– Zawsze powtarzam, iż pieniądze trzeba wydawać z lekkim sercem – mówi z uśmiechem Joanna. – Pieniądze lubią ludzi, którzy się ich nie boją i nie liczą każdego grosza. Takim same przychodzą i zawsze przynoszą korzyść.
Rzeczywiście, Joanna i Marek przyzwyczaili się do życia „na szeroką rękę”. Kilka razy w roku wyjeżdżają na wakacje – raz nad morze, raz za granicę. Dzieci chodzą do prywatnej szkoły, mają korepetycje, zajęcia dodatkowe, prywatne ubezpieczenie medyczne. Marek niedawno wziął kredyt na nowy, bardzo drogi samochód. W domu najnowsze sprzęty, markowe ubrania, biżuteria, perfumy, eleganckie prezenty dla znajomych i rodziny z każdej okazji.
W ich otoczeniu niewielu żyje tak wystawnie. Rodzice Joanny i jej kuzynki często kręcą głową:
– Wycieczki są fajne, ale może warto pomyśleć o przyszłości dzieci? Po co wam drugi samochód, który pożera tyle pieniędzy? Benzyna, naprawy, ubezpieczenia… Lepiej byłoby kupić drugie mieszkanie, chociażby dla syna.
Wielu przecież odkłada, żeby dzieci miały kiedyś własny kąt. To nie worek ziemniaków, który kupujesz na targu – na takie rzeczy choćby dobrze zarabiający muszą odkładać latami. Tym bardziej, jeżeli dzieci jest więcej niż jedno.
– A po co to wszystko? – macha ręką Joanna. – Problemy trzeba rozwiązywać, jak przyjdzie na to czas. Dzieci dorosną – będziemy myśleć. A póki co trzeba żyć i cieszyć się tym, co mamy. Poza tym, my sami do wszystkiego doszliśmy. Niech one też się nauczą.
Rodzina dziwi się i nie może pojąć, jak można tak beztrosko wydawać, mając tyle możliwości, by coś odłożyć. Ale Joanna nie przejmuje się opiniami innych. Żyje dla siebie – tu i teraz. Bo przecież „jutra może nie być”, jak sama mawia.





