Jechał metrem, gdy do wagonu weszła wycieczka szkolna. Oto co się stało. "Nie piszczymy, jak padamy"

gazeta.pl 4 godzin temu
Szkolne wycieczki to ogromna odpowiedzialność i wyzwanie dla nauczycieli. Pilnowanie rozbrykanych, rozemocjonowanych uczniów nie jest prostym zadaniem. To, co zobaczył i usłyszał w metrze jeden z warszawskich profesorów, wprawiło go w osłupienie.
Kierownik Katedry Zarządzania na Uniwersytecie Civitas w Warszawie prof. Andrzej Kondej, który jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych (jego profil na Facebooku obserwuje ponad 11 tys. osób) opowiedział o tym, co niedawno spotkało go w metrze. Profesor, jadąc na zajęcia metrem, spotkał nauczycielkę z grupą dzieci. Tym samym wagonem podróżowało sporo innych pasażerów, więc dzieciaki mogły jedynie pomarzyć o tym, by usiąść, a choćby trzymanie się czegoś, by nie upaść, było sporym wyzwaniem. Nauczycielka, która się nimi zajmowała, mistrzowsko wybrnęła z tej sytuacji. Dodatkowo dała wszystkim cenną lekcję.


REKLAMA


Akcja: Warszawa, metro linii 1, stacja Wierzbno, godzina 8.30. Do zatłoczonego wagonu metra wsiadła grupka dzieci ze swoją nauczycielką. Można powiedzieć: dobiła, a nie wsiadła, gdyż każde dziecko miało tyle miejsca, ile miało kawałka podłogi. Sytuacja trudna, ekstremalna dla wielu, ale nie dla dzieci. Podczas ruszania podniosły krzyk, radosny, a nie przerażenia. Reakcja pani z uśmiechem: Nie piszczymy, jak padamy
- relacjonował. prof. Kondej. "Następnie była instrukcja ( z uśmiechem): "Stoimy na całych stopach, lekko uginamy kolanka i balansujemy!". Instrukcja odebrana przez dzieci z uśmiechem" - dodał.


Zobacz wideo Ta szkoła jest warta 124 miliony. "Dajemy szanse każdemu, kto chce się u nas uczyć"


Dziesięciominutowa podróż metrem pełna emocji i radości
Dzieci wraz z nauczycielką jechały metrem przez około 10 minut. I chociaż było tłoczno, to wszystko przebiegało w niesamowicie przyjemnej i pogodnej atmosferze. Jak napisał autor posta, który obserwował całe zdarzenie, z rozmowy wynikało, iż jest to wycieczka klasy 3b. Był zachwycony życzliwością i relacją, jaką nauczycielka stworzyła z uczniami.
Zachowanie nauczycielki z metra to cenna lekcja dla wszystkich. Jak zwrócił uwagę profesor, dzięki odpowiedniemu podejściu "Trudne okoliczności nie muszą być dramatem, powodem do narzekania, a mogą być przygodą i wyzwaniem".
Są u nas nauczyciele mądrzy, kochający dzieci, z pasją, traktujący swoją pracę jako wspaniałą misję wychowania młodego pokolenia. Pani profesor: wielki szacun! Pani mądrą radę przekazuję wszystkim: Nie piszczymy, jak padamy!
- nie krył swojego podziwu prof. Kondej.


Internauci pod wrażeniem. "Serce rośnie"
Post o szkolnej wycieczce wzbudził mnóstwo emocji. Pojawiło się pod nim kilkaset komentarzy. Wiele osób chwaliło podejście nauczycielki i przypominało, iż jest wielu pedagogów, którzy wykonują swój zawód z powołania i z pasją.
Od wielu lat współpracuje z nauczycielami i spotykam wiele osób z pasją, dla których ważne są relacje z uczniami. Serce rośnie, jak widać ich uważność na dzieci, troskę i mądre towarzyszenie im w rozwoju
- napisała jedna z osób. "Już uwielbiam panią, która umie być przyjacielem i nauczycielem jednocześnie", "Uwielbiam mądre, myślące, empatyczne nauczycielki. To nasz skarb narodowy", "Jestem pewna, iż takich nauczycielek i nauczycieli jest większość. Niestety, niemodne jest chwalenie, pokazywanie pozytywów" - dodawali też inni.


Głos w komentarzach zabierali też sami zainteresowani. "Bo my, nauczyciele, nie jesteśmy wbrew pozorom tacy źli, tak jak nas przedstawiają od dłuższego czasu tu i ówdzie" - przyznała jedna z internautek.
Nauczycielka z metra się odnalazła!
Prof. Kondej zamieścił ostatnio kolejny wpis, w którym poinformował, iż udało mu się dotrzeć do nauczycielki z metra, która nie tylko na nim, ale i na wielu internautach zrobiła ogromne wrażenie.


Jest nią pani Ewa Świątek, która jest wychowawczynią klasy 3b i pedagogiem specjalnym w Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 97 w Warszawie. Jest nauczycielem z 20-letnim doświadczeniem, która (jak zdążyłem się dowiedzieć) z ogromnym sercem i uśmiechem (co widać:), traktuje swoich wychowanków. A jej cierpliwość, empatię i poczucie humoru widać było już w metrze. To ktoś, kto kocha swoją pracę i rozwija dzieciom skrzydła
- napisał prof. Kondej, zamieszczając zdjęcie słynnej już pedagożki. Dodał, iż nauczycielka ma nadzieję, iż historia z metra sprawi, iż wiele osób doceni trud nauczycieli i ich ciężką pracę.
Czy Twoim zdaniem brakuje dziś nauczycieli z powołaniem? A może wręcz przeciwnie? Napisz do nas: [email protected].
Idź do oryginalnego materiału