Jak wygląda t-shirt premium z popularnej sieciówki po dwóch latach użytkowania?

mrvintage.pl 2 lat temu

Po dłuższej przerwie chciałbym wrócić na blogu do recenzji produktów, które są u mnie od dłuższego czasu, bo uważam, iż najbardziej wartościowe są oceny produktów, które były wielokrotnie noszone, prane i prasowane. A dzisiaj chciałbym wrócić do produktu o który dość często mnie pytacie, a o którym wypowiadałem się pozytywnie już po samym zakupie. Chodzi o białe t-shirty z bawełny Pima, które swego czasu były w ofercie polskiej sieciówki Reserved. Przypomnę, iż wpis o tych koszulach pojawił się u mnie w grudniu 2020. Pisałem wtedy, iż przypadkowo znalezione t-shirty zaskoczyły mnie tak pozytywnie, iż zamówiłem od razu siedem sztuk. Jak wyglądają po blisko dwóch latach użytkowania?

Wyglądają zaskakująco dobrze. A dlaczego piszę zaskakująco dobrze? Bo sami prawdopodobnie przyznacie, iż biały t-shirt to produkt, który zwykle nie najlepiej znosi upływ czasu. Częste objawy to: utrata oryginalnego koloru (żółknięcie lub szarzenie), rozciągnięty ściągacz pod szyją, deformacja bocznych szwów. Bazując na moich doświadczeniach mam wrażenie, iż w ostatnich dwóch dekadach t-shirty stały grupą produktową w której coraz trudniej o egzemplarz, który można by nosić kilka lat. Jest to o tyle ciekawe, iż w przypadku innych produktów raczej nie stanowi to problemu, by kupić spodnie, koszulę czy marynarkę, które posłużą wiele lat, a z koszulkami już nie jest tak łatwo. A przecież nie zawsze tak było. Do niedawna miałem jeszcze w szufladzie koszulki Reserved i Cottonfielda z początku lat 2000, które mimo swojego wieku i liczby prań, przez cały czas wyglądały nieźle.

Ale od kilku lat moje doświadczenia są takie, iż bez względu na to czy będzie to t-shirt za 50 zł, czy za 200 zł, to różnice jakościowe nie będą tak widoczne na korzyść tych droższych, jak mogłaby sugerować cena. Co więcej, mam kilka przykładów, iż te tańsze egzemplarze okazywały się lepszej jakości niż te droższe. I przyznam szczerze, iż są to przykre doświadczenia uwypuklające dwa wnioski dotyczące współczesnej odzieży codziennej.

Po pierwsze, cena w coraz mniejszym stopniu odzwierciedla jakość produktu. Po drugie, posiadanie znanego i pożądanego brandu pozwala windować ceny zwykłych koszulek, czyli jednego z najprostszych produktów odzieżowych do absurdalnych poziomów (800-2000 zł za bawełniany t-shirt). I co najgorsze, są na to klienci.

Ale wracam do obiecanej recenzji t-shirtów z Reserved, które ja kupowałem za ok. 50 zł (korzystałem z jakiegoś kodu rabatowego). Skupię się na opisaniu detali, które dla mnie są najistotniejsze przy ocenie jakościowej tego typu asortymentu.

DZIANINA

Po wielu latach pracy w branży odzieżowej mam tę umiejętność, iż potrafię z zamkniętymi oczami rozpoznać dobrą tkaninę i dzianinę. Pamiętam, iż gdy rozpakowałem paczkę z t-shirtami Reserved, to bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie dzianina z których je wykonano. Mięsista, solidna, zbita, nieprześwitująca a jednocześnie miękka i bardzo przyjemna w dotyku. Byłem pozytywnie zaskoczony, bo dawno nie miałem w rękach tak dobrej dzianiny. I to pierwsze wrażenie okazało się prorocze, bo po blisko dwóch latach użytkowania mogę potwierdzić wysoką jakość tego surowca. T-shirty przez cały czas trzymają pierwotną formę (nie poskręcały się na bocznych szwach), biel dzianiny przez cały czas wygląda nieźle, na powierzchni nie ma żadnych zmechaceń i innych śladów zużycia. Poza tym t-shirt bardzo dobrze się układa na ciele i przez cały dzień wygląda „świeżo” (nie gniecie się praktycznie wcale). No prawie ideał, poza jedną istotną wadą. Wszystkie t-shirty skurczyły się z długości i to całkiem sporo (3-5 cm). Pewnie nie byłoby to jakimś wielkim problemem, gdyby nie to, iż ich fason od początku był dość szeroki, a wykurcz z długości spowodował, iż po jakimś czasie stały się mocno „kwadratowe”.

Miałem choćby w planach reklamowanie wszystkich egzemplarzy i prawdopodobnie ta reklamacja zostałaby uznana, ale doszedłem do wniosku, iż zwrot środków nie będzie dla mnie satysfakcjonującym rozwiązaniem i po prostu zaakceptowałem tę wadę, tym bardziej, iż ja t-shirty noszę zwykle pod czymś (pod kurtką, pod koszulą wierzchnią, pod swetrem), więc ta długość jakość specjalnie mi nie przeszkadza.

PRASOWANIE

Nie wiem jak wy, ale ja lubię ubrania, które prasuje się kilkoma pociągnięciami żelazka, bo nie ma nic gorszego niż koszula czy spodnie, którym trzeba poświęcić kilkanaście minut na usunięcie wszystkich zagnieceń po praniu. T-shirty z Reserved prasuje się wspaniale. Wystarczy jedno pociągnięcie żelazkiem i powierzchnia jest idealnie gładka. W zasadzie na upartego można by ich w ogóle nie prasować i kilka razy mi się tak zdarzyło.To świadczy o tym, iż dzianina jest porządnej jakości. Właśnie tak pamiętam moje ulubione t-shirty sprzed dwudziestu lat z Cottonfielda. Były nie do zdarcia, a ich jakość czuć było po złapaniu dzianiny dłoń.

WYKOŃCZENIE

Wykończenie jest najsłabszą stroną tych koszulek i tu niestety widać, iż jest to produkt z sieciówki. Szwy nie w każdym miejscu są idealnie proste, a ich zakończenie bywa mało estetyczne. W jednym egzemplarzu dolne wykończenie niemal całkowicie się rozpruło. Na szczęście większość tych defektów widoczna jest tylko na lewej stronie, więc nie wpływa to jakoś negatywnie na estetykę prawej strony, ale osobom przywiązanym do wysokiej jakości detali może to przeszkadzać.

ŚCIĄGACZ POD SZYJĄ

Jeśli chodzi o t-shirty, to ściągacze pod szyją są dla mnie tym, czym kołnierzyki w koszulach. Mam na myśli to, iż po samym kołnierzyku można rozpoznać czy mamy do czynienia z koszulą dobrej jakości i podobnie jest z t-shirtami. Często jest tak, iż ściągacze już po kilku praniach są rozciągnięte, zdeformowane i pofalowane. Nienawidzę tego. Ściągacz przy t-shirtach Reserved jest taki jak lubię – idealnie przylega do szyi, przez cały dzień trzyma fason, a w praniu nie deformuje się. I co najważniejsze – po wielu praniach przez cały czas wygląda tak samo.

PODSUMOWANIE

Jak widać, choćby w budżetowych sieciówkach trafiają się produkty o bardzo solidnej jakości, ale mam też świadomość, iż to raczej przypadek jeden na kilkaset. Co ciekawe, po moim wpisie z grudnia 2020 wszystkie kolory z tych t-shirtów wyprzedały się błyskawicznie, a nowe partie, które pojawiły się kilka tygodni później podobno nie miały już tak dobrej dzianiny, choć przez cały czas oznaczona jest jako bawełna Pima. Ja sam ich nie zamawiałem, więc nie potwierdzę tego, ale kilku czytelników mi o tym pisało. jeżeli macie jakieś doświadczenia, to napiszcie w komentarzach.

Idź do oryginalnego materiału