Jestem Damian. Mam 48 lat. Marzę o rozwodzie. Jestem w małżeństwie od 20 lat. Trudno podjąć tę decyzję, ale nie mam już sił, by to znosić.

newsempire24.com 3 godzin temu


Chcę rozwieść się z moją żoną, ponieważ nie mogę już dłużej być w jej pobliżu. W ostatnich latach te myśli nie opuszczają mnie ani na chwilę. Jesteśmy małżeństwem od 20 lat, pobraliśmy się, gdy byliśmy jeszcze młodzi.

Kochaliśmy się, ale uczucia dawno wygasły. Teraz żyjemy razem tylko ze względu na nasze wspólne dziecko, chociaż ono już jest dorosłe. Mimo to mam wrażenie, iż nie zrozumie naszej decyzji o rozstaniu.

Na początku moja żona nie chciała mieć dzieci. Uważała, iż moje zarobki są zbyt niskie. W telewizji ciągle pokazują programy, w których kobiety oskarżają swoich mężów o niskie dochody. Przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy, iż u nas dzieje się to samo. Ale potem nagle mnie olśniło. Prawdziwe objawienie!

Niedawno do naszej dzielnicy wprowadziło się kilka nowych rodzin. Wcześniej otaczali nas tylko alkoholicy, przez co na ich tle nasza rodzina wydawała się niemal idealna. W końcu nie było z kim się porównywać!

Nie mamy prawie żadnych przyjaciół ani krewnych. Teraz mamy nowych sąsiadów, którzy czasem do nas wpadają na sąsiedzkie pogawędki. Zaczęliśmy spotykać się jako rodziny. Zauważyłem coś w ich domach.

Małżonkowie nigdy nie mówią o sobie źle – przynajmniej publicznie. A moja żona nieustannie mnie krytykuje przy wszystkich. choćby podnosi głos. Oczywiście to wiele znaczy i jest mi z tym bardzo niekomfortowo. Przez 20 lat nigdy czegoś takiego nie dostrzegałem. Co innego kłócić się w domu, ale przy ludziach…

Obcy ludzie są świadkami jej wrzasków. Gdzie to widziano? A może przesadzam? Moja żona opowiada wszystkim, iż jestem nieudacznikiem i iż musi sama utrzymywać rodzinę.

Twierdzi, iż przez cały ten czas niczego nie osiągnąłem, iż choćby nie byłem w stanie zapewnić synowi odpowiedniego wykształcenia. Mówi, iż to ona opłaciła remont naszego mieszkania. jeżeli jej wierzyć, to tylko ona cokolwiek zrobiła dla naszej rodziny.

Jakbym ja w ogóle niczego nie wniósł. Może wcześniej nie zwracałem na to uwagi, bo nie mieliśmy zbyt wielu kontaktów z innymi ludźmi.

Moja pensja wynosi około 5000 złotych miesięcznie i oddaję całą wypłatę żonie, nie zostawiając sobie nic. To ona zarządza naszymi finansami. Dom kupiliśmy za moje pieniądze, a ja przez pięć lat spłacałem kredyt.

Mimo to ciągle się kłócimy. O pieniądze. Moja żona zarabia tylko 800 złotych. Nigdy nie interesowałem się, na co je wydaje. Mam wrażenie, iż choćby jej głos się zmienił – stał się irytujący, inny niż kiedyś.

Nie lubię z nią rozmawiać, nie chcę jej dotykać. jeżeli coś się dzieje, obwinia mnie i się złości. Cokolwiek zrobię, jest źle, zawsze się mylę. A ona jest po prostu idealna i nieskazitelna. Tak właśnie żyjemy.

Kiedyś byliśmy sobie bliżsi i cieplejsi wobec siebie, ale teraz wszystko się zmieniło… Ona mnie drażni. Nie potrafię tego zmienić. I ona nie zamierza łagodzić ostrych krawędzi – ciągle się ze mną kłóci. Jak mam się nie denerwować?

Każda inna kobieta, którą znam, zachowuje się inaczej. Mówią uprzejmiej, są przyjazne, miłe i kulturalne – zupełnie inne niż moja żona. Dlaczego ona taka jest? Czy całkowicie do mnie oziębła? Czuję, iż nie żyję swoim własnym życiem, tylko jakimś obcym. I to mnie doprowadza do szału.

Na razie nie odważyłem się podjąć konkretnych działań. Mam wrażenie, iż gdzieś głęboko w środku wciąż ją kocham, choć mnie irytuje i czasem doprowadza do szaleństwa. Ale nie chcę już dłużej żyć w ciągłym stresie – nie mam sił, by znosić jej zgorzknienie.

Idź do oryginalnego materiału