Przyznam szczerze, iż nigdy nie przywiązywałam jakiejś wielkiej wagi do suszarki do włosów. Miała suszyć, najlepiej szybko, i… cóż, to tyle. Moja stara, wysłużona suszarka była więc ciężka, głośna i zajmowała pół szuflady, ale oczywiście robiła swoje. Aż do teraz. Ponieważ kiedy w moje ręce trafiła MOVA Flip 10, zrozumiałam, jak bardzo się myliłam i ile tak naprawdę traciłam (przede wszystkim czasu, ale nie tylko). Po kilku tygodniach testów mogę powiedzieć jedno: to urządzenie to KOLOSALNA rewolucja w mojej codziennej pielęgnacji.
Pierwsze spotkanie – czyli dlaczego design i rozmiar mają znaczenie
Gdy otworzyłam pudełko, przez chwilę zastanawiałam się, czy to na pewno suszarka. Jej wygląd jest po prostu zjawiskowy – minimalistyczny, elegancki, z detalami, które sprawiają wrażenie produktu z najwyższej półki. Ale to, co naprawdę mnie zszokowało, to jej rozmiar i waga. Po ROZzłożeniu jest kilka większa od mojej wieczorowej torebki (do której ledwo mieści się telefon i szminka), a waży tyle, co mała puszka napoju. Trzymając ją w dłoni, czułam, iż to coś zupełnie innego niż toporne urządzenia, do których przywykłam.
Od razu doceniłam też dołączone do zestawu praktyczne etui. Jako osoba, która często podróżuje, czy to na weekend do rodziny, czy na wakacje, zawsze miałam problem z pakowaniem suszarki. Teraz po prostu składam ją i wkładam do eleganckiej kosmetyczki, która bez problemu mieści się w shopperce czy bagażu podręcznym. Zabrałam ją choćby do torby sportowej, żeby wysuszyć włosy po treningu. Zrobiła furorę!
Codzienna stylizacja bez wysiłku? Sprawdziłam to na własnych włosach
Byłam sceptyczna, czy tak małe urządzenie może mieć dużą moc. Moje wątpliwości zniknęły po pierwszym użyciu. Sercem tej suszarki jest zaawansowany silnik, który zapewnia potężny, ale jednocześnie precyzyjny strumień powietrza. Moje włosy do ramion, które zwykle suszyłam kilkanaście dobrych minut, teraz są suche praktycznie w dwie-trzy minuty! To kolosalna oszczędność czasu, zwłaszcza podczas szalonych poranków, gdy trzeba się spieszyć i dzieje się wszystko wszędzie naraz.
Prawdziwa magia zaczyna się jednak przy nakładkach do stylizacji. Do tej pory loki robiłam lokówką, a włosy prostowałam prostownicą. MOVA Flip 10 zastąpiła mi oba te urządzenia! <3
- Nakładka do loków wykorzystuje tzw. efekt Coandy, który sprawia, iż pasma włosów same owijają się wokół końcówki. Na początku wymagało to ode mnie chwili nauki, ale efekt jest spektakularny – naturalne, sprężyste i, co najważniejsze, trwałe loki bez niszczenia włosów nadmiernym ciepłem.
- Nakładka do prostowania działa jak precyzyjne „żelazko” na powietrze. Skupiony strumień wygładza niesforne kosmyki i nadaje im piękny połysk. Dzięki technologii jonizacji włosy w ogóle się nie elektryzują i są niesamowicie gładkie w dotyku.
To naprawdę świetne, iż jedno urządzenie, które w dodatku jest tak maleńkie i zgrabne, pozwala mi w kilka minut uzyskać efekt jak po wyjściu od fryzjera.
Coś dla mnie i coś dla dzieci – czyli tryby, które ułatwiają życie
MOVA Flip 10 oferuje kilka trybów pracy, co okazało się niezwykle przydatne. Na co dzień używam trybu szybkiego suszenia (Quick Drying Mode), a gdy chcę delikatnie utrwalić fryzurę, przełączam na chłodny nawiew (Cool Air Mode). Fajne jets też to, iż suszarka ma specjalny tryb do skóry głowy (Scalp Mode), który daje uczucie odświeżenia i jest bardzo delikatny, nie przesusza, nie podrażnia, pozwala pielęgnować włosy tak, by nie przyprawić je o uszkodzenia, jakich często możemy nabawić się, susząc pasma nieodpowiednią temperaturą.
Jednak funkcją, która absolutnie podbiła moje serce jako mamy, jest tryb dla dzieci (Kid’s Mode). Moje córki nigdy nie przepadały za suszeniem włosów – hałas i gorące powietrze zawsze kończyły się protestem. Ten tryb jest inny. Działa znacznie ciszej, a nawiew jest na tyle łagodny, iż nie podrażnia wrażliwej skóry głowy dziecka. Wieczorna kąpiel w końcu przestała być polem bitwy. Suszenie włosów stało się spokojnym, a choćby przyjemnym rytuałem. Sama suszarka jest też na tyle cicha, iż mogę jej używać wcześnie rano lub późno wieczorem bez obaw, iż obudzę resztę domowników.


Trochę techniki dla ciekawskich
Dla tych, którzy lubią konkrety i cyferki, postanowiłam zebrać w jednym miejscu najważniejsze parametry techniczne tej suszarki. To one stoją za magią, o której pisałam wcześniej:
- Silnik: Bezszczotkowy, o prędkości 110 000 obrotów na minutę, co zapewnia błyskawiczne suszenie.
- Moc: 1600 W.
- Poziom hałasu: Poniżej 58 dB, co jest naprawdę cichym wynikiem jak na taką moc i sprawia, iż suszenie nie jest uciążliwe.
- Prędkość nawiewu: Do 65 m/s, co pozwala gwałtownie usunąć wilgoć z włosów i skóry głowy.
- Jonizacja plazmowa: Urządzenie generuje 300 milionów jonów dodatnich i ujemnych, które dbają o nawilżenie, gładkość i niwelują elektryzowanie się włosów.
- Kontrola temperatury: Inteligentny czujnik NTC mierzy temperaturę 1000 razy na sekundę, chroniąc włosy i skórę głowy przed przegrzaniem.
- Tryby pracy: 4 główne tryby (szybki, dla dzieci, do skóry głowy, chłodny nawiew) oraz 2 prędkości nadmuchu.
Czy warto? Moja subiektywna opinia
Oczywiście, iż warto! Po tych kilku tygodniach po prostu nie wyobrażam sobie powrotu do starej suszarki. MOVA Flip 10 to dla mnie znacznie więcej niż sprzęt do włosów. To oszczędność czasu, wygoda w podróży i pewność, iż moje włosy są zadbane i zdrowe. To także spokój ducha podczas wieczornej pielęgnacji dzieci.
Oczywiście, nie jest to najtańsze urządzenie na rynku, ale w moim odczuciu jest to inwestycja, która zwraca się każdego dnia. Wygoda, wszechstronność i jakość wykonania są warte każdej złotówki. Jeśli, tak jak ja, cenisz sobie inteligentne rozwiązania, które realnie ułatwiają życie, i szukasz czegoś więcej niż tylko zwykłej suszarki – z całego serca polecam. Nie zamieniłabym jej na żadną inną.