No wiec, słuchaj, opowiem ci historię Jakuba. Jakub Marek Nowak, pięćdziesięciolatek, siwy, samotny, przekonany o swoim wysokim intelekcie i specyficznym uroku, siedział w swoim starym fotelu na obrzeżach Warszawy i głaskał kota Mruczka. Tego samego Mruczka, który, sądząc po jego wyniosłym spojrzeniu, od dawna marzył o ucieczce, ale z litowania trzymał się swojego pana. Życie Jakuba ostatnio szło z górki – brak pracy, zero perspektyw, a wystrój mieszkania ograniczał się do burej ściany, rozlatującej się kanapy i dywanu, który przykrywał paskudną szczelinę w podłodze.
Ale tego dnia los postanowił dać mu szansę. Popijając tanią herbatę z torebki, Jakub nagle wpadł na pomysł: czas znaleźć prawdziwe szczęście. Nie jakieś tam abstrakcyjne, tylko konkretne – w postaci bogatej i pięknej kobiety. Bo, jak mawiał jego wewnętrzny manifest: “Daj mi zamożną żonę, a odzyskam godność”. Pracy i tak nie znalazł, więc po co się męczyć, skoro można od razu wskoczyć na gotowe – z domowym obiadem, ciepłem i najnowszym sprzętem AGD?
Włączył laptopa, którego kiedyś wygrzebał ze śmietnika, zalogował się na popularny portal randkowy i stworzył profil. Poszło gładko, choć z nutą fantazji. Na zdjęciu głównym Jakub przedstawił się nie byle kim, a… przystojniakiem ściągniętym z internetu. Wysoki, umięśniony “Apollo” w eleganckim garniturze, z najnowszym iPhone’em w dłoni, spoglądał na potencjalne kandydatki. W opisie napisał:
Imię: Jakub Nowak.
Wiek: 38.
Zawód: przedsiębiorca, właściciel firmy.
Hobby: rejsy jachtem, gotowanie (mistrz kuchni!), czytanie klasyków.
Cel: poważny związek z piękną, szczupłą kobietą. Tylko zamożne panie, bez roszczeń do mojego mieszkania.
“No proszę, jaki ze mnie złoty interes” – pomyślał z satysfakcją Jakub. “Teraz tylko czekać na wiadomości.”
I rzeczywiście – pisały. Tyle iż nie te, których oczekiwał. Zamiast wypielęgnowanych bogaczek, odzywały się panie, dla których “zamożność” oznaczała trzy koty, wełniany szalik i kasę w dyskoncie. “Nie, moje drogie, nie dla was tu jestem” – warknął do siebie, ignorując wiadomości. “Ja czekam na boginię z portfelem.”
Ale wszystko się zmieniło, gdy napisała do niego Katarzyna, lat 41. Na zdjęciu – elegancka brunetka z uśmiechem za tysiąc złotych, w gustownym kostiumie. “Coś w niej jest” – pomyślał Jakub. “Może to ta jedyna?”
„Cześć, Jakub! Świetny profil. Naprawdę jesteś mistrzem kuchni?”
„Oczywiście! Uwielbiam tworzyć kulinarne arcydzieła. Znasz może ratatouille? To szczyt smakowego uniesienia” – odparł, popijając herbatę z sucharem.
Godzina rozmowy – i Katarzyna zgodziła się na spotkanie. Sukces! Jakub rzucił się w wir przygotowań: wyczyścił garnitur z wesela kuzyna w ’97, ogolił się i ufarbował łysiejące partie włosów, by wyglądać na bardziej zadbanego. Spotkali się w małej kawiarence.
Jakub przyszedł dziesięć minut wcześniej (choć autobusem) i zajął stolik przy oknie. Katarzyna faktycznie była olśniewająca: szczupła, z wypielęgnowanymi dłońmi i zgrabną figurą.
„Witaj, Jakubie” – powiedziała ciepło, ale po chwili zmrużyła oczy. – „Wyglądasz… hm, trochę inaczej niż na zdjęciu.”
Jakub był przygotowany:
„No wiesz, to przez obiektyw. Zawsze mnie zniekształca! Na żywo mam więcej… energii.”
„Rozumiem” – odparła, niepewnie go mierząc wzrokiem.
Rozmowa szła opornie. Gdy zaczął opowiadać o swoich “biznesach”, Katarzyna spytała:
„Czym dokładnie się zajmujesz?”
„To skomplikowane. Start-upy, inwestycje… Jesteśmy teraz w fazie cichego rozwoju.”
Kiwała głową, ale po oczach widać było, iż chce uciec.
Jakub zrozumiał, iż czas ucieka:
„Wiesz, Kasia, myślę, iż pasujemy do siebie. Jesteś piękna i wyrafinowana. Zrobię dla ciebie wszystko: gotować, sprzątać, zostanę w domu. Będziesz moją królową!”
Katarzyna odstawiła filiżankę i odpowiedziała:
„Jakubie, przykro mi, ale to trochę dziwne. Skąd pewność, iż nadajesz się dla kogoś na moim poziomie?”
Te słowa przeszyły go jak nóż. Wyszeptał coś o „wrednych babach” i „zimnych lalach”, wstał i wyszedł, nie płacąc za kawę.
Przez tydzień umawiał się jeszcze z trzema kobietami, ale zawsze kończyło się tak samo. Najbardziej pamiętna była randka z Magdą, lat 37. Od razu złapała go na kłamstwie:
„Mówiłeś, iż masz firmę. Dlaczego proponujesz dzielenie rachunku?”
„Eee, inwestuję wszystko w rozwój!” – tłumaczył się, ale ona już odchodziła, dusząc śmiech.
Pod koniec miesiąca Jakub zrozumiał: bogate kobiety go nie chcą. Niesprawiedliwe! Przecież choćby brał prysznic przed randkami, a one – niewdzięcznice.
I wtedy zaczęła się jego ciemna przemiana. Wściekły i upokorzony, wszedł do sieci i zaczął mścić się na kobietach. Pod zdjęciami pięknych dziewczyn pisał: „Tylko kasiora ci w głowie, co? Gdzie serce?”.
Na profilu modowej influencerki zostawił komentarz: „Po co się malujesz? I tak cię nikt nie zechce”.
Ale najzabawniejsze, iż nikt nie odpowiadał – za to on regularnie lądował na blokadzie.
Tylko Mruczek, patrząc na pana, cicho pomrukiwał: „Może jednak znajdziesz robotę?”
Jakub zaczął się zastanawiać… Może szczęście to nie jachty i ratatouille, ale spokojne życie z wiernym kotem? Kto wie.