Jestem w gazecie - walczcie o swoje marzenia!

robertakaaa.blogspot.com 7 lat temu
Ten post miał wskoczyć na bloga adekwatnie zaraz po tym jak dorwałam Mollie w Empiku, ale czasem już tak bywa, iż coś kompletnie wylatuje nam z głowy i tak właśnie stało się tym razem. Jednak nie ma tego złego, bo przecież początek roku to doskonały moment na rozmowę o marzeniach, planach i wierze w siebie.



Uważam, iż człowiek powinien robić to co kocha, co sprawia mu przyjemność i daje satysfakcję. Dlatego też założyłam bloga i chciałabym, żeby w przyszłości to moda i DIY stały się moim sposobem na życie. W tym momencie pewnie część z Was popuka się w czoło i stwierdzi, iż taka utopijna wizja nijak się ma do rzeczywistości i wiecie co, nie zamierzam nikogo do niej przekonywać. Chciałabym jednak dotrzeć do ludzi, którzy tak jak ja mają marzenia i walczą, aby je zrealizować i chociaż czasem brakuje już sił i z każdej strony dopada Was zwątpienie, to pamiętajcie, iż nie można się poddawać.


Jakieś dwa lata temu nigdy nie pomyślałabym, iż mogę pojawić się w gazecie, teraz dla odmiany uważam, iż nie ma rzeczy niemożliwych. Fakt, żeby spełnić marzenia, często musimy zaryzykować, poświęcić wiele czasu, wysiłku i nerwów, jednak wolę żyć ze świadomością, iż walczę, niż poddać się i porzucić to w co wierzę.

Jak to się stało, iż mój tutorial wylądował w gazecie? Pewnego razu przeglądając Mollie zaczęłam się zastanawiać kto wybiera DIY do poszczególnych numerów, czy są to stałe współprace, czy każdy może wysłać swoją propozycję? No i dobra, zwykle historia zakończyłaby się w tym miejscu, jednak nie tym razem. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, napisałam do nich na Facebook'u, tam polecono mi kontaktować się z redaktor prowadzącą, wymieniłam z Panią Dorotą kilka maili i gotowe, poszłam do druku!


Czy uważam, iż skoro to ja zgłosiłam się do nich, a nie oni do mnie, nie mam prawa do euforii i satysfakcji z publikacji? Nie. Według mnie trzeba dać się zauważyć, internet to nie kilkadziesiąt blogów, to kilkaset tysięcy takich miejsc i jeżeli czasem nie przejmiemy inicjatywy, może skończyć się na frustracji i kolekcjonowaniu niewykorzystanych szans. Oczywiście nie chodzi mi teraz o to, żebyście zaczęli pchać się wszędzie, gdzie to tylko możliwe, a już w najgorszej opcji, wypisywali do miliona firm 'maile żebraki', w których będziecie się prosić o współprace. Jednak jeżeli macie na siebie jakiś pomysł, chodzi Wam po głowie interesujący projekt, to nie bójcie się próbować wcielić go w życie! :)

Idź do oryginalnego materiału