Jakiś czas temu spotkałam swoją dawną koleżankę z klasy – Ewę. Jesteśmy już dorosłymi kobietami i przez ponad 20 lat nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Ona wyglądała dużo młodziej ode mnie. Zaczęła opowiadać, iż świetnie jej się wiedzie: ma bogatego męża, który prowadzi własny biznes, dwie piękne córki kończą studia, bardzo ją kochają i wspierają. A ja spuściłam głowę i zaczęłam opowiadać o swoim życiu: mój mąż Piotr od dawna nie pracuje, dzieci uczą się kiepsko, nie słuchają mnie wcale, a ja sama ciągnę cały dom, pracuję na kilka etatów i jest mi naprawdę ciężko

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Ewa była w szoku i powiedziała mi wprost, żebym rzuciła takiego męża, a chłopaków – Kubę i Pawła – zostawiła u rodziców i wyjechała do pracy za granicę. Ja długo się wahałam, bałam się takich wyjazdów, ale ona bardzo nalegała.

Poszłyśmy wtedy do małej, klimatycznej kawiarni. Zamówiłyśmy kawę i ciastka, a rozmowa płynęła godzinami. Byłyśmy naprawdę szczęśliwe, iż znowu się spotkałyśmy.

Ewa tłumaczyła mi, iż jeżeli zostanę w tym układzie, to za parę lat nikt mnie nie pozna – tyle nerwów, stresu i ciężaru na moich barkach. Powtarzała, iż jeżeli sama siebie nie szanuję, to nie mogę oczekiwać szacunku od innych.

Jej rada była prosta: zostawić Piotra, wyjechać za granicę, znaleźć tam normalnego mężczyznę i zacząć żyć po ludzku. Chłopców później mogłabym sprowadzić do siebie – tam mieliby i szkołę, i szansę na dobrą przyszłość.

Brzmiało to pięknie, jak bajka. Ale ja wiem, iż życie za granicą nie zawsze jest łatwe – tysiące Polek próbowało, a tylko nielicznym się udało. Ewa jednak nie chciała tego słuchać, była pewna, iż wszystko zależy od sposobu myślenia.

Ja sama już nie wiem, co robić. Wiem tylko, iż długo tak nie pociągnę, ale też boję się zaryzykować. Potrzebuję mądrej rady – czy warto rozstać się z Piotrem, zostawić dzieci u mamy i wyjechać na zarobek? A może lepiej walczyć tutaj?

Idź do oryginalnego materiału