Jak sprawić, by córka męża wyjechała do babci? Nie potrafię zaakceptować jego dziecka
Wyszłam za mąż za mężczyznę, który ma córkę z poprzedniego związku. Jej matka porzuciła dziewczynkę i wyjechała za granicę z nowym partnerem, zostawiając dziecko na głowie ojca. Teraz żyję w piekle, próbując dogadać się z obcą córką w naszym domu w mieście Częstochowa. Marzyłam o szczęśliwej rodzinie, a zamiast tego dostałam kapryśną, niegrzeczną dziewczynkę, która zatruwa mi życie. Teraz jestem w ciąży i potrzebuję, żeby wyjechała do babci. Ale jak to zrobić, żeby sama tego chciała?
Kiedy tylko zaczęliśmy się spotykać z Wojtkiem, jego córka Zosia częściej mieszkała u babci. Widziałam ją rzadko i myślałam, iż dam radę zaakceptować dziecko jako część jego życia. Ale po ślubie wszystko się zmieniło. Teściowa oświadczyła, iż nie daje już rady z wnuczką, i przeniosła Zosię do nas. Próbowałam nawiązać z nią kontakt, ale wszystkie moje wysiłki rozbijały się o mur jej obojętności i arogancji. Nie słucha mnie, ignoruje, jakbym była powietrzem. Co gorsza – rządzi w domu, rozrzuca ubrania i skarży się na mnie tacie albo babci przy każdej okazji.
Każdego dnia słyszę od teściowej kazania: „Bądź cierpliwa, Kasia, znajdź sposób!” Wojtek też prosi o wyrozumiałość, ale nie rozumiem, dlaczego mam ustępować dwunastolatce, która otwarcie się stawia? Nie jest moim dzieckiem i nie zamierzam być jej opiekunką! Niedługo urodzę swoje dziecko i nie mam zamiaru znosić jej zachowania. Dlaczego nikt jej nie wychowuje, nie stawia do pionu? Wojtek i jego matka rozpieszczają Zosię, przymykając oko na jej chamstwo i lenistwo. jeżeli tak dalej pójdzie, wyrośnie na rozpieszczoną egoistkę.
Zosia to bałaganiara i próżniak. Zostawia brudne naczynia, rozrzuca ubrania, a ja muszę po niej sprzątać. Jej zachowanie wprawia mnie w osłupienie – jest podła, przebiegła, robi wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Wojtek pracuje do późna, więc często zostajemy z Zosią same. Nie jest już malutka, ale według męża i teściowej nie można jej zostawić samej. Dlaczego ja mam poświęcać swój czas i nerwy? Ja też chcę pracować, odpoczywać, żyć własnym życiem!
Teściowa wpada do nas na parę godzin, pieści Zosię, a potem zaczyna mnie pouczać: „Dlaczego się z nią nie bawisz? Nie zajmujesz się nią?” Naprawdę wierzy, iż powinnam przejąć wszystkie obowiązki związane z córką Wojtka. Ich presja mnie dusi. Gdyby nie wymagali ode mnie niemożliwego, może jakoś bym to zniosła. Ale teraz żałuję, iż związałam się z mężczyzną „z bagażem”. Zosia nigdy nie będzie dla mnie rodziną i nie zamierzam udawać.
Sytuację pogarsza moja ciąża. Nie chcę odchodzić od Wojtka – kocham go, a on stara się łagodzić nasze konflikty. Ale dłużej nie wytrzymam pod jednym dachem z Zosią. Jej matka dzwoni raz na rok, wysyła tanie prezenty, ale nie zabiera dziewczynki do siebie. Zosia tęskni za nią, i widzę, jak bardzo to ją boli. Ale jej cierpienie nie zbliża nas – wręcz przeciwnie, odbija się to na mnie, bo wyładowuje na mnie złość, odpowiada opryskliwie.
Marzę, żeby Zosia wyjechała do babci. Byłoby to idealne rozwiązanie. Teściowa mieszka niedaleko, kocha wnuczkę i mogłaby ją wziąć do siebie. Ale jak to zorganizować? Zosia trzyma się ojca, a on nie chce jej odpuścić. Próbowałam mówić do niej łagodnie, proponować więcej czasu u babci, ale tylko parskała. Może jeżeli będę surowsza, sama zechce wyjechać? Albo powinienem porozmawiać z Wojtkiem, żeby przekonał matkę? Nie wiem, co robić, ale czuję, iż jeżeli tak dalej pójdzie – wybuchnę.
Ciąża sprawia, iż wszystko pozostało trudniejsze. Chcę spokoju w domu, chcę przygotowywać się do narodzin mojego dziecka, a nie tracić nerwy na cudzą córkę. Zosia to część przeszłości Wojtka, ale to nie znaczy, iż ja muszę przez nią cierpieć. Jak sprawić, żeby wyjechała, nie niszcząc naszej rodziny? Jestem na krawędzi i potrzebuję rozwiązania…