Jutro mu wszystko powiem
Wojtek siedział w fotelu, wpatrując się w podłogę. Głowa huczała mu po kłótni, a w piersi wciąż buzowała złość. Czuł się zagubiony i urażony. Wrócił do domu późno, zmęczony po ciężkim dniu w pracy. Myśli zaprzątały raporty, terminy i nieustanny stres. Gdy zobaczył bałagan w mieszkaniu, nerwy odmówiły posłuszeństwa.
— Kasia, dlaczego nic nie robisz?! — krzyknął, nie mogąc się powstrzymać. — Tak ciężko po sobie posprzątać?
Jego głos rozniósł się echem po pokoju, a Wojtek natychmiast poczuł, jak powietrze między nimi stężało. Kasia odpowiedziała zimno, niemal obojętnie, ale on zauważył, jak wypełniły się łzami jej oczy. Chciał coś powiedzieć, by ją uspokoić, ale słowa utknęły mu w gardle. Zamiast tego dalej krzyczał, wylewając nagromadzoną frustrację.
Katarzyna siedziała na skraju łóżka, z zaczerwienionymi od płaczu oczami, a serce waliło jej jak szalone, jakby chciało wyrwać się na zewnątrz. Zaciśnięte pięści zdradzały gniew, który wypełniał ją po brzegi. Jeszcze wczoraj była szczęśliwa, a teraz wszystko się zmieniło. Kolejna sprzeczka, która przekreślała wszystkie nadzieje.
— Dlaczego? — szeptała do siebie, podczas gdy głowa wirowała od emocji. — Dlaczego faceci myślą, iż mamy im służyć?!
Zdawało się, iż każdego dnia Katarzyna spotykała się z tym samym: chłopak oczekiwał, iż zajmie się wszystkim wokół niego. Gdy próbowała wytłumaczyć, iż też jest zmęczona i potrzebuje trochy uwagi, jego reakcja była oczywista: krzyk, oskarżenia i raniące słowa.
Spoglądała na stos brudnych ubrań, które miała uprać rankiem. Ale teraz to nie miało znaczenia. Słowa Wojtka dudniły w jej głowie: „Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty?”, „Jak zwykle, tylko o sobie myślisz!”. Stały się codziennością, jak poranna kawa, ale dziś zostawiły wyjątkową gorycz.
— Nie muszę się tłumaczyć! — szepnęła Katarzyna, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Twarz była zmęczona, ale oczy błyszczały determinacją. — Pracuję tyle samo, co on. Moje pieniądze – moje!
Przypomniała sobie niedawny zakup – tę piękną sukienkę, na którą tak długo czekała. Chwila euforii trwała krótko. Gdy tylko dowiedział się, iż wydała pieniądze na siebie, zaczął kolejną awanturę. „Egoistka! Myślisz tylko o sobie!” – te słowa wciąż kłuły jak nóż.
Ale najbardziej wkurzało ją to, iż choćby nie próbował zrozumieć. Widziała tylko własne potrzeby. Jego rzeczy walały się po całym mieszkaniu, ale to ona miała je zbierać. Te drobiazgi układały się w jedną wielką ruinę, która pożerała ich związek od środka.
— Dość! — powiedziała głośno, potrząsając głową. — Zasługuję na więcej. Nie jestem czyjąś służącą. Chcę żyć swoim życiem, nie spełniać cudze oczekiwania.
Katarzyna wstała i podeszła do okna. Wiedziała, iż nadszedło— Jutro — pomyślała, patrząc na pierwsze promienie wschodzącego słońca — powiem mu, iż odchodzę, bo już nic między nami nie zostało.