Jej imię było Alena, była jego dawną współpracowniczką. Kilka godzin przed świąteczną kolacją mąż zadzwonił i powiedział: «Musimy porozmawiać».

newsempire24.com 5 dni temu

Nazywała się Alina, była jego dawną koleżanką z pracy. Kilka godzin przed uroczystą kolacją mąż zadzwonił i powiedział: Musimy porozmawiać.

Miała na imię Ewelina, była jego byłą współpracownicą. Kilka godzin przed przyjęciem z okazji rocznicy mój mąż zadzwonił i rzucił tylko: Musimy pogadać.

Kinga stała w kuchni swojego mieszkania w Krakowie, delikatnie układając serwetki na stole przygotowanym na tę wyjątkową kolację. To była ich dziesiąta rocznica ślubu z Tomaszem, a ona chciała, żeby wszystko było idealne: świece, jego ulubione wino, zapach pieczonej ryby unoszący się w powietrzu. Ale kilka godzin przed przyjściem gości zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się imię męża. Kinga, musimy pogadać powiedział zimnym, oderwanym głosem. W tamtej chwili jej serce się ścisnęło, jakby przeczuwając coś złego. Nie wiedziała jeszcze, iż ten telefon zmieni jej życie, ale już czuła, jak wszystko, co budowała przez lata, rozpada się w pył.

Tomek był jej opoką, wielką miłością, człowiekiem, z którym dzieliła marzenia i trudności. Poznali się na studiach, pobrali młodo, razem wychowali córkę, Zosię. Kinga ufała mu bezgranicznie, choćby gdy wracał późno z pracy albo wyjeżdżał w delegację. Była dumna z jego sukcesów Tomek został szefem działu w dużej firmie, a jego charyzma otwierała mu wszystkie drzwi. A jednak, trzymając telefon w dłoni, przypomniała sobie szczegóły, które wcześniej ignorowała: jego nieobecne spojrzenie, krótkie odpowiedzi, te dziwne telefony, które nagle przerywał. Wróciło do niej imię Ewelina jak cień, którego nie chciała dostrzec.

Ewelina pracowała z nim dwa lata temu. Kinga spotkała ją na jakimś firmowym szkoleniu wysoka, z pewnym siebie uśmiechem, patrząca na Tomka odrobinę za długo. Wtedy odsunęła od siebie ten przebłysk zazdrości: Tylko koleżanka z pracy, nic poważnego. Tomek choćby mówił, iż Ewelina zwolniła się i wyjechała na prowincję. Ale teraz, słysząc jego wahający się głos w telefonie, Kinga zrozumiała: Ewelina nigdy tak naprawdę nie odeszła. Nie chciałem, żeby tak wyszło, Kinga zaczął, a każde słowo brzmiało jak cios. Przyznał, iż spotyka się z Eweliną od roku, iż wróciła do Krakowa, iż jest zagubiony. Kinga milczała, czując, jak ziemia ucieka jej spod nóg.

Nie pamiętała, jak odłożyła słuchawkę. Ani jak wyłączyła piekarnik, schowała świece, które zapaliła tego ranka z taką nadzieją. Myśli wirowały w jej głowie: Jak on mógł? Dziesięć lat, Zosia, nasz dom i to wszystko dla niej? Siedząc na kanapie, z ich zdjęciem ślubnym w dłoniach, próbowała zrozumieć, kiedy jej życie zamieniło się w kłamstwo. Przypomniała sobie uścisk Tomka z zeszłego tygodnia, jego obietnicę zabrania Zosi w góry. A tymczasem on był z kimś innym. Zdrada paliła ją od środka, ale najgorsze było to, iż niczego nie zauważyła, bo mu ufała. Kochała go tak mocno, iż stała się ślepa.

Gdy Tomek wrócił, Kinga przywitała go ciężkim milczeniem. Goście nie przyszli odwołała kolację, nie potrafiąc udawać. Wyglądał na winnego, ale nie złamanego. Nie chciałem cię zranić, Kinga. Ale z Eweliną to co innego. Te słowa dobiły ją. Nie krzyczała, nie płakała patrzyła na niego jak na obcego. Wynoś się. Jej głos był twardszy, niż się spodziewała. Tomek skinął głową, wziął torbę i wyszedł, zostawiając ją samą w mieszkaniu wciąż pachnącym zapachami święta, które nigdy nie nadeszło.

Minął miesiąc. Kinga próbowała żyć dla Zosi, która nie wiedziała wszystkiego. Uśmiechała się do córki, przygotowywała jej śniadania, ale noce spędzała na szlochu, zadając sobie pytanie: Dlaczego nie byłam dość dobra? Przyjaciele ją wspierali, ale ich słowa nic nie leczyły. Dowiedziała się, iż Tomek i Ewelina teraz mieszkają razem kolejny cios. A jednak gdzieś głęboco coś się w niej budziło siła. Nie załamała się. Odwołała tamtą kolację, ale nie swoje życie.

Dziś Kinga patrzy w przyszłość z ostrożną nadzieją. Zapisała się na kurs projektowania spełniając swoje dawne marzenie, spędza więcej czasu z Zosią, uczy się siebie kochać. Tomek czasem dzwoni, przeprasza, ale ona nie jest gotowa go słuchać. Ewelina, której imię kiedyś było tylko cieniem, nie ma już nad nią władzy. Kinga wie teraz jedno: jej życie to nie on, ani ich małżeństwo. To ona. A ta rocznica, która miała być świętem, stała się pierwszym rozdziałem nowej historii. Historii, w której już nie będzie żyć dla obietnic innych ludzi.

Nauczyła się jednego nigdy nie wolno gasić własnego światła dla kogoś, kto nie potrafi go dostrzec.

Idź do oryginalnego materiału