– Kasia, no chodź, proszę cię – błagała Ola.
– Nie chce mi się. Nikogo tam nie znam. Idź sama albo zaproś Magdę, Anię – odpowiedziała Kasia. – Sesja tuż-tuż, trzeba się przygotować.
– Anka wkuwa, Magda bez swojego Tomka się nie ruszy, a samej nie wypada, jakbym biegała za Piotrem.
– A czyż nie biegasz? – spytała Kasia.
– Kasiu, no proszę… – Ola złożyła ręce jak do modlitwy.
– Dobrze, już dobrze. Tylko nie zostawiaj mnie tam samą – ostrzegła Kasia, wstając z kanapy.
Jeden ze starszych roczników miał wolne mieszkanie, bo rodzice wyjechali do pracy w Afryce na rok. W każdą sobotę urządzano tam imprezy. Zbierali się starsi studenci, przychodzili też z młodszych roczników, a choćby niedawni absolwenci. Dzielili się „doświadczeniem”, patrząc z wyższością na młodszych, zwłaszcza pierwszoroczniaków.
Ola trafiła tam przypadkiem. Spotykała się ze starszym kolegą, który wprowadził ją do tej paczki. niedługo się rozstali, a Ola zwróciła uwagę na Piotra. Dlatego teraz namawiała Kasię, żeby poszła z nią na imprezę, licząc, iż znowu go spotka. Sesja w toku, na uczelni się nie zobaczą.
Kasia włożyła jeansy i obszerną białą koszulę. Z jednej strony wpuściła ją w spodnie. Na jej szczupłej, wysokiej sylwetce wyglądało to stylowo. Podkreśliła oczy, rozpuściła włosy i odwróciła się od lustra do Oli, która niecierpliwie czekała, aż Kasia skończy się przygotowywać.
– No co, siedzimy? Na kogo czekamy? – spytała Kasia.
– Słuchaj, a tak ci pasuje podkreślać oczy. Wyglądasz jak jakaś tajemnicza księżniczka.
– Tylko umówmy się – jeżeli Piotra tam nie będzie, wychodzimy – postawiła warunek Kasia.
– Dobrze – łatwo zgodziła się Ola.
Drzwi otworzyła im młoda kobieta w jeansach i męskiej koszuli, z papierosem w zębach i burzą niesfornych, kręconych włosów. Zmrużyła oczy od dymu, przyglądając się dziewczynom. Nie mówiąc nic, skinęła głową w stronę pokoju, zapraszając do środka. Z mieszkania dobiegała cicha muzyka i głosy.
– Nie rozbieraj się, tu się nie przewraca – szepnęła Kasi do ucha Ola, gdy ta chciała zdjąć buty. Zachowywała się jak stała bywalczyni, choć widać było, iż stresuje się nie mniej niż Kasia. Na środku pokoju stał stół z resztkami przekąsek, zaczęte butelki wódki i taniego wina. Na kanapie siedział chłopak w towarzystwie dwóch dziewczyn, dwóch innych kłóciło się przy stole. Para tańczyła przy oknie. A raczej dreptała w miejscu, bo wolnej przestrzeni było niewiele. Na nowoprzybyłych nikt nie zwrócił uwagi. A jeżeli ktoś choćby rzucił na nie okiem, zaraz tracił zainteresowanie. O czym tu z pierwszoroczniakami gadać?
Dziewczyny usiadły na wolnym kanapie pod ścianą. Rozległ się dzwonek i niedługo weszła ta sama kobieta w męskiej koszuli, a za nią dwóch chłopaków. Zostali przywitani z entuzjazmem, wszyscy podbiegli się przywitać. choćby tańcząca para przerwała swój taniec.
– Jest! – Ola zerwała się z kanapy i podeszła do chłopaków, zagadując do jednego. Tamten nie okazał radości, odpowiedział z obojętną miną. Drugi za to przyglądał się Kasi. Był starszy od reszty, wysoki, wysportowany, przystojny, z bystrymi szarymi oczami. Kasia zmieszana spuściła wzrok.
– Cześć. Nudzisz się? – Obok niej usiadł ten właśnie chłopak. Z bliska wydawał się jeszcze starszy. – Nie widziałem cię wcześniej. Chcesz potańczyć? – Wyciągnął do niej dłoń. Jego ręka była mocna, duża i ciepła.
Zaczęli powoli dreptać przy oknie, gdzie wcześniej tańczyła inna para. Cicha muzyka nie przeszkadzała w rozmowie. Pytał, na którym jest roku, jaki kierunek, czy mieszka z rodzicami czy w akademiku… W pokoju co chwilę pojawiali się nowi ludzie. Kasia pomyślała, iż to mieszkanie, które wydawało się małe, musi mieć jakieś ukryte pomieszczenia.
Po jakimś czasie podeszła do nich Ola i oznajmiła, iż wychodzi. Widać było, iż jest bardzo przybita.
– Ja też muszę iść – powiedziała Kasia, patrząc ze smutkiem na swojego towarzysza. Nie chciało jej się od niego oddalać.
– Odprowadzę was – odezwał się chłopak – tylko się pożegnam.
Wyszły na ulicę.
– Dupek – rzuciła rozżalona Ola, mając na myśli Piotra.
Kasia ledwie słyszała przyjaciółkę, jej myśli zajmował nowy znajomy. Właśnie wyszedł z klatki i podszedł do nich.
– No to jak, dziewczyny, przedstawicie się? Marek.
– Marek Nowak? Kapitan drużyny piłkarskiej? A ja się zastanawiałam, skąd cię znam! – wykrzyknęła uradowana Ola.
– Lubisz piłkę? – zdziwił się Marek.
– Spotykałam się z waszym fanem. Nie opuścił ani jednego meczu. – Ola pisnęła z zachwytu. – Nieźle, jak powiem znajomym, to mi nie uwierzą! Sam Marek Nowak!
Ola za wszelką cenę starała się zwrócić na siebie uwagę. Wiadomo – nie wyszło z jednym, to drugiego nie przepuści. Marek to pojął.
– Ola, gdzie mieszkacie?
– Ja pokażę – ożywiła się i przez całą drogę paplała bez opamiętania.
Kasia szła obok w milczeniu.
– To mój dom, a następny to Kasi. Zobaczymy się jeszcze? – spytała Ola.
– Pa – powiedziała Kasia i skierowała się w stronę sąsiedniego bloku.
– Kasia, zaczekaj! – Marek ruszył za nią.
Ola spojrzała za nim z wyraźną urazą. Liczyła, iż znajomość się rozwinie.
Wieczór przyniósł przyjemny chłód po upalnym dniu. Kasia i Marek stali pod blokiem i rozmawiali. Obojgu nie chciało się rozstawać. Marek opowiadał, iż pracuje w gazecie, iż zawsze marzył o dziennikarstwie, o pracy w telewizji. Gazetka maKasia po latach zrozumiała, iż prawdziwa miłość nie potrzebuje dramatów ani pośpiechu, ale cichej codzienności, w której dwoje ludzi po prostu chce być razem.