Joanna Flis: kryzysy mają to do siebie, iż nie da się ich kontrolować

ohme.pl 1 rok temu

Kryzysy mają to do siebie, iż nie da się ich kontrolować. To nagłe zdarzenie, na które nie jesteśmy przygotowani, pochodzi z zewnątrz. Nie mamy na nie wpływu. Gdybyśmy mogli nie przyjąć kryzysu, byłoby wspaniale – mówi Joanna Flis.

Klaudia Kierzkowska: Kryzysy zdarzają się każdemu z nas. Choć trudno wyobrazić sobie życie bez nich, ciągle z nimi walczymy. Dlaczego?

Joanna Flis: Wszystko uzależnione jest od tego, jak patrzymy na kryzys. Są kryzysy rozwojowe, które wpisane są w naszą codzienność. To właśnie one są podstawą naszego rozwoju. Często im regularnie podlegamy, nie zauważając nawet, iż są kryzysem. Spotykają nas również kryzysy związane z zewnętrznymi sytuacjami, które nam się przytrafiają. To kryzysy sytuacyjne. Najczęściej walczymy z uczuciami, które im towarzyszą. Nie lubimy czuć smutku, rozgoryczenia, braku satysfakcji, lęku czy strachu.

Zdarza się, iż uciekamy z pewnych miejsc, bo boimy się nieprzyjemnych stanów egzystencjonalnych, choć tak naprawdę są one dla nas bardzo ważne. Informują nas o tym, co się właśnie wydarzyło i jakie to miało dla nas znaczenie. Pozwalają nam zadać wiele pytań dotyczących np. hierarchii wartości. Często nie chcemy czuć tego, co dla nas nieprzyjemne.

Zastanawiam się, czy istnieje coś takiego jak instrukcja obsługi naszego organizmu, którą powinniśmy zastosować podczas kryzysu?

Powiedziałabym, iż istnieje instrukcja obsługi nie organizmu, ale psychiki. Najważniejszym aspektem jest danie sobie czasu. Powinniśmy pozwolić temu kryzysowi wybrzmieć. Zadajmy sobie pytanie, co wnosi do naszego życia, o czym nas informuje. Warto uprawomocnić swoje uczucia. Najważniejsze, by nie uciekać. Warto w nim pobyć, dać sobie czas. Sprawdzić, jakie emocje się pojawiają. Silne kryzysy psychiczne wymagają wsparcia z zewnątrz.

Kryzys może dać nam coś dobrego? Możemy coś z niego wyciągnąć?

Niektóre osoby wręcz upierają się, iż z każdego kryzysu płynie jakaś lekcja. Twierdzą, iż można nadać sens każdemu cierpieniu. Bardzo ważne jest, by po przebytym kryzysie, już zażegnanym, zadać sobie pytanie – czego się dzięki temu kryzysowi dowiedziałam, nauczyłam. Być może zorientowałam się, iż rodzina jest dla mnie najważniejsza. Doceniłam, jak ważne jest zdrowie. Nauczyłam się dbać o siebie. To ważne lekcje, które można z takiego kryzysu wyciągnąć. Problemem jest nadmierna intelektualizacja, kiedy zbyt gwałtownie chcemy przejść od tego, co czujemy, od cierpienia i bólu do nadawania znaczenia i wyciągania ważnych lekcji, po to, żeby nie czuć i trochę oszukać samego siebie. Takie postępowanie sprawia, iż kryzys nie jest przez nas odpowiednio przepracowany.

Uciekamy w nadawanie sensu i znaczeń, zanim tak naprawdę zdążymy przepracować kryzys. Można nadać sens prawie każdemu cierpieniu, choć nie trzeba. Nie z każdego wydarzenia musi płynąć życiowa lekcja. Ważne, by się sobą zaopiekować, zadbać o siebie, swoje zdrowie psychiczne.

Niektórzy bardzo się boją kryzysu i za wszelką cenę starają się go uniknąć. To dobre postępowanie?

Kryzysy mają to do siebie, iż nie da się ich kontrolować. To nagłe zdarzenie, na które nie jesteśmy przygotowani, pochodzi z zewnątrz. Nie mamy na nie wpływu. Gdybyśmy mogli nie przyjąć kryzysu, byłoby wspaniale. Niestety nie mamy takiej możliwości, takiego wyboru. Kiedy zamykamy oczy i uszy na kryzys, nie znaczy, iż go nie ma. To znak, iż staje się naszą codziennością, narasta i pozostało bardziej dramatyczny w swoim przebiegu. Nie mamy wpływu na to czy się pojawi, czy nie, ale mamy wpływ na to, jak go przeżyjemy.

Asiu, będziesz częścią pięknego spotkania dedykowanego kobietom, które odbędzie się 11 września w Warszawie. Spotkanie będzie poświęcone dobremu życiu. Czego kobiety dowiedzą się od Ciebie i co dla nich przygotowałaś?

Będę opowiadała o tym jak żyć autentycznie i co to w ogóle znaczy. Czego unikać i dlaczego to takie trudne. Opowiem o tym, w jaki sposób pomaga nam w tym dojrzałość, jak dojrzałość może stać się kompasem do autentyczności. O tym, jaką cenę za tę autentyczność przychodzi nam zapłacić.

Joanna Flis – pedagog, psycholog, psychoterapeutka systemowa w procesie certyfikacji, neuroterapeuta, szkoleniowiec i mówca. Związana z Uniwersytetem Szczecińskim, gdzie prowadzi badania nad rodzinami alkoholowymi. Od ponad dziesięciu lat pracuje w zawodzie terapeuty.

Idź do oryginalnego materiału