówić spokojnie, choć jej głos drżał, — wiesz, iż robię wszystko, co mogę…
— Dokładnie! — Nagle drzwi otworzyły się na oścież, a Kasia podskoczyła. — Ty potrafisz tylko nic nie robić! A mój tata, on daje mi wszystko, czego chcę. A ty? “Poczekaj do wypłaty”!
Marek. Jej były mąż, który odszedł jedenaście lat temu, zostawiając ją z czteroletnim Michałem. Teraz był odnoszącym sukcesy biznesmenem i troskliwym ojcem. Kupował Michałowi drogie prezenty, zabierał go do restauracji, organizował weekendy w swojej willi. Łatwo być dobrym tatą, kiedy pojawiasz się raz w tygodniu z prezentami. A kto budził się w nocy, by opiekować się chorym dzieckiem? Kto cerował jego dżinsy i gotował zupy? Kto sprawdzał jego zadania domowe?
— Mamo, chcę mieszkać z tatą! — Michał spojrzał na nią z pogardą. — On ma normalny dom, a nie takie ruinę! I fajne auto, a nie twój stary złom! I on coś w życiu osiągnął!
Każde słowo było jak cios. Kasia poczuła, jak po jej policzku spływa łza. gwałtownie ją otarła i odpowiedziała:
— jeżeli chcesz mieszkać z nim, to idź. Nie będę cię zatrzymywać. Ale potem nie wracaj i nie narzekaj.
— Nie wrócę! — Michał warknął i trzaskając drzwiami, zniknął za nimi.
Kasia odwróciła się i cicho ruszyła w stronę kuchni. Automatycznie nastawiła czajnik, wyciągnęła filiżankę i wrzuciła torebkę herbaty… Nie potrafiła zebrać myśli, nie potrafiła myśleć o tym, co właśnie się wydarzyło. Jak jej syn, ten, dla którego żyła, właśnie złamał jej serce.
Tego wieczoru Marek zadzwonił.
— Kasia, Michał powiedział, iż chce mieszkać ze mną, — w głosie Marka słychać było nutkę dumy. — Masz coś przeciwko temu?
— W porządku, — odpowiedziała zmęczonym głosem. — Weź go. Może wtedy docenisz go bardziej.
— Co ty mówisz? — Marek zaśmiał się. — Michał po prostu chce mieszkać w lepszych warunkach. Co ty mu możesz dać z twojej pensji?
Kasia wyciszyła telefon i opadła na krzesło w kuchni, patrząc przez okno w ciemność. Za ścianą słyszała dźwięki Michała pakującego swoje rzeczy. Ledwie czekał, by opuścić “biedną mamę”…
„Boże, dlaczego? — pomyślała, — Zrobiłam wszystko dla niego… Całe moje życie dla niego…”
Następnego dnia Michał wyjechał. Spakował dwie wielkie torby, mruknął krótkie „Pa” i trzaskając drzwiami, wyszedł. Kasia została sama. Mieszkanie stało się dziwnie ciche. Przeszła przez pokoje, zatrzymując się przy drobnych rzeczach, które przypominały jej o synu: skarpetki pod łóżkiem, filiżanka kakao, której nie wypił, plakat jego ulubionego zespołu na ścianie… Weszła do jego pokoju i usiadła na łóżku. Wciąż pachniało jego ulubionym dezodorantem.
W kącie leżał stary pluszowy piesek — jego ulubiona zabawka z dzieciństwa. Kasia wielokrotnie cerowała mu uszy, prała go… A teraz leżał zapomniany. Tak jak ona.
I nagle poczuła dziwną ulgę. Koniec z przygotowywaniem śniadań, które nigdy nie były jedzone. Koniec z górami skarpetek i koszulek do prania. Koniec z oskarżeniami i porównaniami do „normalnych” rodziców.
Wstała, podeszła do szafy i wyciągnęła swoją elegancką sukienkę — tę, którą nie nosiła od lat. A może pójdzie do kina, albo do tej restauracji, którą zawsze mijała?
Nagle rozległ się dźwięk wiadomości. To był Michał: „Zapomniałem ładowarki do tabletu. Przyślij mi.”
Bez „proszę”. Kasia przez chwilę się zastanawiała, potem odpisała: „Przepraszam, synu, jestem zajęta. Zapytaj tatę, on ci może kupić nową. On na pewno może sobie na to pozwolić.” I po raz pierwszy od długiego czasu uśmiechnęła się.
Pierwsze dni u taty Michał traktował jak bajkę. Wielki dom, nowy pokój, ogromny komputer, luksusowe meble, obrazy na ścianach — to była zupełnie inna rzeczywistość niż jej stare mieszkanie. To było „normalne”.
— Jak ci się podoba? — zapytał Marek, dumny, pokazując Michałowi dom. — Nie tak jak u twojej mamy, w tym zapuszczonym miejscu!
Michał skinął głową, ale w jego sercu raniły go wspomnienia o nocach, kiedy mama naprawiała mu zabawki, by móc kupić mu rower. Ale gwałtownie wyrzucił te myśli.
Żona Marka, Karina, powitała Michała zimno. Była wysoka, zadbana, z perfekcyjnie pomalowanymi paznokciami i chłodną postawą.
— Proszę, nie rób bałaganu w swoim pokoju, — powiedziała. — To nie jest internat.
Jej dzieci, bliźniaki Krzysiek i Karolina, patrzyły na Michała jak na rzadkie zwierzę.
— To prawda, iż mieszkałeś w socjalnym mieszkaniu? — zapytała Karolina przy obiedzie. — I nie miałeś choćby własnej łazienki?
— Miałem, — odpowiedział Michał. — Ale już nie.
— Biedny chłopak, — powiedziała Karolina z uśmiechem.
— Dzieci, przestańcie się kłócić, — przerwała Karina, znudzona. — Michał, zachowuj się.
Dni mijały powoli. Tata Michała ciągle był w pracy, a kiedy wracał, koncentrował się na bliźniakach i rozmowach z Kariną. Michał włóczył się po ogromnym domu, czując się jak obcy. W szkole było źle — nikt nie przejmował się jego zadaniami.
— Tato, pójdziemy na spacer? — zapytał pewnego dnia.
— Przepraszam, synu, praca, — Marek machnął ręką. — Weź kasę na kieszonkowe.
Pieniądze. Zawsze tylko pieniądze. Ale czy Marek wiedział, jaką muzykę Michał lubi? Czy wiedział, iż Michał nie znosi owsianki? Czy wiedział, iż Michał boi się burz i ma koszmary?
Mama wiedziała. Zawsze wiedziała.
Pewnego dnia
Michał podsłuchał rozmowę ojca z Kariną.
— Jak długo jeszcze on będzie u nas? Przeszkadza atmosferze dla bliźniaków! Może wyślijmy go do internatu?
— To mój syn, — odpowiedział Marek niepewnie.
— Ale ja go nie wychowuję! Ty się nim zajmujesz! — Karina wyraźnie okazywała swoje niezadowolenie.
Michał cicho odszedł do swojego pokoju. Wszystko nagle stało się jasne. Sięgnął po telefon, otworzył czat z mamą. Ostatnia wiadomość to ta sprzed dwóch tygodni, kiedy poprosił ją o ładowarkę, a ona jej nie przyniosła. I nie przeprosił za swoje chamskie zachowanie.
Jego palec zawisł nad ekranem. „Przepraszam?” Albo „Tęsknię za tobą”? Ale duma nie pozwoliła mu wysłać żadnej z tych wiadomości. Położył telefon na łóżku i zakopał twarz w poduszce. Nagle poczuł, iż jego oczy są pełne łez.
Tydzień później zadzwoniła ciocia Olga.
— Michał, twoja mama jest w szpitalu. Ma zapalenie płuc. Nie chciała ci mówić, ale musisz wiedzieć.
Michał pobiegł do szpitala, nie mówiąc ojcu. Mama była słaba, ale kiedy go zobaczyła, uśmiechnęła się.
— Michał, przyszedłeś? — szepnęła, głaszcząc go po włosach.
— Mamo… — jego głos drżał. — Przepraszam, byłem… głupcem.
Kasia zaśmiała się cicho, a w jej oczach były łzy.
— Kocham cię, — powiedziała. — Jesteś moim synem.
Teraz nie chciała już bogactwa ani wielkiego domu. Chciała tylko, żeby jej syn wrócił. Chciała, żeby wiedział, iż zawsze będzie najważniejszą osobą w jej życiu.