Nicole, znana w sieci jako @nicoledxn, to Polka mieszkająca na stałe w Egipcie. Dzieli się codziennością z życia w tym kraju, relacjonując lokalne zwyczaje, ale też realne problemy, z jakimi musi się mierzyć na co dzień. Na TikToku opublikowała nagranie, w którym odpowiedziała na pytanie, czy jako Europejka jest tam oszukiwana. Jej film gwałtownie przyciągnął uwagę, głównie dlatego, iż pokazała coś, co dla wielu bywa szokujące: ogromną różnicę w cenach dla mieszkańców i turystów.
REKLAMA
Zobacz wideo Kuchnia egipska, czyli przysmaki znad Nilu, których musisz spróbować
Egipt. Ceny w sklepach różnią się dla mieszkańców i turystów
Mieszkając w Egipcie, Nicole nauczyła się radzić sobie z sytuacjami, w których musi liczyć się z wyższymi kosztami zakupów. Zdradza, iż choć nie czuje się oszukiwana, to sprzedawcy proponują jej zawyżone ceny. - Zdarzają się sytuacje, w których próbują sobie na mnie zarobić więcej, właśnie dlatego, iż jestem Europejką - mówi.
Właśnie z tego względu często zabiera na zakupy męża - Egipcjanina. - On wchodzi pierwszy do sklepu i pyta o cenę, a później dopiero ja do niego dołączam [...], bo wiemy, iż jak ja od razu z nim wejdę, to sprzedawca spojrzy na mnie i od razu powie nam dużo wyższą cenę - dodaje. Nie dotyczy to jednak wszystkich miejsc. W supermarketach czy aptekach sytuacje zawyżania cen zdarzają się rzadziej, ale nie są całkowicie wyeliminowane.
Czy warto się targować w Egipcie? Tak, w przeciwnym razie zapłacisz fortunę
Negocjacje podczas zakupów to nie zwyczaj, tylko konieczność. - W Egipcie podstawą jest targowanie się i to nie jest tak, iż tylko Europejczycy muszą, tylko Egipcjanie również - podkreśla Nicole. Problem w tym, iż ceny wyjściowe potrafią być wielokrotnie wyższe niż realna wartość produktu. Komentarze pod jej filmem nie pozostawiają złudzeń.
Wczoraj pierwsza cena za plecak, którą krzyknął, było 45 dolarów. Jak już wychodziłam, to wciskał, żebym kupiła za 8 dolców
W Kairze nie chcieli mi wydać reszty. Jest to okropne, czuje się oszukana, okradziona i w wiecznym niebezpieczeństwie
Dziś w hotelowej aptece w Hurghadzie za Antinal [popularny w Egipcie lek przeciwbakteryjny - przyp.red.] zapłaciłam 5 razy więcej, niż kosztuje. I to tylko za jeden listek
- relacjonują internauci. Z kolei jedna z turystek wspomina, iż po 10 dniach w kraju faraonów na zakupy wysyłała chłopaka. Dodatkowo jej wizyta na dworcu nie należała do najprzyjemniejszych. Bowiem miała przygotowany bilet za 130 EGP (ok. 3 dolary), a usłyszała, iż dla turystów bilet kosztuje aż... 35 dolarów. Czy kiedykolwiek musiałeś/aś targować się w Egipcie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.