Jutro mu wszystko powiem
Marek siedział w fotelu, wpatrując się w podłogę. Głowa bolała go po awanturze, a w piersi wciąż buzowała złość. Czuł się zagubiony i urażony. Wrócił do domu późno, zmęczony po ciężkim dniu w pracy. Myślał tylko o raportach, terminach i niekończącym się stresie. Gdy zobaczył bałagan w mieszkaniu, nerwy mu nie wytrzymały. — Kasia, dlaczego nic nie robisz?! — krzyknął, nie mogąc się powstrzymać. — Tak trudno po sobie posprzątać?
Jego głos rozbrzmiewał echem po pokoju, a Marek od razu poczuł, jak powietrze między nimi stało się ciężkie. Kasia odpowiedziała chłodno, niemal obojętnie, ale zauważył, jak jej oczy wypełniły się łzami. Chciał coś powiedzieć, by ją uspokoić, ale słowa utknęły mu w gardle. Zamiast tego krzyczał dalej, wylewając nagromadzoną frustrację.
Kasia siedziała na skraju łóżka z zaczerwienionymi od płaczu oczami, a serce biło jej tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z piersi. Zaciśnięte pięści i grymas na twarzy zdradzały narastającą wściekłość. Jeszcze wczoraj była szczęśliwa, ale teraz wszystko się zmieniło. Kolejna kłótnia, która przekreślała jej nadzieje. — Dlaczego? — szeptała do siebie, gdy świat wirował jej przed oczami. — Dlaczego faceci myślą, iż mamy im usługiwać?!
Codzienność Kasi wyglądała podobnie: jej chłopak oczekiwał, iż wszystko zrobi za niego. Kiedy próbowała wytłumaczyć, iż też jest zmęczona i chce trochę uwagi, jego reakcja była zawsze taka sama — krzyk, oskarżenia i raniące słowa.
Spoglądnęła na stos ubrań, które miała wyprać rano, ale teraz to nie miało znaczenia. Słowa Marka dźwięczały jej w głowie: „Nic lepszego nie masz do roboty?”, „Jak zwykle, tylko o sobie myślisz!”. Te zdania stały się już rutyną, jak poranna kawa, ale dziś zostawiły szczególnie gorzki posmak. — Nie muszę się tłumaczyć! — szepnęła, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Twarz miała zmęczoną, ale w oczach widoczna była determinacja. — Pracuję tyle samo co on. Moje pieniądze — moje!
Przypomniała sobie niedawny zakup — piękną sukienkę, na którą tak długo oszczędzała. euforia nie trwała długo. Gdy Marek dowiedział się, iż wydała pieniądze na siebie, zaczął kolejną awanturę. „Egoistka! Zawsze tylko o sobie!” — te słowa wciąż bolały.
Najgorsze było to, iż choćby nie próbował jej zrozumieć. Widział tylko własne potrzeby. Jego rzeczy leżały wszędzie, ale to ona miała je sprzątać. Te drobiazgi utworzyły wielką górę problemów, która niszczyła ich związek od środka. — Dość! — powiedziała głośno, potrząsając głową. — Zasługuję na więcej. Nie jestem niczyją służącą. Chcę żyć po swojemu, nie spełniać cudzych oczekiwań.
Wstała i podeszła do okna. Czuła, iż nadszedł czas na decyzję. Nie będzie już dłużej tego znosić. Musi odzyskać wolność i prawo do własnego życia. — Jutro — postanowiła stanowczo. — Jutro mu wszystko powiem. Niech sam sobie radzi. Niech poczuje, jak to jest, gdy nikt po nim nie sprząta.
Nie mogła zasnąć, przewracając się z boku na bok. Myśli wirowały, ale teraz kierowały się w przyszłość. Wyobrażała sobie nowe życie: będzie chodzić, gdzie chce, kupować, co lubi, i nie czuć winy za swoje pragnienia. Po raz pierwszy od dawna poczuła ulgę, mimo trudnej rozmowy, która ją czekała.
Obudziła się przed budzikiem. Spojrzała na stos wyprasowanych koszulek. — To ostatni raz — pomyślała, układając je w szafie. Dzisiejszy dzień zaczynał nowy rozdział. Droga może być trudna, ale na końcu znajdzie prawdziwe szczęście — tam, gdzie będzie kochana za to, jaka jest.