– Jak to, iż postanowiłaś wyjść za mąż? Anna, w wieku 56 lat to już za późno na ślub, a o starości właśnie teraz należy pomyśleć. Ale co tu myśleć? Ty się nie martw, masz przecież siostrzeńców, oni się tobą zajmą lepiej niż własne dzieci – uspokajała Annę, próbując jednocześnie przekonać ją do swojego zdania, starsza siostra Wiktoria. Nie bez powodu Wiktoria odwiedziła siostrę w niedzielę wcześnie rano. Dostała wiadomość, iż w domu Anny zamieszkał jakiś mężczyzna, więc przyszła to sprawdzić

przytulnosc.pl 4 dni temu

Anna, po której nikt się tego nie spodziewał, ogłasza, iż ma narzeczonego i wychodzi za mąż.

Wiktoria absolutnie nie mogła do tego dopuścić, ponieważ jej starsza córka wychodzi za mąż i matka uznała, iż Anna powinna przyjąć siostrzenicę pod swój dach. W końcu sama ma jeszcze dwie córki, które dorastają, a miejsca dla wszystkich brakuje.

Ich matka zmarła dwa lata temu i od tego czasu Anna mieszka sama w domu rodzinnym. Ani siostra, ani brat jej nie odwiedzali, dopóki nie usłyszeli, iż młodsza siostra postanowiła wziąć ślub na stare lata.

– Nie rozśmieszaj ludzi, Anna. Jaki ślub? Ślub bierze twoja siostrzenica, a ty musisz pomóc dziecku. Ona się tobą zajmie na starość. Wiesz przecież, jaka Natalia jest dobrą dziewczyną.

Anna nie zdążyła się jeszcze nacieszyć swoim osobistym szczęściem. Z Mikołajem dopiero niedawno się odnaleźli. Poznali się przypadkiem, kiedy przywiózł jej drewno na opał. Rozmawiali, Mikołaj był rozwodnikiem, a jego życie legło w gruzach. Anna przypadła mu do gustu, więc coraz częściej ją odwiedzał. Stopniowo się do siebie zbliżyli.

Następnie Mikołaj oświadczył się Annie i wprowadził się do niej. Anna zgodziła się, nie spodziewając się, iż jej bliscy będą przeciwni.

Anna była przekonana, iż skoro opiekowała się matką do ostatnich chwil, to ma prawo do rodzinnego domu. Zresztą, matka zapisała testament tylko na nią, a siostra i brat wydawali się z tym pogodzić. Teraz jednak ujawnili swoje prawdziwe intencje.

Anna nie wiedziała, co robić. Nie chciała psuć relacji z krewnymi, ale z drugiej strony, nie chciała rezygnować z własnego szczęścia, które przyszło, gdy już przestała na nie czekać. Przecież całe życie poświęcała się innym, kiedy w końcu miała żyć dla siebie?

Wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, gdyby matka nie zachorowała poważnie. Anna, jako najmłodsze dziecko, musiała opiekować się matką przez wiele lat. A co miała zrobić? Starsza siostra i brat mieli już swoje rodziny i własne dzieci.

„Opiekuj się matką, Anna, póki nasze dzieci nie dorosną” – prosili.

Opiekowała się. Zajmowała się gospodarstwem, ogrodem, gotowaniem i praniem. Wsi było zawsze dużo pracy, a pomóc nie było komu.

„Jesteś dobrą dziewczyną” – mówiły sąsiadki, które przychodziły odwiedzić schorowaną sąsiadkę. Rozumiały, iż młoda dziewczyna ma bardzo ciężkie życie.

Nawet one jednak nie mogły sobie wyobrazić, jak bardzo wieczorami jej dusza rwała się do rówieśników i jak połykała łzy, gdy jej ukochany, z którym marzyła o małżeństwie, znalazł sobie inną, bo nie chciał dzielić z Anną ciężaru opieki nad matką.

Niejednokrotnie Anna wpadała w rozpacz, obawiając się, iż zostanie starą panną. Ale żal jej było matki, patrzyła na nią – wyniszczoną przez ciężką pracę i długą chorobę, na jej niebieskie, najdobrotniejsze oczy na świecie i wiedziała, iż nie może jej zostawić.

Lata mijały, siostrzeńcy dorastali, a Anna wciąż słyszała: „Opiekuj się matką, Anna. Musimy pracować, wychowywać dzieci. Ty przecież nie masz takich obowiązków, więc jest ci łatwiej”.

Nawet jeżeli mówili to z sensem, odwracali wzrok, co sprawiało Annie przykrość.

Kto jest winien, iż życie toczy się tak, a nie inaczej? Jej jest ciężko, ale im też nie jest łatwo – każdy ma swoje problemy.

„Mamo, moja kochana. Wychowałaś nas troje, o sobie nie myśląc. I nie jesteś winna temu, iż moje życie się nie ułożyło. Przecież jest tyle kobiet wolnych, ale samotnych. Może zabrakło mi urody, mądrości albo szczęścia…” – myślała Anna, ale nigdy nie wyraziła żalu, iż jej życie nie potoczyło się tak, jak chciała.

Pocieszała się, w głębi duszy wciąż mając nadzieję, iż szczęście i do niej kiedyś przyjdzie. Była łagodna, serdeczna i spokojna. Nie mogła jednak powstrzymać się od łez, gdy najstarsza siostrzenica przyniosła zaproszenie na ślub. Ale gwałtownie się opanowała – dziecko nie jest winne, musi budować swoje życie.

A potem w życiu Anny pojawił się Mikołaj, a jej świat nabrał nowych barw. 56-letnia kobieta jakby zrzuciła z ramion dwadzieścia lat, tak szczęście ją odmłodziło.

– Ja i brat się na to nie zgadzamy. Nie przyprowadzisz obcego mężczyzny do naszego domu – oświadczyła Wiktoria.

– Do waszego? Przecież mama wszystko zapisała na mnie. Czy o tym zapomniałaś?

– Zapisała to tylko formalnie. Wiesz przecież, iż dom rodziców należy do nas trojga w równych częściach.

Mikołaj się zasmucił, ale rozwiązał problem radykalnie – zabrał ukochaną z wioski, wynajęli małe mieszkanie w mieście i tam zamieszkali.

Rodzina bardzo się na Annę obraziła. W jej domu rzeczywiście zamieszkała siostrzenica, ale dla Wiktorii to było za mało. Chce teraz, by Anna przepisała dom na Natalię, bo lepiej, żeby posiadłość dostała się siostrzenicy niż obcemu mężczyźnie. Wiktoria jest przekonana, iż Mikołaj jest z Anną tylko ze względu na dom.

A jaka jest wasza opinia? Co powinna zrobić Anna?

Idź do oryginalnego materiału