Jest Polakiem, ale od 20 lat mieszka w Anglii. Chcieli go deportować. "Przeszukano mnie"

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Polakowi groziła deportacja z Wielkiej Brytanii. Fot. pexels.com / pixabay.com / x.com/guardian


20 lat temu wraz z rodzicami przeprowadził się do Anglii. Mimo świadectw, wyciągów bankowych i innych dokumentów, urzędnicy stwierdzili, iż nie ma wystarczających dowodów na potwierdzenie, iż mieszka tu od lat. Groziła mu deportacja.
Mateusz przeprowadził się z rodzicami do Wielkiej Brytanii w 2004 roku, gdy miał siedem lat. Uczęszczał do angielskiej szkoły podstawowej oraz średniej, następnie dostał się na studia na kierunku podróży i turystyki, które ukończył. Pracuje w firmie transportowej i płaci podatki. Mimo to groziła mu deportacja. Wszystko przez... brak wystarczających dowodów na długi pobyt w kraju.


REKLAMA


Zobacz wideo Tyszka ocenił zdjęcia rodziny królewskiej. "Smutku i szarości jest za dużo"


Mieszkał w Anglii 20 lat. Złożył wniosek i otrzymał decyzję odmowną
Sprawę Mateusza nagłośnił portal "The Guardian". Mężczyzna mieszka w hrabstwie Kent wraz z rodzicami, którzy mają potwierdzenie statusu osób zasiedlonych w Wielkiej Brytanii, czyli tzw. EUSS (mogli zostać po brexicie). On sam również składał wniosek, do którego dołączył świadectwa, kwity z banku i inne dokumenty potwierdzające długi pobyt w UK, jednak w styczniu 2021 roku został odrzucony, o czym dowiedział się rok później. Poprosił więc o administracyjne sprawdzenie decyzji, na co znowu musiał czekać długie miesiące. Ostatecznie zrobiono to dopiero w sierpniu 2024 roku i podtrzymano decyzję odmowną. Mężczyzna wybrał się w podróż do Tajlandii, a gdy wrócił, czekała na niego nieprzyjemna niespodzianka.


Został zatrzymany na lotnisku. "Przeszukano mnie, zabrano telefon i portfel"
Po powrocie z wakacji, a dokładniej 18 września został zatrzymany na lotnisku w Heathrow przez funkcjonariuszy służb imigracyjnych. Wszystko z powodu braku potwierdzenia statusu wcześniej wspomnianego EUSS. Dopiero po odczekaniu ośmiu godzin i wpłaceniu kaucji mógł wrócić do domu. Zwrócił się o pomoc prawną do organizacji charytatywnej Settled zajmującej się podobnymi sprawami. Wszystko dlatego, iż groziła mu deportacja. - Byłem załamany, iż przetrzymywano mnie przez osiem godzin w pokoju na lotnisku Heathrow - relacjonował w rozmowie z theguardian.com. - Przeszukano mnie, zabrano telefon i portfel. Zapytano, dlaczego przyjeżdżam do Wielkiej Brytanii. Odpowiedziałem: ponieważ tu mieszkam. Mówię lepiej po angielsku niż po polsku - dodał.


Groziła mu deportacja. W ostatniej chwili została odwołana
Sprawą Mateusza zajął się Andrew Jordan. Od razu wezwał urzędników do opóźnienia deportacji, gdyż czekali na zaświadczenie z Home Office o złożeniu nowego wniosku do EUSS wraz z wiarygodnymi dowodami na to, iż mężczyzna przybył do Anglii już jako siedmiolatek. Niestety, ponieważ potwierdzenie wciąż nie dotarło, deportacja miała zostać przeprowadzona w poniedziałek. Zwrot akcji nastąpił w ostatnim momencie, a dokładniej w niedzielne popołudnie, gdy Jordan otrzymał e-mail z informacją o odwołaniu lotu. - Nie jestem pewien, co się stanie dalej, ale słysząc tę wiadomość, czuję, iż przez chmury prześwieca trochę słońca - przyznał. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Idź do oryginalnego materiału