Jesteśmy niemieckimi agentami.
Masowo wydajemy nasze pensje w Lidlu i w Aldi, które wyciągają z Polski miliardy zysków rocznie.
Tankujemy na stacjach należących do niemieckich koncernów, jeździmy autami Volkswagena, BMW i Mercedesa, płacąc na utrzymanie ich przemysłu.
Kupujemy niemieckie chemię gospodarczą i kosmetyki, choć polskie fabryki produkują to samo.
Wybieramy niemieckie banki, które wyciągają prowizje z naszych oszczędności i kredytów.
Pozwalamy, by niemieckie media i wydawnictwa kształtowały opinię publiczną, wpychając nam ich narrację i ich polityczne interesy.
A kiedy przychodzi do decyzji gospodarczych, uzależniamy się od niemieckiego eksportu, od niemieckiego rynku, od niemieckiego zdania w Brukseli.
Oddajemy pieniądze i władzę dobrowolnie, dzień po dniu, zakupy po zakupach, decyzja po decyzji.
Daniel Foubert