Jesień to moja ulubiona pora roku. Po gorącym słonecznym, ciężkim lecie, kiedy upały skutecznie odbierają mi chęć do robienia czegokolwiek konstruktywnego, z utęsknieniem wypatruję jesiennych dni. Poranne chłody, mgły nad łąką przy domu i szare chmury na horyzoncie sprawiają, iż odzyskuję energię i chęć do działania. Chciałabym napisać, iż także w kwestii prowadzenia bloga, jednak zdałam sobie sprawę, iż nie jest on już moim priorytetem. Dawniej, kiedy tylko miałam wolny czas, w większości poświęcałam go na przygotowywanie nowych wpisów. Wymyślałam tematy, utrwalałam pomysły, wpisywałam to wszystko w kalendarz; starałam się czytać takie książki i oglądać takie filmy, które później mogłabym wykorzystać w swoich wpisach, a teraz - szczerze mówiąc - wcale mi na tym nie zależy. Co więcej, nie mam też wyrzutów sumienia związanych z brakiem treści na blogu przez dłuższy czas. Po prostu trochę zmieniły się moje priorytety i zdecydowanie bardziej wolę poleżeć w domu z jakąś powieścią, niż ganiać w plenerze i pozować do zdjęć, poza tym porządne prowadzenie bloga zajmuje naprawdę dużo czasu, ja mam wystarczająco dużo innych zajęć, a doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny.
Nie oznacza to, iż nie będę publikować nowych wpisów, ale nie łudzę się już, iż będą one regularne, a tym bardziej częste. Mam kilka pomysłów, które chciałabym zrealizować tutaj do końca roku (a choćby jeden na styczeń), ale nie będę się z tym jakoś specjalnie spinać. Jakby co - na co dzień jestem na
.
......
Do rychłego zobaczenia!
(zdjęcia: Włóczykij)