Aranżacja domowego biura było moim marzeniem. Po latach organizowania sobie kątów do pracy w kuchni, w salonie, a choćby w sypialni, we wszystkich domach i mieszkaniach, w których mieszkaliśmy, w końcu się doczekałam. Koniec ery pracowania w przypadkowych miejscach, z laptopem na kolanach, próbą znalezienia kontaktu i sprawnego wifi. Koniec mieszania zupy jedną ręką i klikania w klawiaturę komputera drugą. Oto on – mój gabinet w domu, moje domowe biuro, centrum zarządzania domem, firmą i rodziną.
Dzisiaj pokażę Ci jaką metamorfozę tego pokoju zrobiłam przez ostatnie miesiące.
Jej partnerem została IKEA, marka, z którą współpracuję od lat.
#reklama #lokowanieproduktu
Historia tego pokoju oraz kilka słów o remoncie
Gdy pierwszy raz weszliśmy do naszego domu z agentem nieruchomości, zachwyciliśmy się między innymi układem pomieszczeń. Każdy z naszych domowników mógł tutaj znaleźć przestrzeń dla siebie.
Ogromna kuchnia, jadalnia, salon, wielka piwnica, kilka pokoi na piętrze, przestronne poddasze, na którym cudownie się odpoczywa, przyjmuje przyjaciół, ćwiczy i ogląda filmy i on – dodatkowy pokój, gabinet z zamykanymi drzwiami i wielkim oknem!
To jest dla mnie urok kilkudziesięcioletnich domów – funkcjonalność i przytulność.
Tak samo jak cały dom, również ten pokój wymagał solidnego remontu. Kuliśmy ściany, by móc na nowo zaplanować gniazdka elektryczne i oświetlenie, tak by jak najlepiej wykorzystać funkcję tego pomieszczenia.
Gdy kable były już położone, przyszła pora na nowe tynki i pomalowanie ścian plamoodporną farbą.
Ah! No i parkiet oczywiście, który w wielu miejscach był pozalewany i jego fragmenty najpierw należało wymienić, a potem całość wycyklinować i polakierować. Ten parkiet, położony w całym domu, to jeden z naszych ulubionych jego elementów.
Dom oglądaliśmy w lutym, gdy za oknami na drzewach leżały czapy śniegu. Zachwyciłam się tym widokiem.
Potem przyszła wiosna, a ja dalej wizualizowałam sobie tutaj moje domowe biuro. Widziałam siebie piszącą teksty, z otwartym na oścież oknem, śpiewającymi ptakami i rześkim powietrzem wpadającym do środka.
Na ścianach rysowałam miejsca na nowe gniazdka i wyobrażałam sobie gdzie będzie stało biurko, a gdzie lampka do czytania. Dobrze rozplanowana elektryka to bardzo istotny element przy projektowaniu zarówno nowych domów jak i przy remoncie tych starych. Dzięki temu możemy uniknąć w przyszłości wielu frustracji i rozłożonych na podłodze przedłużaczy.
Nie mogłam się doczekać tego pokoju!
To co? Zapraszam Cię do mojego domowego biura. Zobacz jak je urządziłam.
Zacznę od tego, iż niewielki rozmiar pokoju i jego kształt litery L, sprawiają, iż jest dosyć nieustawny. Jednak udało mi się tak dobrać meble i dodatki, iż pomimo wielu przedmiotów, które tutaj zgromadziłam, pokój wciąż jest wygodny i komfortowy.
Regały do biura domowego
Od samego początku chciałam, żeby to tutaj mieściła się nasza domowa biblioteka, stąd ilość książek, które dla zabawy poukładałam kolorami. Mała rzecz, a cieszy. Tutaj jak zwykle nie zawiodły mnie klasyczne regały z serii BILLY. Regały BILLY były i są obecne w naszych mieszkaniach i domach od lat. Były już u nas meblami w salonie, w kuchni, w dziecięcych pokojach, w spiżarce, a teraz sprawdzają się jako rodzinna biblioteczka.
Pasują do nich dedykowane kosze i pudła IKEA, które pozwalają super zorganizować przestrzeń i ukryć różne drobiazgi. Dodając do regałów na przykład szklane drzwiczki, uzyskujemy zupełnie nowy mebel, a nasze rzeczy nie dość, iż pięknie wyeksponowane, są dodatkowo chronione przed kurzem. My skorzystaliśmy z tego rozwiązania w naszej jadalni i łącząc regały BILLY z białymi, szklanymi drzwiczkami, uzyskaliśmy elegancką witrynkę.
Do wyboru są też wszelkie nadstawki, a półki w regałach BILLY możesz dowolnie regulować i konfigurować. To daje naprawdę mnóstwo możliwości. Ja bardzo lubię ich ponadczasowy design, który pasuje do tak wielu wnętrz. Czy wiesz, iż podobno na świecie co 5 sekund sprzedaje się regał BILLY? To imponujące, biorąc pod uwagę fakt, iż ten model został wprowadzony do sprzedaży w 1979 roku.
To na tych półkach mieszczą się książki moje, Tomka, niektóre, z których wyrosły już moje dzieci, a które chcę sobie zostawić na pamiątkę. Są też albumy na zdjęcia, które wciąż produkuję i skrupulatnie opisuję.
Pomysły na dekoracje i rośliny do gabinetu w domu
Na ścianie powiesiłam plakat, zdjęcia z ostatniej podróży do Meksyku i dwa ulubione prezenty od moich czytelniczek. Akwarelę, którą namalowała dla mnie Iwa Kowalska, na której jestem ja na mojej ukochanej Gwadelupie i księżyc, który dostałam od Magdy z Mokosz Art, a który wykonała dla mnie na okrągłej pleksi, malując ją tuszami alkoholowymi. Uwielbiam takie gesty!
Tam gdzie ja – tam i rośliny. Piękną monsterę kupiłam w IKEA na dziale z roślinami. W sklepie zawsze jest szeroki wybór kwiatów doniczkowych. Ja polecam, bo zawsze świetnie mi się przyjmują i rosną jak szalone. Urodę mojej biurowej monstery podkreśla jedna z moich ulubionych osłonek IKEA, której nie ma już w regularnej sprzedaży, ale bardzo podobna do niej nazywa się KLYNNON. Lubię to, iż są wykonane z naturalnych materiałów, które nadają wnętrzu ciepła.
I teraz mały tip ode mnie w kwestii roślin. Ja zawsze przesadzam roślinę kupioną w sklepie. Daję jej świeżą ziemię, większą doniczkę, odrobinę nawozu, kąpiel pod prysznicem, podpórkę, jeżeli jest pnączem i dopiero taką wkładam do osłonki. Wtedy odwdzięcza mi się pięknym wzrostem.
W kwestii ramek, których w IKEA dostaniesz całe mnóstwo w wielu kolorach, kształtach i rozmiarach, również mam tipa. Namawiam do korzystania z passe – partout. Nadaje klasy zdjęciom oprawionym w ramki. A może tak jak ja pokusisz się o manualne podpisanie zdjęcia na passe – partout? Dla mnie to taki piękny oldschool i podkreślenie wagi wspomnienia uchwyconego na fotografii.
Co robić, gdy nie mamy dopasowanego wymiarem passe – partout do ramki? Znaleźć tak jak ja zakład oprawiający obrazy w ramy i zlecić wykonanie passe – partout na wymiar. Kosztuje to grosze, a jest warte zachodu.
Zachęcam również do miksowania starego z nowym. Nowo zakupione ramki z IKEA wyglądają świetnie w połączeniu z ramkami vintage wyszperanymi na targach staroci czy w second handach.
Sosnowe ramki nabiorą szlachetności, gdy potraktujemy je bejcą.
To są takie małe drobiazgi, które robią według mnie ogromną różnicę.
Widok regału z książkami niesamowicie mnie cieszy i na maksa zachęca do tego, żeby tu usiąść, rzucić wszystko i zatopić się w lekturze. A jest co czytać 🙂
Naprzeciwko regału BILLY postawiłam według mnie najwygodniejszy fotel, na jakim siedziałam – STRANDMON. Oczywiście z podnóżkiem dla jeszcze większej wygody. Uwielbiam ten fotel, serio. Gdy raz się na nim usiądzie to człowiekowi nie chce się już wstawać. Jest doskonale wyprofilowany i bardzo komfortowyi. Ja akurat wybrałam tapicerkę z beżowego sztruksu, ale w IKEA znajdziesz wiele kolorów fotela STRANDMON. Doskonałym kompanem dla mojego fotela okazał się podnóżek STRANDMON, pokryty takim samym obiciem, który może spełniać również funkcję dodatkowego siedziska. Zarówno otel jak i podnóe są objęte 10-letnią gwarancją.
Nad fotelem mam lampkę TERTIAL. Mam takich kilka w domu, bo uważam, iż mają ponadczasowy design i doskonałą cenę w stosunku do jakości i funkcjonalności. Możemy je mieć przy biurku i na ścianie, ponieważ uchwyt ma dwie funkcje. Możemy regulować jej długość i wybrać jeden z czterech dostępnych kolorów.
Czyż to nie jest idealne miejsce do czytania?
Na ścianie za fotelem mam zamiar zawieszać pamiątki z podróży i zdjęcia. Póki co swoje miejsce znalazła tu moja ulubiona karaibska dziewczyna i moje dzieci w szałasie. Zbudowali go sami z liści palmy kokosowej w Meksyku. Gdy patrzę na te pamiątki, to chce mi się jeszcze bardziej pracować. Podróże są dla mnie najlepszą motywacją.
Znalazłam też miejsce na miesięczny planer w rozmiarze XL, który dostałam od Moniki Tekstualnej, i który wciąż możecie znaleźć na stronie jej sklepu. Pomaga mi spojrzeć na swój miesiąc całościowo i lepiej się zorganizować.
Biurko i krzesło do pracy w domu
A to miejsce gdzie najchętniej pracuję. Postawiłam tu proste, szklane biurko i starą szafkę lekarską, która ma z 50 lat, którą wyhaczyłam kiedyś na aukcji internetowej, i która kiedyś była meblem stojącym w naszym dawnym domu. I tutaj chciałabym się na chwilę zatrzymać, bo widzisz ja naprawdę kocham mieszać i miksować stare z nowym i pokazywałam Ci to nie raz. Jestem tak samo fanką mebli vintage jak i mebli z IKEA. A niektóre meble z IKEA w naszym domu same niedługo staną się vintage, bo mamy je tak długo i wciąz zmieniamy im miejsce, a choćby zastosowanie.
W ofercie sklepu IKEA znajdziesz bardzo podobną witrynkę. Nazywa się MILSBO.
Kolejny istotny punkt – krzesło do pracy. Według mnie podstawa. Kiedy siedzisz kilka, kilkanaście godzin dziennie przy komputerze, to Twoje plecy potrzebują wsparcia. Dla mnie najwygodniejsze jest krzesło ALEFJALL. To doskonała inwestycja i jestem pewna, iż zakup na lata. Doceniam wygodę modelu ALEFJALL, jego funkcjonalność, design i jakość wykonania. A Wam w poszukiwaniu swojego ideału polecam zajrzeć na stronę IKEA, do zakładki KRZESŁA I FOTELE BIUROWE.
Czy osłonka na doniczkę może być stylowym koszem na śmieci? jeżeli to KLYNNON, to może 🙂
Przechowywanie w domowym gabinecie
A teraz słów kilka o przechowywaniu. Jak wspominałam ten pokój ma wiele funkcji i docelowo chciałam, żeby zmieścił sporo rzeczy. Wiedziałam, iż jeżeli chcę połączyć chęć trzymania tutaj książek, zdjęć, dokumentów, pamiątek i tony (!!!) moich notatek związanych z moją kreatywną pracą, musiałam znaleźć sposób na ten bałagan.
Naprawdę nie lubię stosu papierów tworzących nieład na biurku. Trudno mi się wtedy skupić.
Dlatego dokumenty schowałam do drewnianych segregatorów KNUFF. Dzięki temu w każdej chwili jestem w stanie znaleźć potrzebny mi papier.
Do dobrej organizacji tych wszystkich rzeczy przydadzą się wszelkie koszyki i pudełka. Na stronie IKEA, w zakładce PUDEŁKA i KOSZE znajdziesz ich szeroki wybór.
Na koniec zostawiłam sobie ulubioną ścianę w tym pokoju – moją totalnie eklektyczną galerię, która marzyła mi się od zawsze. A iż reszta naszego domu jest dosyć minimalistyczna, jasna, spokojna i nie ma w niej zbyt dużo przedmiotów, to tutaj mogę się wyżyć 🙂
Znajdują się tutaj mega ważne dla mnie zdjęcia, plakaty, hasła, pamiątkowe pocztówki z różnych miejsc czy laurki moich dzieci. Wszystko ważne, do wszystkiego mam ogromny sentyment, wszystko niesamowicie mnie inspiruje i motywuje. Połączyłam ramki z IKEA z ramkami vintage, dodałam passe – partout, tak jak opisywałam to wcześniej i manualne podpisy. Uwielbiam tę ścianę!
Poniżej ukochany kadr jednego z zabytkowych domów Gwadelupy, który zrobiłam kilka lat temu i jedni z pierwszych gości w naszym nowym domu.
Mazury i pierwsze wakacje z naszym kochanym psem, chwila na plaży w Meksyku i ja z moją przyjaciółką podczas warsztatów dla kobiet, które współorganizowałam w Lublinie.
Znowu Gwadelupa, która w sercu została tak bardzo! Moje dzieci, grafika wyrwana kiedyś z gazety, gdy nie mogłam się zdecydować czy chcę mieszkać na wsi czy w mieście, ulubione plakaty i kiczowata pocztówka z Norwegii z mieniącą się zorzą polarną. Dziesiątki wspomnień!
Uff to chyba tyle! Lubię to miejsce i naprawdę cieszę się, iż mam kąt do pracy w domu. I choć docelowo moim ogromnym marzeniem jest móc wychodzić z domu do pracy, mieć swoje biuro gdzieś „na mieście”, jak to się mówi w Lublinie, to póki co, jak w wielu innych dziedzinach, gram kartami, które mam, a czuję, iż te wykorzystałam naprawdę dobrze 🙂
Jestem interesująca jak podoba Ci się mój gabinet? Czy Ty też pracujesz z domu, czy może nie wyobrażasz sobie tego i potrzebujesz wyjść z domu do pracy?
Mój dzisiejszy wpis stworzyłam we współpracy z marką IKEA.