Mamo, rozumiem wszystko, ale naprawdę nie mogłaś mnie uprzedzić? Mam już umówioną wizytę u fryzjera, zapłaciłam zaliczkę. Nie oddadzą jej, jeżeli nie pojawię się! mówi Zuzanna, krzycząc, jakby matka przywiązała ją do grzejnika i nie pozwalała wyjść z salonu. Tak naprawdę to Zuzanna sama jest winna tej sytuacji, bo przyzwyczaiła się, iż wszyscy od razu przychodzą jej z pomocą na każde kliknięcie palca. Myśli, iż wszystko ma się dostosować do niej, bo jest młodą mamą dwójki dzieci.
Szukaj kogoś, kto mógłby pomóc, albo odwołaj wizytę mówi spokojnie Nina, podsumowując sytuację. Nie mogę nic zrobić.
Spróbuję przełożyć na jutro albo pojutrze. Czy zdążysz wrócić? zadaje pytanie Zuzanna, rozważając opcje w pośpiechu.
Nina waha się. Chciała powiedzieć tak, ale coś ją powstrzymało resztki dumy, które wciąż podtrzymują się w głębi.
Nie, wracam we wtorek, za pięć dni.
Co? Do Warszawy jedzie się maksymalnie trzy godziny! protestuje Zuzanna. Mam umówione dziewczynki, nie mogę ich zostawić.
A mnie i wnuki, możesz mruczy Zuzanna, dodając: Twoje córki i tak zjadłyby kiełbasę bez ciebie. Rozumiem, to kwestia priorytetów. Jakieś starsze babcie ważniejsze niż rodzina? Wiesz, mamo, jeżeli nas nie potrzebujesz, już nas nie zobaczysz. Przepraszam za kłopot, pa.
Usłyszały się odgłosy silników. Serce Niny przyspieszyło. Wiedziała, iż córka zachowuje się źle wobec niej, ale Zuzanna jest jej jedyną córką i Nina boi się ją stracić. Gotowa jest wrócić z ośrodka wypoczynkowego do miasta, by nie mieć z nią sprzeczki.
Nina wychowała Zuzannę samodzielnie. Gdy dziewczynka miała osiem lat, ojciec zmarł, a matka starała się zastąpić brak uwagą, prezentami i bezgraniczną miłością. To właśnie zniszczyło Zuzannę.
Zaczyna rozumieć, iż coś jest nie tak, gdy Zuzanna zamieszkuje z partnerem. Kiedyś można to wytłumaczyć nastawieniem nastolatka, teraz to już dorosły człowiek, który nie potrafi znaleźć wspólnego języka.
Andrzej, mąż Zuzanny, jest spokojny, niekłótliwy, pracuje w serwisie naprawczym, naprawia sprzęt AGD i zarabia przyzwoicie. Zuzanna nie pracuje. Kiedy zaszła w ciążę, pieniądze zaczęły brakować, wybuchły kłótnie.
On oszalał! wykrzykuje Zuzanna do mamy, wyciągając rzeczy z walizki. Powiedział, iż w nocy nie wróci do domu. Twierdzi, iż znalazł podwójną pracę jako ochroniarz. Chyba jedzie do jakiejś babci.
Zuzanno Nie tak jest. Sama chciałaś, żeby zarabiał więcej. Teraz próbuje jakś wymyślić wyjście uspokaja ją Nina.
Chciałam dzienną pracę! Normalny mężczyzna powinien przebywać w domu, przy żonie, a dodatkową pracę wykonywać po godzinach lub w weekendy. Nie mogę żyć z facetem, który nocą gdzieś błąka się.
Takie sprzeczki stają się codziennością. Następnego dnia Andrzej przychodzi z pluszowym misiem albo bukietem, Zuzanna krzyczy, iż wydaje pieniądze z budżetu rodziny na drobiazgi, ale później go wybacza i wraca. Po tydniu czy dwóch sytuacja się powtarza.
Pewnego dnia Nina ma dość bycia trzecim kołem w tym trójkącie. Nie wpuszcza córkę, gdy ta przyjeżdża z rzeczami, i w konsekwencji
Super. To znaczy, iż cię mam w nos! Nie obchodzi cię, iż twoja córka będzie nocować na dworze? wykrzykuje Zuzanna pod drzwiami.
Wstyd przed sąsiadami, strach o córkę, ale po tym Zuzanna nie wyjeżdża już od Andrzeja.
Po narodzinach pierwszego wnuka pojawiają się nowe problemy. Zuzanna staje się bardziej kapryśna, obwinia hormony i poporodową depresję. Często zostawia syna u babci, nie prosząc o pomoc, a po prostu wymagając.
Mamo, weź go przynajmniej na jeden dzień, inaczej go zabiję! Nie mogę wytrzymać tych płaczu. Muszę iść na manicure. krzyczy Zuzanna. A ja się gdzieś wybiorę.
Wtedy Niny odmowy są tolerowane. Zuzanna narzeka, ale następnego dnia dzwoni, tak jakby nic się nie stało, i nie grozi odcięciem kontaktu z wnukami.
Wina leży prawdopodobnie po stronie teściowej. jeżeli Nina nie może się zająć wnukiem, Zuzanna zwraca się do Łucji Pawłowej, ale i z nią ma napięte relacje.
Już mnie nie wytrzymuję! Cały czas mówi Andrzejowi, iż nie zapomnij o domu, iż czeka na ciebie naśladuje Zuzanna głośnym głosem. Twierdzi, iż śni, iż się rozwodzimy i iż wróci do niej pod sukienkę.
Kiedy wnukowi kończą się cztery lata, Łucja Pawłowa przeprowadza się do innego miasta. Zuzanna ma już dwoje dzieci i jest przerażona. Bez babci nie radzi sobie.
Rozwiązanie jest proste Zuzanna przerzuca całe obciążenie na mamę i nie dopuszcza już odmów, czyli odmowy pomocy.
Nina kocha wnuki, ale ma własne życie. Nie pozostało na emeryturze, lubi spotkania z przyjaciółkami. Jedna z nich jest samotna, a po pierwszym mężu nie może patrzeć na mężczyzn.
Dla Zuzanny nie istnieją cudze sprawy, problemy i życzenia.
Mamo, potrzebuję, żebyś posiedziała z Maksymkiem i Szymonem. Przyjadę za godzinę mówi, nie pytając, czy to wygodne, nie mówiąc proszę. Dla niej to fakt. Nina pracuje zdalnie, więc czasem udaje się pogodzić, ale nie zawsze. Gdy nie może znaleźć wolnej chwili, Zuzanna używa szantażu.
Oczywiście, twoje sprawy ważniejsze niż rodzina jęczy gniewnie Zuzanna. Nie będziemy cię już niepokoić.
Po tym Zuzanna milczy. Nie dzwoni, nie pisze. Nina wie, iż córka ma rację, ale martwi się, iż straci kontakt, więc podejmuje pierwsze kroki do pojednania: bierze zwolnienie, odwołuje wieczorne plany z przyjaciółkami, oddaje bilety do teatru.
Tak było zawsze, ale nie tym razem.
Kilka dni temu Nina przyjechała z dwiema przyjaciółkami na bazę wypoczynkową w Mazurach. Ma urlop i chce odpocząć. Nie mówi Zuzannie, bo boi się reakcji i liczy, iż w ciągu tygodnia nie pojawią się kryzysy.
Błąd. Zuzanna znowu potrzebuje pomocy, bo ma wizytę u kosmetyczki i nie może uzgodnić planów z Niną. Uważa, iż matka powinna od razu przyjechać. Nina wie, iż fizycznie nie zdąży i nie chce wydawać dodatkowych pieniędzy na transport, a już i tak planuje wypoczynek. Dlaczego powinna porzucić wszystko i biec jak tresowana suka?
Nina czuje ból, próbuje odwrócić myśli, wrócić do relaksu, ale na próżno.
Coś cię gniecie? pyta Marina, jedna z przyjaciółek, nabijając kiełbasę na patyk. Co się stało?
Nina opowiada, iż córka zadzwoniła i postawiła fakt, iż jest obrażona. Obawia się, iż nastąpi kolejna cisza, może choćby gorzej. Wie, iż jest zmęczona lękiem przed utratą Zuzanny i wnuków.
Moje też nie są ideałem, ale przynajmniej zachowują się skromnie wtrąca się druga przyjaciółka, Ela. Słuchaj, nie wytrzymałabym i sama zignorowałabym ich totalnie.
A po co? Przestaną ze mną rozmawiać, i to nikomu nie pomoże.
Kto ci pomoże, jeżeli nie ty? wzdycha Marina. Teściowa daleko, a małe dzieci ciągle jakieś kłopoty. Przyjdzie, kiedy przyjdzie, i zacznie rozumieć, iż to nie tylko twoja sprawa, ale i jej.
Po półtorej godziny dyskusji Nina postanawia, iż przyjaciółki mają rację. Teściowa wyjechała, nie ma kontaktu z krewnymi ze strony męża, nie stać jej na nianie. Została tylko niezawodna matka, której dość ultimatum.
Dwie kolejne tygodnie mijają w niepokoju. Nina regularnie sprawdza telefon, ale nie ma wiadomości od Zuzanny. Już prawie traci nadzieję, gdy pewnego poranka dzwoni telefon.
Mamo, cześć. Szymon się przeziębił, potrzebuję, żebyś go posiedziała zaczyna Zuzanna, jakby nic się nie stało. Chciałabym wziąć zwolnienie, ale mamy taką robotę, iż nie pozwolą. Czy dasz radę?
To pierwszy raz, kiedy Zuzanna pyta o pomoc w konkretny sposób. Nina mogłaby wziąć wolne i rzucić wszystko, ale nagle myśli: jeżeli sama zachoruję, przyda mi się ten urlop, a nie będzie kto mnie zastąpić.
Zuzanno, bardzo mi przykro, ale mam pełny grafik w pracy Rozumiesz. Chciałabym pomóc, ale gdybyś przynajmniej wczoraj dała znać mówi, czekając na reakcję.
Wiesz, iż gorączka u Szymona się podniosła odpowiada Zuzanna lekko zirytowana. Czy mogłabyś w weekend się nimi zająć? Proszę. Spróbuję dogadać się z szefem i rozłożyć obowiązki.
Zuzanna nie jest bezwzględna, ale przynajmniej reaguje spokojnie i szuka kompromisu. Nina dostrzega w tym krok w stronę porozumienia i postanawia odwdzięczyć się.
W weekend dam radę, nie mam planów.
Dziękuję, wezmę to pod uwagę. Dzięki.
Rozmowa nie jest idealna, ale w końcu matka i córka po prostu dogadują się, bez dramatycznych ustępstw i presji.
Od tamtej pory Zuzanna pyta, czy matka może zająć się wnukami, i dziękuje za pomoc. Czasem przynosi herbatę i ulubione ciasteczka Niny. Gdy zdarzy się kolejny kryzys, znowu naciska, ale już nie szantażuje, a raczej apeluje. Nina przestaje się uginać do granic możliwości: jeżeli czuje, iż ktoś jej nadwyręża szyję, odmawia. Pomoc ma być dobrowolna, a nie wymuszona.











