– jeżeli jesteś uczciwą kobietą, to nie masz nic do ukrycia! – oznajmiła mi teściowa. Zgodziłam się na jej warunki, bo faktycznie nie miałam nic do ukrycia. Ale ostatecznie okazało się, iż to nie ja, ale ona skrywa pewien sekret

przytulnosc.pl 2 dni temu

Nasza rodzina jest tradycyjna – ze swoimi radościami i trudnościami. Wyszłam za mąż osiem lat temu. Uważam, iż miałam ogromne szczęście trafić na takiego mężczyznę jak mój mąż – Szymon. To rozsądny, spokojny człowiek. Wychowujemy razem dwoje dzieci.

Niestety, wszystko psuje moja teściowa. Mieszkamy razem z rodzicami Szymona. Jego mama jest po prostu nie do zniesienia – próbuje wszystko kontrolować, wtrąca się dosłownie we wszystko, choćby tam, gdzie nie powinna. Przez pierwsze lata naszego wspólnego życia robiła wszystko, żeby mi udowodnić, iż nic nie potrafię, i usiłowała mnie na siłę „wychować po swojemu”.

Milczałam, bo przecież to ja wprowadziłam się do jej domu. Myślałam, iż kiedy pojawią się wnuki, wszystko się zmieni. Zmieniło się. Ale na gorsze.

Teraz także moje dzieci znalazły się pod jej lupą. Rozpowiadała wszędzie, iż to nie jej syn jest ojcem moich dzieci, bo według niej… w ogóle do niego nie są podobne. A potem oświadczyła, iż chce zrobić test DNA i żąda, żebym się na to zgodziła.

– jeżeli jesteś uczciwa, to nie masz nic do ukrycia! – powiedziała z przekonaniem.

Rzeczywiście, nie miałam nic do ukrycia, więc się zgodziłam. Wyniki testu oczywiście nas rozbawiły – i mnie, i Szymona – ale uraza pozostała. Zwierzyłam się z tego przyjaciółce.

– Ona sama ma coś na sumieniu, dlatego tak o tobie gada – powiedziała wtedy Marta. – Sama nie wie, od kogo ma dzieci, a teraz nie daje ci żyć.

Nie wiem czemu, ale ta myśl utkwiła mi w głowie. Nie mogłam spokojnie spać, wciąż o tym myślałam. W końcu, żeby pozbyć się wątpliwości, po kryjomu zabrałam próbkę włosów z grzebienia teścia i zrobiłam test DNA. Niestety, Marta miała rację. Wyniki potwierdziły, iż ojciec Szymona nie jest jego biologicznym ojcem.

I wtedy wszystko zrozumiałam. Zrozumiałam, skąd ta agresja, skąd te podejrzenia i oskarżenia. To był strach i poczucie winy.

Nie wykorzystałam tej wiedzy przeciwko niej. W ogóle nie mam takiego zamiaru – nie chcę rozbijać rodziny. Kocham Szymona i nie mogłabym mu tego zrobić.

Po prostu teraz, kiedy teściowa rzuca jakąś uwagę, reaguję spokojnie. Już wiem, co za tym stoi. Bardzo często ludzie oskarżają nas o to, z czego sami się w głębi duszy nie potrafią oczyścić.

Ot, życie.

Idź do oryginalnego materiału