Jedność w różnorodności

twojacena.pl 1 godzina temu

**Jedno Ciało**

Może ktoś nie wierzy w takie rzeczy, a inni są przekonani, iż na świecie istnieją dwie połówki, które się odnajdują i stają się jednym ciałem. Nic, absolutnie nic nie jest w stanie ich rozdzielićno, może tylko śmierć, z tą się nie dyskutuje.

Istnieje tyle pięknych słów: miłość, oddanie, czułość, wierność. To uczucia, które królują w kochających się rodzinachtych prawdziwych. Gdzie mąż i żona są jednym.

Tak żyli Kasia i Marek. Pobrali się z wielkiej miłości, od pierwszych dni dbali o siebie, wspierali.

Kasia, patrzę na was z Markiemjak to się stało, iż tak do siebie pasujecie? choćby wyglądacie podobnieśmiała się przyjaciółka Agnieszka.

Bo jesteśmy dwiema połówkami jednego ciałaodpowiadała Kasia, choć nie przywiązywała do tych słów większego znaczenia. Mówiła tak po prostu.

Masz szczęście, Kasiu. Szkoda, iż ja nie znalazłam takiego męża.

Znajdziesz, jak się postaraszodparła Kasia.

Mijały lata. Kasia i Marek doczekali się dwóch synów. Wychowywali ich w miłości i cieple. Marek nigdy nie podniósł głosu ani na żonę, ani na dzieci. Kasia też była spokojna jak jezioro w letni wieczór. Ich rodzina była mocna, pełna dobroci. Razem jeździli na wakacje, razem na działkę. Nikt nie miał o nich złego słowa.

Marek pracował jako kierownik w firmie budowlanej, a Kasia uczyła historii w liceum. Chłopki dobrze się uczyli, uprawiali sport. Starszy skończył szkołę i poszedł na studia, młodszy był jeszcze w drugiej klasie. Pewnego dnia Marek wrócił z pracy i położył się na kanapie w milczeniu. Źle się czuł, ale nie chciał martwić żony. Kasia jednak od razu zauważyłanigdy nie kładł się po pracy.

Marku, co z tobą? Źle się czujesz?spytała z niepokojem.

Tak, trochę mi słabo. Nie przejmuj się, przejdzie. Nie pierwszy raz

Jak to? Już ci tak było?zdziwiła się Kasia.

Na pracy raz mi się zrobiło słabo, ale przeszło. Odpocznę i będzie dobrze.

Kasia przygotowała kolację, ale Marek nie chciał jeść.

Kasiu, zjedz sama, nie mam apetytu.

Siedziała w kuchni sama, bez apetytu, myśląc: *Co się z nim dzieje? Nigdy nie narzekał na zdrowie. Czterdzieści trzy lata to przecież nie wiek, żeby się rozkładać. Trzeba go zapisać do lekarza.*

Marek też rozmyślał: *Nie rozumiem Zawsze byłem zdrowy, a teraz ta słabość. Nie chcę, żeby Kasia się martwiła. Może jak się prześpię, to minie.*

Rano wszystko było w porządku. Zjedli śniadanie i poszli do pracyon na budowę, ona do szkoły. Ale po jakimś czasie Kasia zauważyła, iż Marek schudł, wyglądał na zmęczonego.

Marku, na pewno dobrze się czujesz?

W sumie tak. Tylko czasem brakuje mi sił

Dobrze, zapiszę cię do lekarza i pójdziemy razem. To nie żarty. Słabość w twoim wieku? Trzeba to sprawdzić, serce mi nie daje spokojupowiedziała wieczorem.

Gdy usłyszała diagnozę, nie mogła uwierzyć.

Panie doktorze, może to pomyłka?

Jaka pomyłka? Mąż przeszedł pełne badania, niestety wykryliśmy nowotwór. Na szczęście nie ostatnie stadium, będziemy walczyć. On też nie może się poddawać, a tym bardziej pani. Trzeba mieć nadzieję.

W domu zamknęła się w łazience. Nie chciała, żeby Marek widział jej łzy, ale nie mogła już ich powstrzymać. Odkręciła wodę i wybuchnęła płaczem.

Nie wierzę, iż Marek może umrzeć. Nie chcę w to wierzyć, nie potrafię tego zaakceptowaćmyślała. *Wiem, jak podstępna jest ta choroba Mój ojciec też odszedł przez nią. Leki tylko przedłużą życie, ale w końcu przestaną działać.*

Wyszła, umyła naczynia. Marek oglądał telewizję. On też wiedział. Ale starał się nie okazywać strachu, przynajmniej przed żoną.

Oboje myśleli o tym samym, ale udawali, iż nic się nie dzieje.

W końcu Kasia postanowiła z nim porozmawiać.

Marku, przestańmy się oszukiwać. Wiem, iż oboje się boimy. Czuję cię, wiem, co przeżywasz. Nie możesz się poddawać. Obiecaj mi, iż będziesz walczył. Będziemy walczyć razem. jeżeli się poddasz, nigdy ci tego nie wybaczę. Obiecujesz?

Przypomniała sobie wszystkie trudności, które przeszli. Jak stracili dom w pożarze i zostali z niczym. Jak najbliżsijego brat z żoną i siostra, których uważali za rodzinęodwrócili się od nich, mówiąc, iż każdy ma swoje problemy. A jednak Kasia i Marek przetrwali. Odbudowali życie.

Teraz często powtarzała mężowi:

Jesteśmy razem tyle lat. jeżeli przetrwaliśmy tyle, przetrwamy i to.

Przypominała mu, jak wiele razy wydawało się, iż nie ma wyjściaa jednak zawsze znajdowali rozwiązanie. I teraz, gdy wreszcie mieli spokój, gdy młodszy syn też poszedł na studia, gdy wszystko było na swoim miejscuMarek miał odejść? Nie, ona nie pozwoli. Będzie walczyć. Bo byli jednym ciałem.

Wieczorami udawała, iż przegląda laptopa, ale w myślach wciąż powtarzała:

Teraz, gdy wreszcie jest dobrze, on chce mnie zostawić?Mówiła do męża, a choćby żądała:

Marku, walcz. Musisz walczyć, nie poddawaj się, miej nadzieję. A ja zawsze będę przy tobietwoją podporą, opiekunką, przyjaciółką i żoną. Chcę twojego zdrowia bardziej niż ty sam.

Marek słuchał w milczeniu. Znał diagnozę. Wiedział, jak to się kończy. Ale pewnego dnia powiedział stanowczo:

Wiesz co, Kasiu? Zwalczymy to. I tak nie mam nic do straceniauśmiechnął się. Nie chcę zostawiać cię samej.

Kasia pomyślała:

To pierwszy znak, iż mi uwierzył. Że zrozumiałrazem jesteśmy silni. Pokonamy wszystko, co stanie nam na drodze. Nikt nas nie rozdzieli.

Mijali miesiące. Walczyli. Kasia go wspierała, on czasem się uśmiechał. Po roku lekarz dał im dobrą wiadomośćstan Marka się poprawił. Ożył, znów był wesoły. Kasia też się starała uśmiechać.

W końcu usłyszeli: Marek wygrał. euforii nie było końca

Idź do oryginalnego materiału