Gdzie zjeść w Dubaju?
Jedzenie w Dubaju wymaga osobnego wpisu bo tak jak różnorodne jest miasto i ludzie, którzy tu mieszkają, żyją i pracują, tak różnorodna jest kuchnia, którą ze sobą przywożą.
Mimo, iż byliśmy tym razem w Dubaju dość krótko to zdążyliśmy sprawdzić naprawdę sporo knajpek. Z poprzedniego wyjazdu pamiętamy natomiast, iż w Hotelu Hilton Deira znajduje się najlepsza na świecie restauracja Gordona Ramseya, więc jeżeli ktoś chce odwiedzić dzieło mistrza to zdecydowanie warto tutaj. Jedliśmy tam seabassa czyli okonia morskiego oraz tiramisu i wszystko było idealne. Dowodem na to niech będzie fakt, iż to było 12 lat przed drugą podróżą i pamiętamy wszystkie detale tej kolacji. To były czasy przedblogowe, więc nie było foto dokumentacji jedzenia ale wspomnienie zostało do dziś.
Druga, później otwarta restauracja znajduje się na szczycie wyspy Palma Jumeirah w hotelu Atlantis.
A miejsca, które odwiedziliśmy tym razem podrzucamy poniżej.
Jedzenie w Dubaju? – mapa ciekawych miejsc
Restauracje w Dubaju
Podczas tego pobytu w Dubaju mieszkaliśmy w La Mer i kulinarnie ta dzielnica wypada bardzo dobrze.
Najczęściej bywaliśmy w Zou Zou bo gwałtownie odkryliśmy, iż oferuje bardzo dużą różnorodność i nie ma tam dań nietrafionych.
Jedzenie w Dubaju – restauracje w dzielnicy La Mer
Zou Zou
Zou Zou to restauracja turecko-libańska. Bardzo nowocześnie zaprojektowana. Wnętrze jest wygodne i przytulne a jedzenie podane niezwykle apetycznie. I co najważniejsze, nie tylko dobrze wygląda ale też smakuje.
Pierwszy raz w Zou Zou rzuciliśmy się na wszystko jak szpaki na czereśnie i zdecydowanie przesadziliśmy. Początkowo miał to być rozsądny lunch ale po nim do wieczora był post. Bo zrobiliśmy bardzo solidny przegląd kuchni i możliwości kucharza i wracając tu w ostatni dzień wciąż byliśmy zdania, iż jedno z najlepszych miejsce w dzielnicy La Mer i w całym w Dubaju.
Na start wjechało fette.
Znakomicie wyglądała i równie dobrze smakowała sałatka figowa.
Lubimy wegańskie yalangie czyli faszerowane i zwijane liście winogron więc dorzuciliśmy do tego zamówienia.
Ten kierunek świata zawsze oznacza dla nas dobrą jagnięcinę. Ale Dorotka miała smaka jeszcze na saslik steak czyli marynowaną, cienko krojoną polędwicę wołową.
To zamówienie dla kilku osób a iż było nas kilkoro więc pokonaliśmy je zanim ono pokonało nas. Smaki niezapomniane, każde zasługuje na osobne słowa uznania.
Polecamy też ich lemoniady, które tu widać na fotkach oraz ten wyjątkowy chleb
Ceny:
- fette – 35-45 dirhamów
- sałatka figowa – 45 dirhamów
- yalagie – dirhamów
- lamb chops – 98 dirhamów
- saslik steak – 140 dirhamów
W ostatni dzień przyszliśmy wieczorem, siedliśmy na zewnątrz bo temperatura była już znośna. Przez to nie mamy tak ładnych fotek jak z pierwszego razu ale za to jedzenie wciąż było znakomite.
To manakeesh wild zaatar, płaski chleb ze znaną bliskowschodnią przyprawą czyli zaatarem. Lepiej smakuje niż tu wygląda na fotce ale w dzień wygląda świetnie.
Świetna była muhammara, miks orzechów, kaszy bulgur, na bazie pasty pomidorowej z pieprzem i sosem z granatów. Do tego zamówiliśmy też jagnięcina ale tym razem w postaci urfa kebab.
Ceny:
- manakeesh wild zaatar – 30 dirhamów
- muhammara – 28 dirhamów
- urf kebab – 75 dirhamów
Kaftan
Restauracja Kaftan znajduje się obok Zou Zou, przy tym samym deptaku. Prezentuje kuchnię turecką w najlepszym jej wydaniu. Podobnie jak w Zou Zou zachwycał nas wygląd dań i smak.
Nauczeni doświadczeniem pierwszego dnia, do zamówień podeszliśmy ostrożniej wybierając porcje tak by spróbować a nie od razu się najeść.
Sałata narli pankar – to polecajka szefa kuchni z której skorzystaliśmy, była świetna a porcja niestety, nie do przejedzenia. Składa się z młodych buraków, młodych liści szpinaku, tureckiego białego sera i pestek granatów.
dodatkowo zamówiliśmy grillowany ser halloumi, który był również strzałem w dziesiątkę.
Dla zabawy smakami polecamy soguk meze tabagi. Samo meze oznacza zestaw, wybór niewielkich przekąsek a w tym wypadku był to zestaw z humusem, typowo turecki sos aci ezme, kilka rodzajów past z bakłażana a do tego kofta. To danie również było na liście polecanej przez szefa kuchni Kaftan.
Ceny:
- narli pancar – 42 dirhamy
- grillowany halloumi – 37 dirhamów
- soguk meze tabagi – 75 dirhamów
Sikka Cafe
Sikka znajduje się nieco dalej patrząc od strony hotelu Rove La Mer, gdzie mieszkaliśmy w Dubaju. Wpadliśmy tu zaspokoić małego głoda. Było dobrze jednak traktowalibyśmy tę knajpkę jako miejsce kolejnego wyboru. Ale polecamy ją szczególnie gdy chcesz zjeść iftar, pierwszy posiłek muzułmanina w czasie ramadanu.
Nasze zamówienie było tym razem mniejsze i ograniczyło się do humusu, grillowanego halloumi, baba ganoush i machbous laham czyli jagnięciny z ryżem
Ceny:
- humus – 28 dirhamów
- grillowany halloumi – 46 dirhamów
- baba ganoush – 26 dirhamów
- machbous laham – 74 dirhamy
Forever Rose Cafe
To zdecydowanie fancy miejsce dla osób szukających zaskakujących wnętrz. Idealne pod Instagrama. Historia tej kawiarni zaczęło się w Londynie od… róż. Z czasem przekształciła w miejsce z wyszukanymi prezentami i słodyczami.
Arabian Tea House
Arabska herbaciarna w dzielnicy Al Bastakiya to jedno z najsłynniejszych miejsc Dubaju. I pewnie znajdziesz ją jako polecaną w wielu poradnikach. Nie ma w tym nic zaskakującego bo sława tego miejsca bierze się z tradycji i jakości kuchni.
Po lewej stronie od wejścia znajduje się miejsce na pamiątkową fotkę.
Ale w upalne dni najprzyjemniej jest w przytulnym wręcz domowym wnętrzu.
Zamówiliśmy delikatne przekąski czyli grilowany ser halloumi
oraz wrapa z jagnięciną i nieduży, jagnięcy szaszłyk ale nie taki zwyczajny tylko z z suszoną czarną cytryną, grillowaną na węglu drzewnym.
Do tego polecamy pyszne lemoniady i mrożone herbatki hibiskusowe.
Ale w Arabian Tea House tak naprawdę warto spróbować dwóch naprawdę wyjątkowych smaków.
Gahwa
Pierwszy to zielona, arabska kawa zwana gahwa i serwowana w tradycyjny sposób czyli nalewana ze sporej wysokości do filiżanek. Gahwa i jej sposób podawania będący oznaką gościnności zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Wielbłądzie lody
Drugi smak to lody z wielbłądziego mleka. Koniecznie chcieliśmy ich spróbować i okazało się, iż w smaku bardzo przypominają nasze, krowie ale jak dowiedzieliśmy się, mleko wielbłąda ma trzy razy więcej witaminy C.
A to już absolutny delikates, świeże i bardzo soczyste daktyle, które moczy się w bardzo delikatnej paście tahini. Smakują obłędnie.
Ceny:
- grillowany halloumi – 37 dirhamów
- wrap z jagnięciną – 50 dirhamów
- lemon lamb tikka – 70 dirhamów
- daktyle i tahini – 30 dirhamów
- lody z mleka wielbłądziego – 37 dirhamów
Jedzenie w Dubaju – kulinarny spacer po Spicy Souk i Textil Souk
Wisienką na torcie tego wyjazdu był kulinarny spacer uliczkami Spicy Souk i Textil Souk, jednych z najstarszych miejsc w mieście. Bo to nie tylko spacer ale poznawanie mieszanki trzech kultur ikuchni – emirackiej, indyjskiej i irańskiej.
Jedzenie w Dubaju – jakie miejsca odwiedzimy podczas kulinarnego spaceru?
Najpierw spotkaliśmy z naszą przewodniczką Meze i uczyliśmy się nazywania i rozpoznawania przypraw, z których spora część jest bardzo mało znana w Polsce.
Po zaliczeniu na piątkę testów ruszyliśmy w dalszą drogę. Jako, iż był czas ramadanu trafiliśmy na oczekujących na iftar czyli pierwszy posiłek spożywany po zachodzie słońce.
Al Hajes Cafeteria
Naszym pierwszym celem była streetfoodwa knajpka ekspatów z hinduskiej Keralii. Do spróbowania mieliśmy wrapa i chai czyli rodzaj herbaty ze sproszkowanych liści czarnej herbaty z dodatkiem kardamonu, dużej ilości cukru oraz mleka.
Może nie wygląda ale smakuje dobrze.
Jafer Biman Ali Cafeteria
Dalej poszliśmy na irańskie lody faloodeh. Poznaliśmy ich sposób przyrządzania i smak podczas pobytu w Iranie i to był dokładnie ten sam smak. Irańskie lody są uważane za pierwszy, lodowy deser na świecie!!!
Wsiedliśmy do abry by przepłynąć na drugą stronę Dubai Creek i dotrzeć do textile souk. Pierwszy tekstylny targ w Dubaju, który powstał w XIX wieku.
Hamad Khalfan Al Dalil
Wzdłuż Dubai Creek jest rząd knajpek, gdzie przyrządza się chai i smażone na głębokim tłuszczu przekąski. Zaś najstarszą z tych knajpek, działającą od 1971 roku jest Hamad Khalfan Al Dalil. Tutaj spróbowaliśmy pierożków samosa wypełnionych fetą.
A także pakodę z młodą cebulką, w cieście naleśnikowym.
Foodie Junction
Niespiesznie spacerując dotarliśmy do Meena Bazaar położonego blisko Muzeum w Dubaju. To miejsce jest pełne indyjskich knajpek ze street foodem zwanym chaat.
Próbowaliśmy pani puri czyli rodzaju balonika z ciasta, które przebija się i wypełnia ziemnikami, fasolą dodając zielonego, pikantnego chilli.
Al Khayma Heritage Restaurant
Spacer zakończyliśmy w wyjątkowym miejscu jakim jest restauracja Al Khayma Heritage. Tutaj możemy liczyć na typową, emiracką kuchnię a jej ściany są ozdobione zdjęciami z życia miasta przed boomem naftowym.
Mimo, iż wcześniej poważnie najedzeni zasiedliśmy do stołu, na który po kolei wjechały:
sałatka jarjeer z rukoli, cebuli i granata
Później pojawił się zawiesisty, warzywny gulasz na bazie pomidorów.
Dalej znane nam już wcześniej z La Mer – laham machboos czyli jagnięcina wolno gotowana, z ryżem aromatyzowanym przyprawami takimi jak bezar.
Do picia cytrynowo-miętowa lemoniada. A obok starsza kobieta przygotowywała nasz deser.
Bardzo popularne w Zatoce Perskie pączuszki luqaimat, które podaje się skropione np. syropem daktylowym.
Na koniec zdjęcie z Meze, która była naszą przewodniczką na tym kulinarnym tripie i opowiedziała nam o smakach i zapachach Dubaju.
Koszt takiego touru to 420 dirhamów.
Teksty o Dubaju
Więcej tekstów z Dubaju znajdziesz na naszym blogu:
Zjednoczone Emiraty Arabskie z Szalonymi Walizkami
Jedzenie w Dubaju i nie tylko
A na teksty kulinarne z polecanymi przez nas restauracjami, kuchnią świata i przepisy zapraszamy do tego miejsca na naszym blogu
O kuchni z Szalonymi Walizkami