Jesteś Alicją. Od tej chwili żyjesz w kinie.
Ewa przez ponad godzinę woziła córkę po wieczornej Łodzi. Wstąpiły do paru sklepów — nie po zakupy, ale by na chwilę poczuć się zwyczajną rodziną. Kupiły tylko lody i sok. Potem usiadły na ławce pod kwitnącą lipą. Asia uwielbiała te spacery i nie spieszyło jej się do domu — wydawało się jej, iż tu, pod otwartym niebem, jest trochę bliżej wolności.
Nagle pod blok podjechał samochód z napisem “FILM”. Wysoki mężczyzna wysiadł, rozejrzał się po podwórku i, uśmiechając się, podszedł w ich stronę. Stanął tuż przed Asią:
— Ty jesteś Asia?
— Tak… — wyjąkała dziewczynka.
— Przyszedłem do ciebie.
— Do mnie? — powtórzyła, a serce zabiło jej mocniej.
— Chcesz zagrać w filmie?
Asia spojrzała na mamę, potem na nieznajomego, a w jej głosie zabrzmiała uraza:
— Po co pan żartuje?
— Nie żartuję. Nazywam się Jakub, jestem reżyserem. Szukamy głównej bohaterki. Jesteś idealna.
Ewa początkowo nie wierzyła, ale widząc błysk w oczach córki i prawdziwą nadzieję na jej twarzy, tylko skinęła głową:
— jeżeli to nie żart — spróbujmy.
Tak trafiły na plan filmowy. Asię wytoczono na środek sali, jasne światła, kamery, pustka. Nagle pojawił się chłopak — wysoki, przystojny, z uśmiechem jak z ekranu:
— Cześć. Jestem Kuba. W filmie gram twojego partnera. A ty jesteś Alicją.
Asia nie odpowiedziała. Nie mogła uwierzyć, iż to dzieje się naprawdę. Nie była aktorką — tylko dziewczyną na wózku, którą nagle zapragnięto uczynić częścią historii.
Rozpoczęły się zdjęcia. Uczyli ją, tłumaczyli, kierowali. Najpierw sceny z rodzicami, potem — z Kubą. Scena po scenie, słowo po słowie, ale najważniejsze było to, iż Asia nie grała. Ona żyła. Płakała, gdy porzucano ją w scenariuszu, śmiała się, gdy bohater żartował. A gdy Kuba brał ją na ręce i patrzył w oczy — serce waliło jak oszalałe. To nie był tylko film. To było jej życie, tyle iż w kadrze.
Jakub, reżyser, nie posiadał się z zachwytu. Mówił:
— Jesteś prawdziwa. Jesteś moją Alicją. Nie grasz, ty tym oddychasz.
Kwitła jak kwiat. Każdy dzień miał sens. Pierwszy pocałunek — w kadrze, ale ona wiedziała: dla niej był prawdziwy. choćby gdy w trudniejszych scenach korzystano z dublerek — skoki do wody, podnoszenie — Asia się nie złościła. Jej dusza była na ekranie.
Mijały tygodnie. Zdjęcia się skończyły. Wszyscy rozjechali się. Asia znów znalazła się na swoim podwórku, pod tą samą lipą. Ale teraz miała swoje nazwisko w napisach. Doświadczenie. I serce pełne wrażeń.
Ewa mówiła z dumą:
— Wyobraź sobie, w dwa miesiące zarobiłaś prawie pół miliona złotych. Kupimy, co chcesz.
— Nie jestem księżniczką, mamo… — Asia smutno spojrzała na swoje nogi.
— Ale nią byłaś. I jeszcze będziesz.
I nagle znowu — samochód. Taksówka. Wysiadł z niej Kuba. Z bukietem. Prawdziwym. Bez kamer. Bez scenariusza.
— To dla mnie? — wyszeptała.
— Dla ciebie, Asia. Chcę być z tobą. Naprawdę. Bez filmu.
…A gdzieś w gabinecie znajomego lekarza Jakub nalewał do kieliszków i mówił:
— Dziękuję ci za Asię. Zmieniła nie tylko film, ale i mnie.
— Cieszę się, iż pomogłem — uśmiechnął się lekarz. — Po co przyszedłeś?
— W sequelu serialu Alicja ma wstać z wózka.
— Ile mam czasu?
— Dwa lata.
— Zdążymy.
I w tej chwili los pisał nowy scenariusz — nie na papierze, ale w życiu Asi, która przestała być tylko dziewczyną na wózku i stała się główną bohaterką własnego filmu.