Do tej pory Bułgaria była dla Polaków synonimem wakacyjnego rozsądku. Słońce, Morze Czarne, Złote Piaski i przystępne ceny nie obciążały portfela choćby podczas rodzinnego urlopu. Kraj przyciągał tysiące turystów, którzy szukali balansu między komfortem a budżetem. Wszystko wskazuje jednak na to, iż ten wakacyjny krajobraz się zmieni. Komisja Europejska powiedziała "tak" bułgarskiemu euro. Zielone światło oznacza, iż niedługo poczciwy lew przejdzie na emeryturę, a jego miejsce zajmie wspólna waluta. Czy to koniec tanich wakacji, jakie znaliśmy?
REKLAMA
Zobacz wideo Pojechałam pierwszy raz i przepadłam. Pokażę wam Maltę, jakiej nie znacie
Kiedy w Bułgarii będzie euro? Kraj spełnił wszystkie warunki
5 czerwca 2025 roku Bułgaria otrzymała oficjalną zgodę na przystąpienie do strefy euro jako 21. członek wspólnoty walutowej. Decyzja zapadła po długim procesie, który trwał praktycznie od momentu wejścia tego kraju do Unii Europejskiej w 2007 roku. Sofia próbowała wcześniej, ale przeszkodą była m.in. zbyt wysoka inflacja. Dopiero teraz, gdy 12-miesięczny wskaźnik spadł do 2,7 proc., spełniono ostatni z twardych warunków.
Premier Bułgarii Rossen Żelazkow nazwał ten dzień "wyjątkowym", podkreślając, iż to efekt lat reform i współpracy z europejskimi partnerami. Jak czytamy w serwisie reuters.com, waluta ma się zmienić od 1 stycznia 2026 roku, o ile - zgodnie z procedurą - decyzję KE zatwierdzą ministrowie finansów państw UE (co ma nastąpić już w lipcu).
Dla Bułgarii zmiana waluty jest momentem przełomowym. Z jednej strony to awans ekonomiczny, z drugiej zaś, prawdziwy test dla turystyki, która opierała się dotąd na jednym z głównych atutów: niskich cenach. Przed pandemią i wojną w Ukrainie tygodniowy urlop z przelotem i wyżywieniem w Złotych Piaskach można było znaleźć już za około 1500-1800 zł od osoby. W porównaniu z Chorwacją czy Grecją była to prawdziwa gratka. Od przyszłego roku ceny mogą wyglądać zupełnie inaczej.
euro iStock/darkojow
Koniec taniego raju? Turyści mogą zacząć kalkulować
Eksperci już teraz przyznają: zmiana waluty może wpłynąć na portfele urlopowiczów. Jarosław Grabczak z eSky przypomina, iż podobna sytuacja miała miejsce w Chorwacji. Tuż po wprowadzeniu euro ceny poszły w górę, zwłaszcza w restauracjach, barach i atrakcjach turystycznych. To samo może spotkać kolejny bałkański kraj.
Przystąpienie do strefy euro może chwilowo osłabić zainteresowanie Bułgarią, zwłaszcza wśród osób, dla których cena odgrywa najistotniejszą rolę przy rezerwacji wycieczek
- komentuje Grabczak. Natomiast Nikołaj Iwanow, emerytowany urzędnik z Sofii, cytowany przez serwis france24.com, określił wspólną walutę jako "Titanica", na który kraj Złotych Piasków właśnie wsiada. I chociaż to obraz retorycznie dramatyczny, w tle faktycznie czai się ryzyko.
Na krótszą metę wakacyjny kompas może przestawić się na tańsze kierunki, np. Albanię, Turcję czy klasyczny Egipt. Jednak w dłuższej perspektywie zmiana waluty podbije jakość bułgarskiej oferty. Hotele, restauracje i touroperatorzy będą musieli konkurować nie tylko ceną, ale także standardem. Euro może otworzyć też drogę do większych inwestycji w infrastrukturę, co przełoży się na rozwój turystyki premium. Powrót rosyjskich turystów, jeżeli do niego dojdzie, również może podnieść popyt, a za nim ceny. Jednak na dzień dzisiejszy pewne jest jedno: Bułgaria w 2026 roku nie będzie już tym samym krajem, jaki znaliśmy z katalogów "last minute" i trzeba będzie się do tego przyzwyczaić.
Czy zmiana waluty w Bułgarii wpłynie na Twoje plany wakacyjne? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.