Jak sprawić, by córka męża pojechała do babci? Nie mogę zaakceptować jego dziecka.

polregion.pl 1 tydzień temu

Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z Bartoszem, wiedziałam, iż ma córkę z poprzedniego małżeństwa. Małgosia mieszkała wtedy głównie u babci, widywałam ją rzadko i myślałam, iż dam radę zaakceptować jej obecność. Po ślubie wszystko się zmieniło. Teściowa oznajmiła, iż nie daje już rady opiekować się wnuczką, i dziewczynka zamieszkała z nami w naszym domu w Kazimierzu Dolnym. Próbowałam znaleźć z nią wspólny język, ale każdy mój wysiłek rozbijał się o mur jej obojętności i zuchwałości. Nie słuchała mnie, ignorowała, jakbym była powietrzem. Co gorsza – rozkazowała w domu, rozrzucała swoje rzeczy i biegła ze skargami do ojca lub babci przy każdej okazji.

Codziennie słyszałam od teściowej pouczenia: „Bądź cierpliwa, Kasia, znajdź sposób!”. Bartosz też prosił o wyrozumiałość, ale dlaczego miałabym ustępować dwunastoletniej dziewczynie, która otwarcie mnie obraża? Nie jest moim dzieckiem i nie zamierzam być jej opiekunką! niedługo urodzę własne dziecko i nie mam zamiaru znosić jej zachowania. Dlaczego nikt jej nie wychowuje, nie stawia do pionu? Bartosz i jego matka rozpieszczają Małgosię, przymykając oko na jej chamstwo i lenistwo. jeżeli tak dalej pójdzie, wyrośnie na rozkapryszoną egoistkę.

Małgosia to bałaganiara. Zostawia brudne talerze, rozrzuca ubrania, a sprzątać za nią muszę ja. Jej zachowanie wprawia mnie w osłupienie – jest podstępna, przebiegła, robi wszystko, by wyprowadzić mnie z równowagi. Bartosz pracuje do późna, więc często zostajemy z nią same. Choć nie jest już małym dzieckiem, ani mąż, ani teściowa nie pozwalają, by została sama w domu. Dlaczego mam poświęcać swój czas i nerwy? Ja też chcę pracować, odpoczywać, żyć swoim życiem!

Teściowa wpada do nas na godzinę lub dwie, pieści Małgosię, a potem zaczyna mnie urabiać: „Dlaczego się z nią nie bawisz? Nie uczysz jej?”. Naprawdę wierzy, iż powinnam przejąć wszystkie obowiązki związane z córką Bartosza. To przytłacza. Gdyby nie wymagali od mnie niemożliwego, może pogodziłabym się z sytuacją. Ale teraz żałuję, iż związałam się z mężczyzną, który ma „bagaż”. Małgosia nigdy nie będzie mi bliska i nie zamierzam udawać.

Wszystko komplikuje moja ciąża. Nie chcę odchodzić od Bartosza – kocham go, a on stara się łagodzić nasze konflikty. Ale nie mogę dłużej mieszkać pod jednym dachem z Małgosią. Jej matka dzwoni raz do roku, przysyła tanie prezenty, ale nie zabiera córki do siebie. Dziewczynka tęskni za nią, widzę, jak to ją rani. Jednak jej ból nie zbliża nas – wręcz przeciwnie, odbija się na mnie, bo Małgosia wyładowuje na mnie złość, przekomarza się, odpyskuje.

Marzę, żeby zamieszkała u babci. To byłoby idealne rozwiązanie. Teściowa mieszka niedaleko, kocha wnuczkę i mogłaby się nią zająć. Ale jak to osiągnąć? Małgosia kurczowo trzyma się ojca, a on nie chce jej odesłać. Próbowałam rozmawiać z nią łagodnie, proponować, by spędzała więcej czasu u babci, ale tylko prychała z irytacją. Może jeżeli będę surowsza, sama zechce odejść? Albo powinnam porozmawiać z Bartoszem, żeby przekonał matkę? Nie wiem, co robić, ale czuję, iż jeżeli coś się nie zmieni, w końcu wybuchnę.

Ciąża sprawia, iż wszystko pozostało trudniejsze. Chcę spokoju w domu, chcę przygotowywać się do narodzin mojego dziecka, a nie tracić nerwy na cudzą córkę. Małgosia to część przeszłości Bartosza, ale nie muszę przez nią cierpieć. Jak sprawić, żeby wyjechała, nie niszcząc naszej rodziny? Jestem na krawędzi i potrzebuję rozwiązania…

Idź do oryginalnego materiału