Jestem więźniem cudzego małżeństwa: rodzice oczekują pomocy, a moja rodzina się rozpada

twojacena.pl 5 dni temu

Dzisiaj znów czuję się jak zakładnik w cudzym małżeństwie. Rodzice wymagają ode mnie pomocy, a moja własna rodzina rozpada się na moich oczach.

Czasem lepiej się rozejść we adekwatnym momencie, niż latami dręczyć siebie nawzajem i rujnować życie bliskich. Ale moi rodzice wybrali inną drogę – trzymać się razem dla „przyzwoitości” i „dzieci”, choć tym dzieciom dawno stuknęła trzydziestka. Efekt? Nie tylko ciągną się wzajemnie na dno, ale i mnie, swoją dorosłą córkę, wciągnęli w ten rodzinny koszmar.

Od dzieciństwa byłam świadkiem ich kłótni. Najpierw drobnych – o naczynia, telewizor, niedopieczone mięso. Potem przerodziło się to w krzyki, wzajemne oskarżenia, trzaskanie drzwiami. Godzili się, jakby nic się nie stało. Ale niesmak zawsze zostawał. I tak w kółko – jak w wytartej melodramie, w której niby nie jestem główną bohaterką, a jednak ciągle jestem na scenie.

Gdy dorosłam, zaczęli traktować mnie jak mediatora. „Powiedz ojcu, żeby nie pił”, „Przekaż matce, żeby nie darła się jak opętana”. Byłam buforem, tarczą, chusteczką do łez. Każde z nich wylewało na mnie swoje żale, a ja czułam się jak wyciśnięta cytryna. Czasem miałam wrażenie, iż tylko ode mnie zależy, czy ich małżeństwo w ogóle przetrwa.

Marzyłam o ucieczce. I uciekłam – wyjechałam na studia do Krakowa. Nie dla nauki, nie. Chciałam ciszy, wolności, przestrzeni bez wiecznych pretensji. Nie lubiłam wracać do domu. Bo to już nie był dom – tylko scena pełna wyrzutów. Mama mówiła, iż jestem tak samo słaba jak ojciec. Ojciec – iż histeryzuję jak matka. A ja po prostu chciałam żyć.

Z czasem założyłam własną rodzinę. Wyszłam za Jakuba, urodził się Mikołaj. Wydawało się, iż zaczynam nowy rozdział. Ale rodzice wciąż tkwią w swoim toksycznym związku. Zamiast się rozwieść, trzymają się nawyku. A ja wciąż jestem między nimi. Tylko teraz – z wózkiem w jednej ręce i telefonem pełnym mamMam już dość tego ciągłego wybierania między ich dramatem a moim własnym życiem.

Idź do oryginalnego materiału