To jedyny taki obiekt w Polsce pokryty elewacją z dębowej kory, która została przywieziona prosto z Portugalii. To także ewenement w skali światowej. Budowle, w których zastosowano podobne rozwiązanie, są niezwykle rzadkie. Pałac w Mojej Woli jest jednym z dwóch takich miejsc w Europie. Przez wiele lat ten zabytek stał zaniedbany i popadał w ruinę, na szczęście pojawiła się szansa na jego ratunek.
Pałac myśliwski zbudowany został w 1852 r. dla księcia brunszwicko-oleśnickiego Wilhelma, według projektu polskiego architekta inż. Karłowskiego. Pałac położony jest w Mojej Woli — osadzie leżącej na skraju wsi Sośnie, w powiecie ostrowskim, ok. 25 km na południowy zachód od Ostrowa Wielkopolskiego. Budynek utrzymany jest w stylu szwajcarskim. Pałac zbudowano z drewna, został osadzony na kamiennej podmurówce. W roku 1895 i w latach 1902-1903 budynek przeszedł dwie poważne rozbudowy. Dodano wówczas murowaną pięciokondygnacyjną wieżę z tarasem widokowym. Obok pałacu pojawiła się powozownia, stajnie oraz wędzarnia. Wszystkie budynki utrzymano w podobnym stylu.
To jedyny taki obiekt w Polsce pokryty elewacją z korą dębu korkowego, która została przywieziona prosto z Portugalii. To także ewenement w skali światowej. Budowle, w których zastosowano podobne rozwiązanie, są niezwykle rzadkie. Pałac w Mojej Woli jest jednym z dwóch takich miejsc w Europie. Korek na ścianach pałacyku, upodabniając go do parkowego otoczenia, z pewnością nadawał mu bardziej „myśliwski” charakter. Park otaczający pałac, uznany został w 1989 r. za pomnik przyrody. Utrzymany jest w stylu angielskim, powstał na bazie drzewostanu leśnego, a uformowany został w połowie XIX w. w tej chwili znaleźć tu można 55 gatunków drzew, a także około 20 gatunków krzewów. W parku krajobrazowym, który otacza pałac, można zobaczyć 11 drzew, będących pomnikami przyrody.
W 1948 r. w pałacu założony został Ośrodek Doskonalenia Robotników Leśnych, który działał do 1950 r. W latach 1950-1952 powstało tu Technikum Leśne im. Bolesława Bieruta, które było pierwszą w historii leśnictwa szkołą dla dziewcząt. Technikum w pałacu znajdowało się do czerwca 1975 r., kiedy to przeniesione zostało do Starego Sącza. Pałac pozostał własnością Lasów Państwowych do 1992 r., Później właścicielem została gmina, która sprzedała w 2008 r. budynek prywatnej spółce z Warszawy. Przez wiele lat niestety jego stan nie został poprawiony i powoli popadał w ruinę. Pałac oraz park został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa wielkopolskiego. Przez ostatnie lata obiekt był opuszczony i nie prowadzono w nim niezbędnych prac zabezpieczających.
Pojawiła się szansa na ratunek dla tego zabytku!
W sierpniu 2021 r. nastąpiły zmiany właścicielskie Pałacu Myśliwskiego w Mojej Woli. Nowym właścicielem został pan Jerzy Gregorczyk, który obiecał, iż pomoże w pracach zabezpieczających przed dalszą degradacją zabytku.
Jak możemy przeczytać na Facebooku („Ratujmy pałac myśliwski w Mojej Woli”), jeszcze przed okresem zimowym dobiegły końca obiecane przez właściciela prace zabezpieczające.
„Z końcem października zamknięte zostały wszystkie okna i drzwi parteru. Od początku listopada pałac jest zamknięty dla osób postronnych. O zakazie wstępu na obiekt informują odpowiednie tabliczki. W porozumieniu z policją każda próba zniszczenia zabezpieczeń i wejścia do środka będzie zgłaszana i traktowana jak włamanie. Pałac jest pilnowany. Prace zabezpieczające polegały na wyczyszczeniu rynien i ich naprawie. Liście zalegające w rynnach przez wiele lat zdążyły się zamienić w kilkadziesiąt kilogramów kompostu. od dzisiaj woda spływa rynnami w dół, a nie tak jak do tej pory częściowo po elewacji. Usunięto część szpecących elementów z blachy trapezowej nabitej na elewacje. Stały się one zbędne po nadaniu rynnom odpowiednich spadków. Wymieniono płotki przeciwśniegowe, które były w 99 proc. zgniłe. Naprawiono wszystkie uszkodzenia połaci dachowej. Uzupełniono okucia blaszane. Nie ma już mowy o dostawaniu się wody do wnętrza budynku. Zasłonięto otwory w wieży, którymi woda wpadała do wewnątrz”.
Jak przyszłość pałacu widzi nowy właściciel?
— Przede wszystkim pałac ma służyć społeczeństwu i być dostępny dla turystów, dlatego najchętniej przekazałby go w ręce stowarzyszenia, zakonu, wspólnoty, które poprowadziłyby dom spokojnej starości czy ośrodek wspierający osoby niepełnosprawne. Jak sam mówi, rezydencja nie jest mu potrzebna, a istniejący projekt zagospodarowania pod kątem centrum konferencyjno-biznesowego nie jest dobrym pomysłem — mówi pan Jerzy.