Jestem redaktorką mody i właśnie wróciłam z Copenhagen Fashion Week. To właśnie te modne miejsca, marki i rzeczy definiują teraz kopenhaski styl

glamour.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Magdalena Matuszek / @kroljestnagi


Spośród wszystkich tygodni mody najbardziej lubię właśnie ten kopenhaski. I to pomimo deszczu, bo zawsze tu pada – choćby jeżeli tylko przez chwilę. I wieje, co doskonale tłumaczy zamiłowanie Dunek do warstwowych stylizacji i wszelkich nakryć głowy, które w tym roku podczas Copenhagen Fashion Week na wiosnę i lato 2026 królowały pośród trendów mody ulicznej. Na szczęście, nie brakuje też słońca. Cóż, Kopenhaga to pod każdym względem stolica różnorodności. A tym samym prawdziwa kopalnia inspiracji. Dlatego kiedy duńska marka Pandora, zaprosiła mnie na wspólny wyjazd, nie wahałam się ani przez moment. Tym bardziej, iż była ku temu doskonała okazja – przedpremierowa prezentacja nadchodzącej kolekcji marki (na rynku zadebiutuje 28 września, na razie nie mogę więc zdradzić nic więcej, choć możecie mieć pewność, iż w GLAMOUR ją zobaczycie). A także – UWAGA! – uroczysta kolacja z samą Pamelą Anderson, która jest globalną ambasadarką Pandory. Ale w Kopenhadze nie tylko miałam okazję zjeść kilka dań z książki kucharskiej gwiazdy, ale i poznać Pamelę Anderson osobiście i z nią porozmawiać! (efekty już niebawem także na Glamour.pl). Naturalnie, podczas Copenhagen Fashion Week zaliczyłam też kilka pokazów mody i branżowych prezentacji, a także odwiedziłam najmodniejsze miejscówki, w tym sklepy (też vintage). Jesteście interesujące i ciekawi? Zapraszam na moją subiektywną relację z CPHFW SS26.

Pokazy mody, które obejrzeliśmy podczas Copenhagen Fashion Week SS 26

Podczas tygodnia mody w Kopenhadze kalendarz miałam tak napięty, iż nie byłabym w stanie zobaczyć wszystkich pokazów – mimo, iż – dla ułatwienia życia influencerom, prasie i innym gościom imprezy – z jednego na drugi można dostać się specjalnym autobusem.

Ale kilka z nich zaliczyłam. Miedzy innymi pokaz Skall Studio, marki założonej przez siostry – Julie i Marie Skall, słynącej z naturalnych tkanin (ale bez skór i futer) i zamiłowania do tradycyjnego rzemiosła. Nie mogłam więc go przegapić i nie zawiodłam się. Na wybiegu zaaranżowanym na dziedzińcu Designmuseum Danmark, zobaczyłam urocze sukienki niczym z „Domku na prerii” noszonymi w duecie z koronkowymi chustkami na głowę (jednym z ulubionych w tej chwili dodatków Dunek), ale i zestawy idealne do pracy delikatnie inspirowane męską garderobą. Najlepiej zresztą zobaczcie same i sami.

Wybrałam się również na pokaz Gestuz, by utwierdzić się w przekonaniu, iż w przyszłym roku wciąż modne będą drapowane sukienki, zestawy z lakierowanej skóry, dżins i weżowa skóra. I zachwycić się wysmakowanym połączeniem beżu i czerwieni, czasem przełamanym subtelnym błękitem (lub klasyczną czernią).

W Kopenhadze wypada pojawić się również na pokazie Marimekko. Te wzory (i kolory) to już legenda!

Młode talenty na Copenhagen Fashion Week SS 26

Ale tydzień mody w Kopenhadze to nie tylko marki o mocno ugruntowanej pozycji, ale i młode talenty. Kilka z nich odkryłam właśnie dzięki marce Pandora, która – jako iż chętnie wspiera twórców u progu kariery – zorganizowała prezentację kolekcji wschodzących projektantów. W kopenhaskim centrum targowo-wystawienniczym CIFF, gdzie podczas tygodnia mody regularnie rozstawiają się stoiska duńskich marek (i nie tylko), a także odbywają wykłady i panele dyskusyjne, obejrzeliśmy kolekcje zdolnej siódemki:

  • Anne Sofie Madsen, której torebka w kształcie szczura po kopenhaskim tygodniu mody stała się wiralem,
  • specjalizującej się w modzie męskiej marki Berner Kühl,
  • helsińskiej projektantki Annie Salonen,
  • marki Bonnetje,
  • hiszpańskiego brandu vintage Kettel Atelier,
  • marki OnceMore,
  • kopenhaskiej marki Taus stawiającej na rękodzieło (konkretnie – koronki),
  • a także marki Stem, która specjalizuje się w plecionkach.

Ubrania tej ostatniej widziałam zresztą nie tylko na wieszakach, ale i na pokazie, połączonym z warsztatami wyplatania z wikliny (w nosie wciąż mam jej zapach, który unosił się w pomieszczeniu).

Sklepy, które warto odwiedzić w Kopenhadze

Nie planowałam robić zakupów, ale w Kopenhadze to po prostu niemożliwe. Dania słynie z dobrego designu, obowiązkowo trzeba było więc odwiedzić flagowy sklep marki Hay, w którym na kilku poziomach znaleźć można nie tylko krzesła czy lampy, ale przede wszystkim dodatki: świece i świeczniki, torby zakupowe i kosmetyczki, kolorowe plastikowe pudełka do przechowywania (są już kultowe) czy smycze i inne akcesoria dla psów. A także ceramikę, kolejny z charakterystycznych dla Kopenhagii produktów, które można znaleźć niemalże na każdym kroku.

Przede wszystkim w sklepie Arhoj Studio, gdzie na własne oczy można zobaczyć, jak powstaje charakterystyczna kolorowa i dowcipna (serio) ceramika marki: talerze, kubki, wazony, stojaki na kadzidło albo po prostu urocze figurki w kształcie fantastycznych stworów.

Będąc w Kopenhadze, nie można nie zawitać także do sklepów z gumkami, spinkami, grzebieniami, igłami i innymi dodatkami do włosów. Najmodniejsze to Sui Ava oraz Pico. Przepadłam tam na długie godziny i po raz pierwszy żałowałam, iż niedawno obcięłam włosy.

Kopenhaga to także szeroki wybór luksusowej mody z drugiej ręki. By się o tym przekonać najlepiej odwiedzić vintage shop Magnolias (kupicie tam wszytsko od Ganni po Chanel) albo butik z luksusowymi torbami (Louis Vuitton, Dior, czy Fendi) – Collectors Cage.

Punkt na mapie miasta, który także warto zaliczyć? Oczywiście flagowy sklep Pandory przy Vimmelskaftet 35. Warto, bo czeka tam także biżuteria marki, której nie dostaniecie w Polsce. Miedzy innymi diamenty. Ale znajdziecie tam również mnóstwo serc – pod każdą postacią (od charmsów po bransoletki), pierścionki i kolczyki z perłami o nieregularnych (i regularnych) kształtach. adekwatnie wszystko, co sobie tylko wymarzycie, serio!

To właśnie w tych miejscach jadają teraz najbardziej stylowe Dunki [najmodniejsze bary i restauracje]

Gdzie jeść i pić w Kopenhadze? Tym razem ominęłam kultowe już Atelier September oraz Bar Apollo (karczocha zamawiacie tam na własną odpowiedzialność, choć instagramowy, nie bardzo nadaje się do jedzenia). W tym roku choćby najbardziej stylowe Dunki trochę zluzowały i na lunch wybierały hamburgery i frytki z Gasoline Burgers. Sama jadłam tam bułkę z panierowanym kurczakiem i naprawdę polecam.

Alternatywa? Ramen w Slurp. Siorbią go choćby influencerki!

Co do picia. Oczywiście matcha, tu nie ma wyjątków. Tyle iż w Kopenhadze częściej niż na mleku serwuje się ją na wodzie kokosowej. Nie wierzycie? Zajrzyjcie do baru Sonny. Jest pyszna!

Kolacja Pandory z udziałem Pameli Anderson – ambasadorki marki i największej gwiazdy CPHFW SS 26

Niezapomnianą częścią wyjazdu będzie jednak przede wszystkim zorganizowana przez Pandorę kolacja z udziałem wspomnianej już ambasadorki marki, Pameli Anderson.

Wszystkie (wegetariańskie) dania, których miałam okazję skosztować podczas zamknietego wydarzenia w muzeum Glyptoteket (następnego dnia wróciłam tam na wystawę czasową twórczości Edgara Degasa, Paula Gaugina i innych francuskich malarzy), zostały przyrządzone przez szefa kuchni Lassego Askova z przepisów, znalezionych w prywatnej książce kucharskiej gwiazdy. Na gości czekał też list od aktorki oraz zawieszka z wygrawerowanym mottem aktorki: „Stay soft, stay wild...” (a także przepiękny naszyjnik z sercem, ulubionym motywem Pandory). I z tym przesłaniem was tu dzisiaj zostawię.

Idź do oryginalnego materiału