Jaśmina i ziemniakożercy tom I – recenzja komiksu

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

Znany belgijski scenarzysta i rysownik, Wauter Mannaert, powrócił z nową serią – Jaśmina i ziemniakożercy. Sprawdźmy, jak wypada ta skierowana do młodszego odbiorcy opowieść.

Pierwszy tom szalonej historii, która z przymrużeniem oka ukazuje walkę z ciemną stroną przytłaczającej nowoczesności. Jaśmina ma dopiero kilkanaście lat, ale już jest świetną kucharką, której potrawy to dzieła sztuki. Przyjaźni się z dwoma zwariowanymi ogrodnikami, Cyrylem i Markiem, a jej sąsiadką jest kobieta skrywająca mroczną tajemnicę. Pewnego dnia dziewczynie i jej przyjaciołom przyjdzie stawić czoło strasznej machinie trucicielskiego przemysłu spożywczego!

– opis wydawcy

Jaśmina i ziemniakożercy to historia o nastoletniej Jaśminie, której pasją jest zdrowe gotowanie. Warzywa bierze od znajomych, którzy uprawiają swoje ogródki. Obaj mają zupełnie odmienne zdanie, jak powinno się je hodować – czy pozwolić im rosnąć swobodnie, czy prowadzić natryski i tym podobne. Drą oni ze sobą koty, ale Jaśminie to nie przeszkadza, bo w końcu ma darmowe jedzenie.

Źródło: strona komiksu

Ojciec Jaśminy pracuje natomiast w barze z fast foodem. Codziennie dostaje od córki warzywne obiady, przez które koledzy z pracy go wyśmiewają, bo „jak to tak bez mięsa”. Jednocześnie mężczyzna nie zarabia tam wystarczająco, żeby mieć za co kupić cokolwiek do jedzenia.

Pewnego dnia ogródki znajomych Jaśminy zostają przejęte przez firmę, która postanawia zrobić genetycznie zmodyfikowane ziemniaki. Mają one w przyszłości zastąpić każdy posiłek. Jaśmina, teraz pozbawiona już darmowych warzyw i jakichkolwiek pieniędzy od ojca, próbuje kraść. Jakiś czas podkrada je z ogrodu na dachu sąsiadki, ale ta ją przyłapuje i kończy tę zabawę. Jaśmina postanawia więc walczyć z wielką korporacją od ziemniaków.

Źródło: strona komiksu

Przyznam, iż nie wiem, do kogo skierowany jest ten komiks. Nie wyobrażam sobie, kogo mógłby zainteresować. Sama w sobie Jaśmina jest irytująca. Szczególnie uderzyły mnie jej pomysły, żeby zmienić normalne przedmioty szkolne na lekcje gotowania, które chyba miały być zabawne.

Jaśmina i ziemniakożercy skupia się zdecydowanie na obrazkach, bez „zbędnych” dialogów, za to z wieloma wyrazami dźwiękonaśladowczymi. Szczególnie urzekły mnie dwie strony pokazujące, iż królika zaczyna boleć brzuch i robi drap, drap, drap, drap, niuch, niuch, niuch i w końcu spektakularne pruuut zakończone zwróceniem zjedzonej marchewki.

Jest to tom pierwszy tej opowieści i tak na dobrą sprawę nic specjalnego się tu nie dzieje. To wstęp, który zanim zaczął się rozkręcać, już się skończył. Na koniec była zapowiedź kolejnego tomu, która daje nadzieję, iż cokolwiek się w niej wydarzy. Przyznam jednak, iż nie mam ochoty sprawdzać tej teorii.

Źródło: strona komiksu

Kreska jest bardzo specyficzna. Kojarzy mi się z latami 90. Plusem jest bogata mimika postaci i to, iż każdy ma cechy charakterystyczne odróżniające ich od siebie.

Największą dla mnie zaletą jest też swoisty atlas ziemniaków na wewnętrznej stronie okładki. Narysowane są tam bowiem poszczególne gatunki kartofli wraz z ich nazwą. Fajnie by było, gdyby zawarto tam też ich krótką charakterystykę. Chętniej przeszłabym przez taki ziemniaczany atlas niż przez tę historię.

Jaśmina i ziemniakożercy to opowieść dla nie wiem, kogo adekwatnie. Dorosłych zażenuje, dzieci znudzi. Zdecydowanie nie czekam na kolejne tomy.


Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!
Źródło obrazka wyróżniającego: okładka (kolaż)
Idź do oryginalnego materiału