Jeszcze jedna przeszkoda…

newsempire24.com 1 dzień temu

Jeszcze jeden problem…

“Ola, chodź, proszę,” błagała Zosia.

“Nie chcę. Nikogo tam nie znam. Idź sama albo zaproś Magdę, Karolinę,” odparła Ola. “Wkrótce egzaminy, muszę się uczyć.”

“Karolka wkuwa, Magda bez swojego Tomka nie pójdzie, a samej głupio, jakbym latała za Darkiem.”

“A nie lataś?” — spytała Ola.

“Ola, no proszę…” Zosia złożyła ręce w błagalnym geście.

“Dobrze. Tylko spróbuj mnie tam zostawić samą,” ostrzegła Ola, wstając z kanapy.

U jednego ze starszych studentów rodzice wyjechali do pracy w Afryce na rok, mieszkanie stało puste. W soboty urządzali tam imprezy. Zbierali się starsi studenci, przychodzili i młodsi, a choćby ci, co niedawno skończyli uczelnię, dzielili się “doświadczeniem”, patrząc z góry na tych z niższych roczników.

Zosia trafiła tam przypadkiem. Spotykała się ze starszym kolegą, to on wprowadził ją do tej paczki. niedługo się rozstali, ale Zosia zwróciła uwagę na Darka. I teraz prosiła Olę, by poszła z nią na imprezę, mając nadzieję, iż go tam spotka. Sesja w toku, na uczelni się nie zobaczą.

Ola włożyła dżinsy i obszerną białą koszulę. Z jednej strony wetknęła ją za pasek. Na jej szczupłej, wysokiej sylwetce wyglądało to stylowo. Podkreśliła oczy kredką, rozpuściła włosy i odwróciła się od lustra do Zosi, która niecierpliwie czekała, aż Ola skończy się ubierać.

“Co siedzimy, na kogo czekamy?” — spytała Ola.

“Słuchaj, ale podkreślanie oczu ci pasuje. Wyglądasz jak tajemnicza orientalna księżniczka.”

“Tylko umówmy się — jeżeli Darka tam nie będzie, wychodzimy,” postawiła warunek Ola.

“Dobrze,” łatwo zgodziła się Zosia.

Drzwi otworzyła młoda kobieta w dżinsach i męskiej koszuli, z papierosem w zębach i burzą niesfornych, kręconych włosów. Zmrużyła oczy od dymu, przyglądając się dziewczynom. Nie mówiąc słowa, skinęła głową w stronę pokoju, zapraszając do środka. Z mieszkania dobiegała cicha muzyka i głosy.

“Nie rozzuwaj się, tu się tak nie robi,” szepnęła do ucha Oli Zosia, gdy ta chciała zdjąć buty. Zachowywała się, jakby była tu stałym gościem, choć widać było, iż stresuje się nie mniej niż Ola. Na środku pokoju stał stół z resztkami przekąsek na talerzach, niedopite butelki wódki i taniego wina. Na kanapie siedział chłopak w towarzystwie dwóch dziewczyn, dwóch innych kłóciło się przy stole. Para tańczyła przy oknie. A raczej dreptała w miejscu, bo nie było dużo przestrzeni. Nikt nie zwrócił uwagi na nowe twarze. A jeżeli już ktoś rzucił okiem, gwałtownie tracił zainteresowanie pierwszoroczniaczkami. O czym z nimi gadać?

Dziewczyny usiadły na wolną kanapę pod ścianą. Rozległ się dzwonek, a niedługo weszła ta sama kobieta w męskiej koszuli, a za nią dwóch chłopaków. Zostali powitani głośnymi okrzykami, podchodzili do nich i ściskali dłonie. choćby tańcząca para przerwała swój “taniec” i podeszła się przywitać.

“O, jest!” Zosia zerwała się z kanapy i podeszła do chłopaków, zagadując jednego. Ten nie okazał entuzjazmu, odpowiedział coś z nudą. Drugi przyglądał się uważnie Oli. Był starszy od reszty, wysoki, sportowej budowy, przystojny, z bystrymi szarymi oczami. Ola zawstydzona spuściła wzrok.

“Cześć. Nudzisz się?” — usiadł obok niej ten właśnie chłopak. Z bliska wydał się jeszcze starszy. — “Nie widziałem cię wcześniej. Chodź potańczyć.” Wyciągnął do niej dłoń. Jego dłoń była duża, mocna i ciepła.

Zaczęli powoli dreptać przy oknie, gdzie wcześniej tańczyła para. Cicha muzyka nie przeszkadzała w rozmowie. Pytał, na którym jest roku, jaki kierunek, czy mieszka z rodzicami czy w akademiku… W pokoju co chwilę pojawiali się nowi ludzie. Ola zaczęła podejrzewać, iż to mieszkanie, które wydawało się małe, kryje jakieś tajemne, niewidoczne pokoje.

Potem podeszła do nich Zosia i oznajmiła, iż wychodzi. Widać było, iż jest bardzo zdenerwowana.

“Ja też muszę iść,” powiedziała Ola, patrząc z żalem na swojego towarzysza. Nie chciało jej się od niego oddalać.

“Odprowadzę was,” powiedział, “tylko się pożegnam.”

Wyszły na ulicę.

“Kozioł,” zirytowana rzuciła Zosia, mając na myśli Darka.

Ola ledwie słyszała przyjaciółkę, jej myśli zajęte były nowym znajomym. Właśnie wtedy wyszedł z klatki i podszedł do nich.

“No to co, dziewczyny, poznamy się? Krzysztof.”

“Krzysztof Nowak? Kapitan drużyny piłkarskiej? A ja się zastanawiałam, skąd cię znam!” — uradowana wykrzyknęła Zosia.

“Lubisz piłkę?” — zdziwił się Krzysztof.

“Spotykałam się z twoim fanem. Nie opuścił ani jednego meczu.” — Zosia pisnęła z zachwytu. — “Niesamowicie, jak powiem komuś, nie uwierzą. Sam Krzysztof Nowak!”

Zosia za wszelką cenę starała się przykuć jego uwagę. Jasne — nie wyszło z jednym, drugiego nie przepuści. Krzysztof to zrozumiał.

“Zosia, gdzie mieszkacie?”

“Pokażę,” ożywiła się i przez całą drogę paplała bez przerwy.

Ola skromnie szła obok.

“To mój dom, a następny to Oli. Zobaczymy się jeszcze?” — spytała Zosia.

“Pa,” powiedziała Ola i skierowała się do sąsiedniego bloku.

“Ola, zaczekaj!” — ruszył za nią Krzysztof.

Zosia spojrzała na niego z wyraźną urazą. Liczyła, iż kontynuują znajomość.

Wieczór przyniósł ochłodę po upalnym dniu. Ola i Krzysztof stali pod blokiem i rozmawiali. Obojgu nie chciało się rozstawać. Krzysztof opowiadał, iż pracuje w gazecie, iż zawsze marzył o dziennikarstwie, o pracy w telewizji. Gazeta mała, ale od czegoś trzeba zacząć.

“Jeszcze o mnie usłyszycie,” powiedział z pewną dumą. — “A tyOna uśmiechnęła się lekko, patrząc w niebo, gdzie pierwsze gwiazdy zaczynały migotać, i pomyślała, iż czasem życie pisze dziwniejsze scenariusze niż najśmielsze marzenia.

Idź do oryginalnego materiału