Z moim mężem przeżyliśmy sporo. Jak każda zwyczajna para, mieliśmy trudności i nieporozumienia: kłótnie, problemy finansowe, napięcia z rodziną, wyzwania związane z dziećmi. Ale nigdy nie chciałam się z nim rozstać. Nie potrafiłam sobie choćby wyobrazić, iż mogłabym zbudować życie z kimś innym.
W pierwszych latach naszego związku, kiedy ścieraliśmy się charakterami, zdarzało się, iż któreś z nas wychodziło z domu, trzaskając drzwiami. Ale już po dwóch dniach tęskniliśmy za sobą i godziliśmy się, przepraszając za swoje słowa. Muszę przyznać, iż na początku to mój mąż częściej pokazywał swój trudny charakter. W ciągu pierwszych dwóch lat bywało tak nerwowo, iż prawie posiwiałam. Ale z czasem się zmienił. Teraz mogę powiedzieć, iż nasz związek jest naprawdę stabilny.
Dziś mój mąż traktuje mnie jak królową. Stara się spełniać każde moje życzenie, całkowicie utrzymuje rodzinę, pomaga w domu, a w wolnym czasie zajmuje się dziećmi, kiedy ja muszę wyjść. Jestem spokojna – wiem, iż dzieci będą nakarmione, położone spać o czasie, a on sam chętnie z nimi spędza czas.
Byłam przekonana, iż najgorsze już za nami. Marzyłam o tym, iż czeka nas tylko spokojne i szczęśliwe życie. I wtedy zobaczyłam coś, co wstrząsnęło mną do głębi. Okazało się, iż mój ukochany mąż, ten sam, którego miałam za ideał, zdradził mnie cztery lata temu.
Szukając pewnego maila w jego skrzynce, przypadkowo natknęłam się na korespondencję z inną kobietą. Wymieniali się zdjęciami ze wspólnych spotkań, umawiali się na kolejne randki… A przecież wtedy byliśmy już po ślubie i mieliśmy nasze pierwsze dziecko.
Zawsze uważałam, iż zdrady nie można wybaczyć – zwłaszcza, jeżeli nie chodziło o jednorazowy skok w bok, tylko o relację, która trwała przez jakiś czas. Ale teraz, kiedy to mnie dotknęło, czuję się rozdarta. Z jednej strony – nie potrafię patrzeć na męża tak jak dawniej. Nie wyobrażam sobie, iż mogłabym wybaczyć mu to, iż w czasie, gdy gotowałam dla niego obiady i wychowywałam nasze dziecko, on spędzał czas z inną. Z drugiej strony – to było lata temu, a dziś mamy prawie idealną rodzinę, a dzieci są w niego zapatrzone.
Jeszcze nie powiedziałam mu o tym, co odkryłam. Ale nie wiem, jak długo dam radę to w sobie dusić. Boję się, iż przy pierwszej lepszej kłótni wybuchnę i wszystko mu wygarnę. Nie wiem, co zrobić: spróbować wybaczyć dla dobra dzieci i naszej rodziny, czy odejść? Jestem dorosłą kobietą, a jednak nigdy wcześniej nie czułam się tak zagubiona…