Kalendarze adwentowe kojarzą mi się z dzieciństwem i świętami. Myślę, iż to interesujący pomysł na prezent dla wszystkich niezależnie od płci czy wieku. Do niedawna popularne były te ze słodyczami i kosmetykami, ale w tej chwili można znaleźć w nich świece zapachowe, herbaty czy gadżety do włosów. W zasadzie jeżeli wykonamy taki kalendarz samodzielnie wewnątrz możemy umieścić co tylko chcemy. Dzisiaj chciałam pokazać Wam kalendarz, który pojawił się w zeszłym roku na moim Instagramie, ale nie miał okazji zagościć na blogu. W związku z Waszymi pytaniami postanowiłam wrócić do niego. Sephora Favorites 2020 bo o nim mowa to jedna z trzech wersji kalendarzy oferowanych co roku przez markę Sephora. W każdym z nich znajdziemy produkty do makijażu, pielęgnacji czy kąpieli.
Kalendarz Sephora Favorites 2020 można było kupić w zeszłym roku za 499 zł, wersja 2021 jest droższa i kosztuje 595 zł. Myślę, iż każdy z nas zdążył się już przyzwyczaić do wzrastających cen... Warto więc polować na promocje, niestety często nie obejmują one tych rzeczy, które aktualnie chce kupić. Czy Wam też się to zdarza? Wracając do kalendarza to jego zawartość była zróżnicowana, była to zarówno pielęgnacja jak i kolorówka. Niektóre kosmetyki skradły moje serce, ale i takie które oddałam bliskiej osobie.
Moja opinia o kosmetykach z kalendarza:
1. Pat McGrath Labs FetishEYES Mascara - Xtreme Black – Maskara (format pełnowymiarowy) - opakowanie w zasadzie niczym się nie wyróżnia, ale za to w środku kryje się bardzo dobry produkt. Szczoteczka jest tradycyjna, a jej główka jest prosta (nie zwęża się ku końcowi). Idealnie pokrywa rzęsy tuszem, nie skleja ich i potrafi odwalić kawał dobrej roboty. Rzęsy są naprawdę ekstremalnie wydłużone i podkręcone. Jedna z lepszych jakie miałam okazję używać. Szkoda tylko, iż cena (169 zł) nie jest niższa...
2. Benefit 24-Hour Brow Setter – Żel utrwalający makijaż brwi (format podróżny) - chociaż jest to miniaturka wygląda równie stylowo co jej pełna wersja. Zakrętka posiadająca specyficzny kształt sprawia, iż dobrze leży w dłoni do tego genialny grzebyczek i aplikacja jest banalnie prosta. Żel radzi sobie dobrze choćby w krzaczastymi brwiami - czyli takimi jak moje. Wystarczy jedno pociągnięcie i są idealnie ułożone.
3. Milk – Kush High Volume Mascara – Maskara zwiększająca objętość rzęs (format podróżny) - w zasadzie produkt nie wyróżniający się ani opakowaniem, ani jego zawartością. Szczoteczka tradycyjna, lekko zwężająca się na końcu, wygodna w użyciu. Niestety nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów. Produkt jakich wiele.
4. Marc Jacobs At Lash'd Mascara – Maskara podkręcająca i podkreślająca rzęsy (format podróżny) - ten tusz niewątpliwie urzeka pięknym opakowaniem. Myślę, iż mam dużo wspólnego ze sroką - kocham wszystko to co się błyszczy, a najbardziej złoto. Szczoteczka standardowa, delikatnie zwężająca się ku końcowi dobrze "wyczesuje" rzęsy. Jest to mój kolejny ulubieniec kalendarza.
5. Tarte Tarteist Double Take Eyeliner – Eyeliner (format pełnowymiarowy) - jeden kosmetyk, który jest z jednej strony eyelinerem w pisaku, a z drugiej czarną kredką. Do tego jest to produkt wegański. Zarówno pisak jak i kredka są ok, są trwałe i intensywnie czarne. Jednak nie różnią się jakoś znacząco od tych o połowę tańszych z drogerii. Jednak jest to kosmetyk z wyższej półki, który ładnie wygląda, więc pewnie i tak trafił by do mojej kolekcji.
6. Nudestix Magnetic Luminous Eye Color – Kredka do oczu w odcieniu Burnish (format pełnowymiarowy) - miałam lata temu podobną kredkę z Avon i była ona moją ulubioną. Teraz ta nią jest. To genialny produkt o super pigmentacji i ekstra trwałości. Kolor Burnish jest złoto- brązowy no po prostu stworzony dla mnie. Jest obłędny. Po nałożeniu zastyga na powiece i nie rozmazuje się, nie zbiera w załamaniu powieki. Warto wydać na niego 100 zł.
7. Too Faced – Peach Perfect Mattifying Loose Setting Powder – Translucent Whisper – Sypki matujący puder (format podróżny) - pierwsze co rzuca się w oczy to ten uroczy słoiczek. Mimo, iż jest to wersja podróżna puder jest wydajny. jeżeli chodzi o jakość jest super, jestem bowiem posiadaczką cery mieszanej i ten puder jest dla mnie idealny. Jest to puder w którym czuje, iż moja skóra oddycha. Nie zapycha porów, dobrze matuje oraz reguluje wydzielanie sebum. Do tego skóra po nałożeniu go nabiera brzoskwiniowego basku. Według mnie spełnia swoją rolę bardzo dobrze i jak najbardziej wart jest swojej ceny.
8. HOURGLASS Veil Translucent Setting Powder – Puder utrwalający (format podróżny) - puder jest jak puch, który po nałożeniu na twarz utrwala makijaż i staje się niewidzialny. Jest to ostatni etap ostatecznie wygładzający skórę i maskujący niedoskonałości, wyglądając przy tym naturalnie. Jest to bardzo dobry produkt, ale niestety jego cena może odstraszać (za miniaturę trzeba zapłacić ok.100 zł),
9. Natasha Denona Mini Super Glow – Rozświetlacz w odcieniu #2 light-medium (format podróżny) - to mój kolejny hit! Dobrze współpracuje z moją mieszaną, pełną niedoskonałości cerą. Po nałożeniu na skórze staje się niewidoczny, ale tworzy piękną poświatę. Nadaje skórze blasku, dzięki czemu wygląda ona młodziej. Nadaje się zarówno na co dzień jak i na wielkie wyjście.
W kalendarzu znalazły się również:
23. Patchology Moodpatch Chill Mode Soothing Cannabis Seed – Aromaterapeutyczne płatki pod oczy (format podróżny) - kosmetyk, którego nie sprawdziłam, bo powędrował do kogoś innego,
24. Sephora Cream Lip Shine –Płynna pomadka do ust w odcieniu 03 Mauve Spirit (format podróżny) - lubię płynne pomadki, niestety ten kolor nie był dla mnie, więc pomadka znalazła nowego właściciela,
25. Sephora Super Serum Eclat / Ultra Glow Serum – Serum rozświetlające (format pełnowymiarowy) 30 ml - mam za dużo tego typu kosmetyków, serum powędrowało do kogoś innego,
Podsumowując chociaż kalendarz był drogi to warto było go kupić. Dzięki niemu miałam możliwość przetestowania wielu marek (w tym również tych luksusowych). Tak naprawdę gdybym kupiła każdy z tych kosmetyków osobno zapłaciła bym dużo więcej i mówię tu o wersjach podróżnych, a nie pełnowymiarowych. Po przetestowaniu zawartości wiem już które kosmetyki warto kupić w pełnej wersji, a które sobie odpuszczę.
Warto wspomnieć o trwałości. Niestety często kalendarze proponowane przez inne marki są jednorazowe. Wypakujemy kosmetyki i w zasadzie na tym zabawa się kończy. Ten kalendarz został wykonany bardzo solidnie i stoi teraz na mojej toaletce jako kuferek kosmetyczny. Upchałam w nim naprawdę wiele i chociaż jest ze mną od ponad roku przez cały czas wygląda jak nowy.
Co sądzicie o tej zawartości? Znacie te kosmetyki? A może macie wśród nich swoje hity? Dajcie znać w komentarzach.